- 19 -

95 6 3
                                    

Serce mu waliło. Miał już drgnąć ale przypomniał sobie film o komandosach, który kiedyś przypadkiem oglądał. "Cel staje się widoczny, kiedy jest w ruchu". Pomyślał, że będzie wtapiał się w otoczenie. Udawał, że jest wzorem na dywanie, nogą od biurka, listwą zasilającą. Wszystkim tylko nie kryjącym się pod biurkiem chłopakiem. 

Słyszał jak Blaze chodzi po pomieszczeniu, ale choć zbliżył się blisko, nie dostrzegł go, ukrytego pod blatem. Nagle kroki odeszły. 

Idzie do windy! - odkrył - Udało się!

Poczekał jeszcze kilka minut, licząc powoli do trzystu. Wydawało mu się, ze to dobra liczba. Dosyć duża, ale nie za duża. Kiedy skończył, powoli wypełznął spod blatu. Wyglądało na to, że nikogo nie było w biurze. 

Uniósł się do pochylenia i przekradł między biurkami. Nie mógł zjechać windą, więc skierował się do klatki schodowej. Wyjrzał i nasłuchiwał. Zaczął schodzić powoli, aż zszedł na parter. Ostrożnie wyjrzał przez drzwi do patio i zastygł. 
Blaze stał przy wejściu jakby kogoś wypatrywał. 

KURDE!

Stwierdził, ze najbezpieczniej będzie cofnąć się nieco. Zaszyć na przykład na pierwszym piętrze. Tam było archiwum i dział prawny, a pracownicy czasem zostawali aż do wieczora. Jak wymyślił, tak zrobił. Znalazł pokój socjalny i wszedł do środka. Nalał sobie szklankę wody. Do pomieszczenia weszła jakaś kobieta w uniformie sprzątacza. George zerknął na nią, ale nic nie powiedział. 

Usiadł przy małym stoliku i zacisnął ręce na swojej szklance. Postanowił zadzwonić do Cerveta. 

Włączył telefon i natychmiast wybrał numer Starszego. 

- Ukryłem się na pierwszym piętrze, bo Blaze był na parterze przy drzwiach - powiedział szeptem 

- Okey - odparł Cervet - Jest tylne wyjście z budynku?  

George zamrugał. Wstał.  

- Nie mam pojęcia - powiedział - Może przy śmietnikach. Chyba jest wyjście na tylny dziedziniec, ale jest otoczony innymi posesjami. 

- Da się przejść przez płot? 

George zastanowił się. 

- Jest tylna brama - powiedział - A pod nią tyle miejsca, że powinienem się przecisnąć. 

- Spróbuj tamtędy wyjść - polecił Starszy. 

George chwilę stał przy oknie. Do pokoju znów weszła pracownica w uniformie. 

- Przepraszam? - zapytał jej - Wie Pani jak się dostać do tamtego śmietnika? Chyba przez przypadek wywaliłem ważną umowę... 

- Można wyjść tyłem - rzekła pracownica -Trzeba wejść wspólnym korytarzem z kuchnią Bistro. Tam są śmieci. 

- Dziękuję! - rzekł George i znów ruszył do klatki schodowej. 

Tym razem nie zauważył Blaze'a przy głównym wyjściu, ale nie chciał ryzykować spotkania. Możliwe, że zaparkował tuż przed firmą. Pchnął drzwi z napisem "Staff only". Znalazł się w królestwie sprzątaczy i pracowników kuchni. Korytarzem dotarł do tylnych drzwi. Były uchylone i zastawione skrzynką po napojach. 

Przeszedł przez tylny dziedziniec i przecisnął się pod bramą. Przebiegł kilka przecznic i znów zadzwonił do Cerveta. Był bardzo z siebie zadowolony. 

- Wyszedłem! - oznajmił 

- Świetnie! - rzekł Cervet - Bo chciałbym się z tobą spotkać - oznajmił. 

George gwałtownie zwolnił. 

- Spotkać się? - zapytał 

- Tak. Małe, niezobowiązujące spotkanie na kawę - w głosie Starszego wybrzmiało rozbawienie - Co ty na to?

- Ale ja jestem daleko...- powiedział 

- Gdzie?

George się zawahał. Czy powinien zdradzać gdzie jest? Stał nieruchomo. Przygryzał wargę. 

- Nie chcę aby ktoś się dowiedział - rzekł w końcu. 

- To informacja tylko dla mnie, nie wsypię cię - rzekł Cervet spokojnie. 

George zawahał się.

- Blisko...morza - powiedział  

Cervet gwizdnął przez zęby. 

- To cię wywiało - powiedział z rozbawieniem - Ale ja chętnie się przejadę. Pogadamy. Nie widziałem cię od tamtej nocy. 

- Nie wiem czy to dobry pomysł... - rzekł George niepewnie. 

Powoli zaczynało go ogarniać przygnębienie. Rozległ się sygnał oczekującego połączenia. oddalił telefon od ucha. 

- Blaze dzwoni - rzucił. 

- Zignoruj - polecił Cervet - Przyjadę i ustalimy strategię

- Po tej akcji już raczej nie będę miał pracy - rzekł George ponuro -  A zanim dojedziesz minie chyba z sześć godzin - wymruczał - To będzie północ albo coś koło tego. Nie wiem czy to dobry pomysł... 

- Nadal będzie dosyć czasu żeby wymyślić strategię. - rzekł Cervet - Daj sobie pomóc, Młody. Znasz jakieś miejsce otwarte w nocy...?

- Niby jest taki jeden bar blisko mnie - zaczął George- ale...

Zawahał się. Czy powinien?   

---------------------------------------------------------------------------------------------------

--> JEŻELI UWAŻASZ, ŻE GEORGE POWINIEN SPOTKAĆ SIĘ Z CERVETEM, PORZEJDŻ DO ROZDZIAŁU 21

--> JEŻELI UWAŻASZ, ŻE GEORGE POWINIEN UNIKNĄĆ SPOTKANIA, PRZEJDŹ DO ROZDZIAŁU 9 (jeszcze nieaktywny)

A co by było, gdyby...? FRAGMENTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz