- A odpowiesz w końcu dlaczego tak za mną ciągle łazisz?
- To takie dziwne, że chcę nawiązać relację z nowym mieszkańcem mojego hotelu? - odparł z kpiną.
- Jakoś z innymi nie starasz się o "nawiązanie relacji" - stwierdziłaś dosadnie.
- Skąd takie przypuszczenie? - uniósł lekko swoją brew.
- Może stąd, że rozmawiam z innymi i mi to powiedzieli?
Alastor odczekał chwilę za nim odpowiedział. Chyba zastanawiał się nad odpowiednim doborem słów.
- Dobrze. Po prostu sprawdzam czy czegoś nie kombinujesz. Wciąż nie wiem czy nie jesteś szpiegiem, moja droga - odrzekł, a ty w jego wypowiedzi dostrzegłaś nutkę kłamstwa.
- A co do tej pory udało mi się zrobić podejrzanego?
- Ostatnio wróciłaś do hotelu w płaszczu Vox'a. Czy to nie dziwne?
- Mówiłam ci już, że byłam w jego biurze. A co tak w ogóle między wami zaszło? Pan Vox nie chciał mi za dużo opowiedzieć - zmieniłaś temat.
- "Pan Vox"? - zdziwił się na twoje użycie zwrotu grzecznościowego.
- Nie przeszłam z nim na ty. Co w tym takiego dziwnego? - spytałaś zakłopotana.
Spojrzałaś na zachodzące słońce. Za niedługo będzie ciemno, trzeba będzie wracać do reszty - pomyślałaś.
- Cóż, w stosunku do mnie nie pofatygowałaś się, by mówić per pan - oburzył się.
- Wiesz, po prostu mam większy szacunek w stosunku do niego niż do ciebie - zaśmiałaś się, jednak Radiowemu ewidetnie nie było do śmiechu - Poza tym mam kolejne pytanie. Masz kogoś na oku?
Alastor momentalnie zatrzymał się i spojrzał na ciebie lekko zdezorientowany.
- Dlaczego pytasz akurat o to?
- Czysto z ciekawości. Zauważyłam, że często przebywasz poza hotelem. Może spotykasz się z jakąś wybranką lub... wybrankiem?
- Nie ma mnie często, gdyż mam wiele innych, czasami ważniejszych spraw niż opiekowanie się hotelem. Czasami po prostu muszę coś załatwić... albo kogoś.
- To oznacza, że nikt ci się nie podoba? - dopytywałaś, by go zdenerwować.
- Zrobiło się trochę zimno, nieprawdaż? - nie odpowiedział na twoje pytanie.
- Faktycznie, aż mnie przeszły ciarki - wzdrygnełaś się czując lekki wiatr muskający twoją skórę - Ale nie odpowiedziałeś, na to czy ktoś ci się... - nie zdążyłaś dokończyć, ponieważ ci przerwał.
- Chcesz może moją marynarkę? Nie chcę żebyś się przeziębiła.
- Nie, dziękuję. Akurat mam w torebce tę od Pana Vox'a - uśmiechnęłaś się w ramach wdzięczności.
Demon przewrócił oczami, jakby nie spodobała mu się twoja odpowiedź. Prawdopodobnie wciąż był zły, że postanowiłaś działać na własną rękę, wybierając się do wieży V.
- Ależ w mojej będzie ci na pewno cieplej i wygodniej, moja droga. To naprawdę drogi i jakościowo bardzo dobry materiał. Była szyta na miarę u najlepszych szewców w piekle!
- Dobrze, już sie tak nie chwal. Skoro jest taka drogocenna, to jej nie pożyczę, nie chcę jej przypadkiem zniszczyć albo pobrudzić.
- Gwarantuję, że nic takiego się nie wydarzy! - rzekł po czym zarzucił ją na twoje ramiona.
Zgodziłaś się na nalegania Alastora i założyłaś jego własność na siebie. Musiałaś przyznać, że było to naprawdę urocze z jego strony.
- Właściwie to nie odpowiedziałeś na praktycznie żadne z pytań, które ci zadałam. A taki chętny byłeś... - założyłaś ręce na klatce piersiowej.
- Dobrze więc odpowiem tylko na jedno pytanie! Lepiej przemyśl je dobrze, moja droga.
Nie zastanawiałaś się długo, gdyż odpowiednie pytanie odrazu nasunęło ci się na myśl.
- O co chodzi z tym twoim uśmiechem? Przez cały czas chodzisz taki szczęśliwy, nawet jeśli nie dzieje się nic dobrego.
- Widzisz tylko uśmiech, a nigdy nie wiesz co dzieje się pod nim, moja droga. Uśmiech daje ci wiele przywilejów, dezorientuje wrogów i pozostawia nutkę tajemniczości. Może sama spróbuj.
- Mam się uśmiechać dwa-cztery na siedem? Chyba morda, by mi odpadła! Psychiczny jesteś... - trąciłaś go lekko w ramie, przyśmiechując. Ku twojemu zdziwieniu Alastor również się zaśmiał.
- Może powinniśmy już wracać, zaraz będzie już całkiem ciemno. Charlie pewnie się martwi - zaproponowałaś.
- A co, boisz się ciemności? - zakpił z ciebie - Wiedzą, że jesteś ze mną, więc nic ci nie grozi.
- Nie, nie boję się... Po prostu chyba chciałabym już wrócić. Pamiętasz drogę? - rozejrzałaś się wokół. To nie był najlepszy pomysł, by kierować się w każdy możliwy zakręt.
- Nie, nie pamiętam - odrzekł obojętnie.
- No dobra, poszukam mapy w telefonie - sięgnęłaś do torebki.
- Nie, nie! Żadnej technologii! Poradzimy sobie bez niej - nagle wyczarował starą, pomietą mapę piekła.
- Ty serio jesteś jakiś chory... Przecież jak użyję internetu, to będzie szybciej!
Alastor jednak nie dawał za wygraną i wyrwał komórkę z twojej ręki i uniósł ją w górze.
- Hej, oddawaj to! - wnerwiłaś się próbując dosięgnąć jego ręki - To nie fair, jesteś o wiele wyższy!
Demon nic sobie z tego nie zrobił i schował twój telefon do kieszeni spodni.
- Dupek.
- Co tam mruszysz pod nosem?
W ramach rewanżu wzięłaś jego mapę i podarłaś ją na kawałki.
- Super, ciekawe jak teraz znajdziemy drogę - zirytował się.
- Oddaj mi telefon to znajdziemy!
- Hm... Nie! Chyba, że ładnie poprosisz...
- Jeszcze czego... Już wolę użyć swojej intuicji i wrócić sama!
- Droga wolna... - zaśmiał się po czym nagle zniknął rozpływając się w cieniu.
To chyba, kurwa, jakieś żarty - pomyślałaś. Czy on właśnie zostawił cię samą, po ciemku, w miejscu, którego nie znałaś?
CZYTASZ
Welcome to heaven - 𝕬𝖑𝖆𝖘𝖙𝖔𝖗 𝖝 𝖗𝖊𝖆𝖉𝖊𝖗
Fanfiction"Przyszłam tutaj, by móc odpokutować swoje grzechy i może dostać się do nieba... Zawsze o tym marzyłam. W piekle czuję sie wyjątkowo nieszczęśliwa, chociaż to jedyny świat, jaki udało mi się zaznać." Wypowiadając te słowa, nie miałam pojęcia, że Pie...