Nie mogłem zasnąć przez następne kilka godzin. Moja ukochana jest prawdopodobnie bipolarna, a zamiast iść do psychologa ona leczy cię paląc bakę.
Nie wierzę w to co się dzieje. Kiedyś umawiałem się z wyrafinowanymi damami z klasą i pieniędzmi, a teraz siedzę w obskórnym mieszkanku na jednej z biedniejszych dzielnic w Bradford z dziewczyną, która nie wie czy mnie kocha.
Zastanawiam się ostatnio czy do tego nie wrócić. Narzekałem na wygodne życie, a tak naprawdę nie było na co. Pieniądze, wielkie mieszkanie w pendhouse'ie, wygoda, luksus. Zamieniłem to na jakieś ciasne mieszkanko i mimo, że mam pieniądzę to czuję się jak typowy bad boy z dzielnicy. Podoba mi się styl, który zaproponowała mi Jesy, ale czy to mój styl?
Ja już naprawdę, za dużo o tym myślę. Powinno zostać tak jak jest. Zapominam powody przez jakie się wyprowadziłem. Mój ojciec, moja matka, która cały czas stała po jego stronie. Muszę z kimś pogadać i tym kimś jest Sam.
Dawno jej nie odwiedzałem, a za nim poznałem Jes robiłem to codziennie. Zaniedbałem moją wieloletnią przyjaźń.
Wziąłem samochód i ruszyłem do kawiarni, w której pracuje blondynka.
-Dzień dobry - odezwała się automatycznie na dzwięk dzwonka przy drzwiach - już podchodzę - odezwała się z zaplecza.
-Hej - odezwałem się do zdziwionej dziewczyny. Uśmiechnąłem się i zająłem miejsce przy barze.
-Zee? - zdziwiła się. Fakt, nie widziała mnie w nowej fryzurze.
-Tak Sami to ja.
Ona jest uczuciowa, więc się rozpłakała i podbiegła do mnie mocno mnie przytulając.
-Tęskniłam za tobą - szlochała w moje ramię.
-Ja też maleńka.
-Napijesz się czegoś? - odsunęła się i poprawiła swoją krótką, słodką spódniczkę, króra zazwyczaj jest jek nie odłączną częścią stroju.
-W sumie mam ochotę na herbatę - uniosłem koncik ust.
-Już się robi bracie - klasnęła w dłonie i wróciła na swoje miejsce - nie przychodzisz bez powodu, prawda?
-Potrzebuję twojej mądrej rady Sam.
-W sprawie?
-Mojego związku - zrobiłem cudzysłów w powietrzu i ciężko westchnąłem.
-Słucham cię - usiadła na przeciwko mnie i zaczęła wsuchiwać się w moje słowa.
-Jes jest chyba bipolarna, pali trawkę i cofneła słowa "kocham cię" tłumacząc się, że była pod wpływem i plotła głupoty.
-Suka - skomentowała - ona ma psychologa?
-Nie.
-Mówisz, że nie lubi być w związku? Zaproś ją na moje wesele.
-Nie wiem czy się zgodzi.... Czekaj... Co?!
-Wychodzę za mąż Zee - powiedziała spokojnie.
-Kiedy ty mi chciałaś o tym powiedzieć?!
-Urwał nam się kontakt, poza tym jeszcze niewiele osób o tym wie, bo dopiero piszemy zaproszenia.
-Kiedy on jest?
-Za miesiąc.
-Co?! Dobra, o tym później. Czemy uważasz, że to poskutkuje?
-Zobaczy jaka miłość jest piękna i może uwolnj uczucia do ciebie, które więzi w swoim sercu.
-Tak myślisz?
-Przyszedłeś do mnie z prośbą o poradę, więc ci pomagam.
-Spróbujmy....
To może być ciekawe wyzwanie. Mam nadzieję, że podziała, bo mam dość niedostępnej Jes.
Trzymajcie kciuki, aby podziałało wbijając 15 gwiazdek i 4 komentarze! Much love x