AMY

90 6 0
                                    

Środa - 19:15

Jedna z ostatnich burz w tym roku rozkręcała się nad Honesdale, chcąc dostarczyć mieszkańcom jak najwięcej wrażeń. O tej godzinie było jeszcze w miarę spokojnie, chociaż deszcz lał już jak z cebra od dobrej godziny. Amy siedziała w salonie na kanapie i, próbując zająć czymś myśli, wertowała Vogue'a, który kupowała jej matka, zastanawiając się czemu ludzie dają za niego tyle pieniędzy. Poza tym, że znaczna część czasopisma była zapełniona zdjęciami, mało który artykuł - przynajmniej w tym wydaniu - wydawał się interesujący. Amy pomyślała, że może po prostu ona nie rozumiała tego fenomenu. Odrzuciła gazetę na stół i wstała z kanapy. Podeszła do okna i wyjrzała na zewnątrz. Na dworze było już ciemno, a deszcz dodatkowo ograniczał widoczność. Co jakiś czas na niebie pojawiały się błyski, a kilka sekund później dało się usłyszeć odległy grzmot, co przypominało Amy o tym, jak bardzo lubiła obserwować burzę, gdy była dzieckiem. Kiedy świętej pamięci babcia sadzała ją na wysokim krześle, które stawiała pod oknem, świat mógł dla niej nie istnieć. Zaabsorbowana pogodą, potrafiła spędzić na nim pół dnia. Dopiero po jej śmierci do Amy dotarł przykry fakt, że babcia robiła to, żeby mieć od niej chwilę spokoju.

Długa wibracja wyrwała ją z oglądania wspomnień. Amy zerknęła w telefon i przeczytała wiadomość.

Mama:

W lodówce masz kolację. Nie wychodź z domu! Zobaczymy się rano. Kocham Cię!

Amy westchnęła i schowała komórkę do kieszeni. Jej mama była mistrzynią pisania długich wiadomości składających się z krótkich zdań. Tego dnia akurat miała późniejszą zmianę, więc nastolatka widziała się z nią może z godzinę. Po tym jak pod dom Jacka podjechała policja, Ellen już nie było. Wcześniej poprosiła Amy i Olivię o to, żeby nikomu nie mówiły, że się z nimi widziała, usprawiedliwiając się tym, że nie miała czasu na nic nie wnoszące, ciągnące się przesłuchania i musiała pomyśleć jak schwytać Henry'ego. Przyjaciółki natomiast zostały przewiezione na komisariat i tam wzięły udział w nic nie wnoszącym, ciągnącym się przesłuchaniu, które trwało kilka godzin. Amy spędziła ten czas nie tylko na powtarzaniu policjantom tych samych zeznań po kilkanaście razy, ale też na obserwacji zachowania Olivii, której psychika musiała już nie wytrzymywać do tego stopnia, że dziewczyna zdawała się być całkowicie wyzuta z emocji. Cały czas mówiła tym samym, jednostajnym tonem, wpatrywała się w jeden, niewidzialny punkt zarówno podczas rozmowy ze stróżami prawa, jak i własną przyjaciółką oraz niemal w ogóle nie gestykulowała, zupełnie jakby zmieniała się w robota. Amy ciekawiło, co aktualnie miała w głowie, ale z szacunku do Olivii nie chciała poruszać tego tematu. Z całej tej sytuacji pocieszał ją jedynie fakt, że śmierć Jacka zapobiegła dolaniu oliwy do ognia. Amy, przynajmniej na razie, czuła się zwolniona z obowiązku podzielenia się z przyjaciółką swoim sekretem, który najprawdopodobniej zakończyłby ich przyjaźń raz na zawsze. Nie chciała dodawać jej kolejnych problemów, jakimi byłyby trudności w zaufaniu drugiej osobie. Wystarczająco się już nacierpiała, dlatego, jako dobra przyjaciółka, milczała w kwestii romansu z Jackiem. Przynajmniej ona.

Kiedy rozległo się głośne pukanie do drzwi, a następnie dzwonek zamontowany w przedpokoju, Amy podskoczyła w miejscu, łapiąc się za serce. Nikogo się nie spodziewała, stąd nieznajomy, kimkolwiek był, niemal przyprawił ją o zawał. Dziewczyna ostrożnie podeszła do drzwi i wyjrzała przez judasza. Odwagi dodawała jej jedynie myśl, że gdyby to był morderca, raczej próbowałby ją wziąć z zaskoczenia. Taką przynajmniej miała nadzieję. Nasłuchała się w życiu tylu kryminalnych podcastów i jeszcze w żadnym z nich psychopata nie zadzwonił do ofiary dzwonkiem. I miała rację. Za drzwiami stała Olivia. Była cała przemoczona, a szczęka trzęsła jej się prawdopodobnie z zimna. W dłoni kurczowo trzymała komórkę. Amy od razu jej otworzyła i wpuściła do środka, pytając czy coś się stało. Olivia przepchnęła się przez nią i biegiem ruszyła na górę, nie wypowiadając żadnego słowa. Amy mogłaby przysiąc, że miała jakiś napad histerii. Pobiegłszy za Olivią, zobaczyła jak ta wbiega do jej pokoju i od razu rzuca się na półkę z książkami. Szybkim ruchem zaczęła je z niej zrzucać, wertując z rozgorączkowaniem co drugą sztukę. Amy nie wiedziała co powiedzieć, ale doskonale wiedziała co się stało. Ktoś postanowił za nią zdradzić jej sekret Olivii. W milczeniu oraz szoku obserwowała jak przyjaciółka dobywa w końcu egzemplarz którego szukała - książki do geografii - i łapiąc jedną ręką za okładkę, zaczyna nią trząść tak agresywnie, że Amy boi się zrobić choćby krok w jej stronę, w obawie że oberwie. Na podłogę wypadły zdjęcia wykonane Instaxem, które przedstawiały półnagich Amy oraz Jacka leżących razem w łóżku. Jack dostał kiedyś od rodziców na święta aparat wypluwający zdjęcia zaraz po ich zrobieniu, a wraz z nim przyszła mu faza na fotografowanie niemal wszystkiego, co przydarzyło mu się w życiu. Jako że wtedy był też okres, kiedy najczęściej spotykali się na seks, Amy była na większości tych zdjęć, przeważnie topless i z nieładem na głowie. Fotografie były wykonywane oczywiście po wszystkim, ponieważ Jack chciał uwiecznić "ich szczęśliwe miny", a nic tak, jego zdaniem, nie przynosiło szczęścia jak dobry stosunek.

APLIKACJA {ZAKOŃCZONE}///APLIKACJA: R3B00TOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz