Nie, nie jestem na ciebie zła

110 3 19
                                    

Przez chwilę nie wiedziałam, co się stało.

- Nie jesteś na mnie zła? - spytał.

- Nie, nie jestem na ciebie zła - szepnęłam i uśmiechnęłam się ponownie. On również odwzajemnił mój uśmiech. Oboje spojrzeliśmy na niebo i podziwialiśmy gwiazdy. Chociaż dziś nie potrafiłam się skupić. O 23:00 dostałam SMS-a od Kaia o treści: "Wracajcie do domu. Każdy już jest."

- Chyba się zbieramy, co? - zaśmiał się chłopak i wstał. Ja też po chwili wstałam i zaczęliśmy iść. Znów zaczęliśmy się śmiać. Współczuję ludziom, którzy musieli nas słuchać.

- Martwiliśmy się o was - powiedział nagle Lloyd.

- O co chodzi? Chwilę temu weszliśmy do
klasztoru - odpowiedziałam, przewracając oczami.

- Nie powinniście o tej godzinie chodzić gdziekolwiek.

- A to niby czemu? Charlie ma 17 lat, a ja 16. Oboje potrafimy walczyć. O co chodzi? - spytałam zażenowana.

- Właśnie. Też tego nie rozumiem - dopowiedział Charlie.

Lloyd ciężko westchnął i wskazał ręką na schody.

- Idź do pokoju. Za chwilę do ciebie przyjdę.

Przewróciłam oczami i przytuliłam się do Charliego. On odwzajemnił uścisk, a po chwili puścił. Cicho westchnęłam i zaczęłam iść na górę. Wiedziałam, że coś się stanie. Lub stało. Lloyd jeszcze nigdy nie był tak nastawiony do czasu mojego powrotu. Kiedy weszłam do pokoju, usiadłam na łóżku. Nic się nie zmieniło. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Nie odpowiedziałam, więc osoba weszła.

- O co chodzi? - spytałam Lloyda.

- Wracajcie wcześniej, okej? Ostatnio w mieście są różne niemiłe sytuacje dotyczące osób w waszym wieku.

Zaczęłam się śmiać. Po chwili przetarłam sobie łezkę i powiedziałam:

- Lloyd, ja nie chcę nic mówić, ale ty jesteś w wieku Charliego - i ponownie wybuchłam śmiechem.

- A ty od dziś będziesz robiła wszystko z Charliem? - spytał, zakładając ręce na klatkę piersiową.

- Może nie wszystko, ale... jeśli nie będę mogła sama wychodzić, to z chęcią będę wychodziła z Charliem - uśmiechnęłam się.

- Czujesz coś do niego, prawda? - chłopak zaśmiał się lekko.

- A co, masz coś do tego?

- Skąd taka myśl?

- Stałeś się bardziej, jakby to powiedzieć, opiekuńczy?

- Niedługo nadejdzie pierwsze dziecko drużyny, trzeba się trochę zmienić - uśmiechnął się.

- Czy ty masz coś na myśli? - podniosłam brew i spojrzałam podejrzliwie na chłopaka.

- Co? Nie! - zaśmiał się - Nie, nie na razie nie. Mówię na razie, bo nie wiem, jak będzie z czasem.

- Okej, bez szczegółów! - psiknęłam.

- Wariatka.

- Ochhh, dziękuję za komplement.

W jednej sekundzie uśmiech Lloyda znikł. Pojawiła się zmartwiona twarz. Widziałam, że chciał coś powiedzieć, ale powstrzymał się i wyszedł z pokoju. Przyznaję, zdziwiło mnie to, ale przynajmniej nie dostałam ochrzanu. Jedynie co, to będę musiała porozmawiać z dziewczynami, czemu się do mnie nie odzywają. Czy to ja coś zrobiłam? Jest taka możliwość, przyznaję. Ale co? Powiedziałam coś nieodpowiedniego, że z dnia na dzień przestały się odzywać? Nie rozumiem. Do Harumi nie napiszę, bo jest z Lloydem. Do Nyi tak samo, bo jest z Jay'em. Sky też odpada, zostaje jedynie Carmen. A i Pixal, ale coś robi z Zanem, nie chcę wynikać, co robią. Chociaż? Po co będę jej zawracać dupę. Wezmę bardzo gorącą kąpiel. Bo przecież nie zasługuję. Albo nie! Wiem, złamię "zakaz" Lloyda. Pójdę do miasta, czemu nie?

Szybko napiłam się wody i otworzyłam drzwi. Muszę być cicha, bo jak mnie ktoś nakryje, to mam przesrane. Było ciemno jak w dupie Szłam wolno, ale cicho. Muszę najbardziej uważać przy wejściu. Tam pokój mają Nya i Jay oraz Kai i Skylor.

[…] NIE WIEM, JAKIM CUDEM MI SIĘ TO UDAŁO, ALE WYSZŁAM Z KLASZTORU. Teraz muszę przedostać się na drugą stronę i jestem wolna. No bo bramy nie otworzę, nie ma szans. Jest tak głośna, że nie wiem. Ja ją po prostu przeskoczę. Jezu, mogłam tak od razu.

Wzięłam rozbieg i wskoczyłam na mur. JAKIM CUDEM JA TU WSKOCZYŁAM?! TO ŁAMIE PRAWO FIZYKI SKOKU!!! No dobra, teraz trzeba znaleźć krzak i zeskoczyć. Lub po prostu zeskoczyć. Drugi plan jest chyba lepszy. Po prostu zeskoczyłam i nic mi się nie stało. ZNÓW ZŁAMANE PRAWA! TYM RAZEM LĄDOWANIA! Masakra.
Teraz szybko do miasta i zakaz złamany!
[…] Po godzinie i 10 minutach doszłam do miasta. Była 1:15 i jak na tę godzinę miasto tętniło życiem. Szłam do parku. Tam jest spokojnie. Zazwyczaj nikogo tam nie ma, bo po co siedzieć jak idiota w parku, patrzeć się w jeden punkt i słuchać muzyki. Lepiej pograć w "Mm2". Nie no, w sumie lubię tę grę. Czasem wydrę się na cały klasztor, bo ktoś mnie zabije. Albo jak gram z resztą. Też jest śmiesznie.

Nagle usłyszałam wybuch, a ekran urwał mi się przed oczami. NIE NO, JA KOCHAM TAKIE RZECZY!!! KIEDY KTOŚ WYSKOCZY I POWIE "HELLO MOTHER FUCKER"

Kiedy się obudziłam, miałam kajdanki na rękach, a prawa ręka lekko mi krwawiła. Nie no, świetnie

Aż przypomniały się czasy gdzie grałam codziennie w Mm2. Pamiętasz M?

|| Tajemnice Ciemności || Maja Montgomery Garmadon|| Tom 3 ||Ostatnia Nadzieja||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz