Dom Maksa podpalił

72 3 3
                                    

Ten coś mruknął pod nosem i odszedł. Zostałam tylko ja i Lloyd. Szczerze, nie rozmawialiśmy razem. Siedzieliśmy w ciszy. I tak na oko spędziliśmy trzy dni. No, nie wiem czy trzy, bo jeśli nie liczyć dnia porwania, to tak. Felix codziennie przynosił nam jedzenie. No i tak w kółko.

– Felix – krzyknął Geherr – musimy porozmawiać.

Ten cicho jęknął. Coś mi to przypomniało. Ach, no tak. Moją relację z ojcem. Ale Geherr nie był ojcem Felixa. Przynajmniej tak sądzę. A jak wszyscy wiemy, często się mylę.

– T-tak? – szepnął cicho chłopak.

– Zaprowadź więźniów do budynku. Przygotuj ich psychicznie i emocjonalnie na to, co ma się stać. Wiesz, że nasi Panowie nie lubią emocji – powiedział ten cały Geherr.

Ten kiwnął głową i poszedł do mojej celi. Wyjął kajdanki i zapiął mi ręce. Nie szarpałam się. Nie chciałam, aby miał więcej problemów. Szłam posłusznie, a przy okazji rozglądałam się po okolicy. Szczerze, było tu pięknie. Dużo zieleni. No dobra, nie będę was tak nudziła, jak to miejsce wygląda. Nie będę jak "Pan Tadeusz" i opis bigosu...

Nie no, oni sobie jaja robią. Chyba bawią się w Kurodiana! Białe cele bez niczego. Nawet lampy nie widać, a jakoś się świeci... Oczywiście kajdanek mi nie zdjęli, więc miałam ograniczone możliwości poruszania rękoma. Świetnie, nie?

Pomieszczenie było identyczne jak w "Bazie Kurodiana". Po kilkunastu minutach przyprowadzono też tutaj Lloyda. Felix jakoś nie wyszedł z pomieszczenia.

– Słuchajcie – westchnął – jutro pojawią się prawowici oni i aby dać im życie, potrzebujemy waszych mocy...

– Kto by się tego nie spodziewał – syknął Lloyd, a ja go uderzyłam nogą w brzuch. Od razu zwinął się w kulkę i krzyknął:

– ZA CO TO?

– Za nic – uśmiechnęłam się sarkastycznie.

Ten spojrzał na mnie i przymrużył oczy.

– Do czego miałeś nas przygotować? Do cierpienia? Ha! Też mi to nowość – powiedziałam.

– Wiem. Chciałem was ostrzec przed Geherrem. Jeśli się zbyt zdenerwuje, jest nieobliczalny – szepnął Felix.

– A mam jeszcze pytanie. Jak już nam "obiecywaliście", to kto podpalił dom Maksa? – spytałam.

Dom Maksa podpalił Geherr. Tak samo porwał Harumi. Geherr stworzył Alvemaza i przysłał go tutaj. Nasłał go też na Kurodiana. Za to wszystko, co was złego spotkało, to była sprawka Geherra... Nawet nie wiecie, jak jest mi wstyd – szepnął chłopak, wychodząc.

Zostawił nas w totalnym szoku. Przez ten cały czas myślałam, że to nieszczęśliwy wypadek czy coś, ale nie. To on podpalił dom Maksa... To on zablokował drzwi tamtego dnia. To nie była moja wina, że przyszłam zbyt późno. Znaczy, to też, ale ygh.

Strasznie przepraszam za krótki rozdział, ale więcej nie dam rady napisać. Czuję się na chorą. Mam katar, kaszlę i gardło piecze mnie jak nie wiem...

|| Tajemnice Ciemności || Maja Montgomery Garmadon|| Tom 3 ||Ostatnia Nadzieja||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz