9. ciąg pytań

40 5 2
                                    

- A odpowiesz w końcu dlaczego tak za mną ciągle łazisz?

- To takie dziwne, że chcę nawiązać relację z nowym mieszkańcem mojego hotelu? - odparł z kpiną.

- Jakoś z innymi nie starasz się o "nawiązanie relacji" - stwierdziłaś dosadnie.

- Skąd takie przypuszczenie? - uniósł lekko swoją brew.

- Może stąd, że rozmawiam z innymi i mi to powiedzieli?

Alastor odczekał chwilę za nim odpowiedział. Chyba zastanawiał się nad odpowiednim doborem słów.

- Dobrze. Po prostu sprawdzam czy czegoś nie kombinujesz. Wciąż nie wiem czy nie jesteś szpiegiem, moja droga - odrzekł, a ty w jego wypowiedzi dostrzegłaś nutkę kłamstwa.

- A co do tej pory udało mi się zrobić podejrzanego?

- Ostatnio wróciłaś do hotelu w płaszczu Vox'a. Czy to nie dziwne?

- Mówiłam ci już, że byłam w jego biurze. A co tak w ogóle między wami zaszło? Pan Vox nie chciał mi za dużo opowiedzieć - zmieniłaś temat.

- "Pan Vox"? - zdziwił się na twoje użycie zwrotu grzecznościowego.

- Nie przeszłam z nim na ty. Co w tym takiego dziwnego? - spytałaś zakłopotana.

Spojrzałaś na zachodzące słońce. Za niedługo będzie ciemno, trzeba będzie wracać do reszty - pomyślałaś.

- Cóż, w stosunku do mnie nie pofatygowałaś się, by mówić per pan - oburzył się.

- Wiesz, po prostu mam większy szacunek w stosunku do niego niż do ciebie - zaśmiałaś się, jednak Radiowemu ewidetnie nie było do śmiechu - Poza tym mam kolejne pytanie. Masz kogoś na oku?

Alastor momentalnie zatrzymał się i spojrzał na ciebie lekko zdezorientowany.

- Dlaczego pytasz akurat o to?

- Czysto z ciekawości. Zauważyłam, że często przebywasz poza hotelem. Może spotykasz się z jakąś wybranką lub... wybrankiem?

- Nie ma mnie często, gdyż mam wiele innych, czasami ważniejszych spraw niż opiekowanie się hotelem. Czasami po prostu muszę coś załatwić... albo kogoś.

- To oznacza, że nikt ci się nie podoba? - dopytywałaś, by go zdenerwować.

- Zrobiło się trochę zimno, nieprawdaż? - nie odpowiedział na twoje pytanie.

- Faktycznie, aż mnie przeszły ciarki - wzdrygnełaś się czując lekki wiatr muskający twoją skórę - Ale nie odpowiedziałeś, na to czy ktoś ci się... - nie zdążyłaś dokończyć, ponieważ ci przerwał.

- Chcesz może moją marynarkę? Nie chcę żebyś się przeziębiła.

- Nie, dziękuję. Akurat mam w torebce tę od Pana Vox'a - uśmiechnęłaś się w ramach wdzięczności.

Demon przewrócił oczami, jakby nie spodobała mu się twoja odpowiedź. Prawdopodobnie wciąż był zły, że postanowiłaś działać na własną rękę, wybierając się do wieży V.

- Ależ w mojej będzie ci na pewno cieplej i wygodniej, moja droga. To naprawdę drogi i jakościowo bardzo dobry materiał. Była szyta na miarę u najlepszych szewców w piekle!

- Dobrze, już sie tak nie chwal. Skoro jest taka drogocenna, to jej nie pożyczę, nie chcę jej przypadkiem zniszczyć albo pobrudzić.

- Gwarantuję, że nic takiego się nie wydarzy! - rzekł po czym zarzucił ją na twoje ramiona.

Zgodziłaś się na nalegania Alastora i założyłaś jego własność na siebie. Musiałaś przyznać, że było to naprawdę urocze z jego strony.

- Właściwie to nie odpowiedziałeś na praktycznie żadne z pytań, które ci zadałam. A taki chętny byłeś... - założyłaś ręce na klatce piersiowej.

- Dobrze więc odpowiem tylko na jedno pytanie! Lepiej przemyśl je dobrze, moja droga.

Nie zastanawiałaś się długo, gdyż odpowiednie pytanie odrazu nasunęło ci się na myśl.

- O co chodzi z tym twoim uśmiechem? Przez cały czas chodzisz taki szczęśliwy, nawet jeśli nie dzieje się nic dobrego.

- Widzisz tylko uśmiech, a nigdy nie wiesz co dzieje się pod nim, moja droga. Uśmiech daje ci wiele przywilejów, dezorientuje wrogów i pozostawia nutkę tajemniczości. Może sama spróbuj.

- Mam się uśmiechać dwa-cztery na siedem? Chyba morda, by mi odpadła! Psychiczny jesteś... - trąciłaś go lekko w ramie, przyśmiechując. Ku twojemu zdziwieniu Alastor również się zaśmiał.

- Może powinniśmy już wracać, zaraz będzie już całkiem ciemno. Charlie pewnie się martwi - zaproponowałaś.

- A co, boisz się ciemności? - zakpił z ciebie - Wiedzą, że jesteś ze mną, więc nic ci nie grozi.

- Nie, nie boję się... Po prostu chyba chciałabym już wrócić. Pamiętasz drogę? - rozejrzałaś się wokół. To nie był najlepszy pomysł, by kierować się w każdy możliwy zakręt.

- Nie, nie pamiętam - odrzekł obojętnie.

- No dobra, poszukam mapy w telefonie - sięgnęłaś do torebki.

- Nie, nie! Żadnej technologii! Poradzimy sobie bez niej - nagle wyczarował starą, pomietą mapę piekła.

- Ty serio jesteś jakiś chory... Przecież jak użyję internetu, to będzie szybciej!

Alastor jednak nie dawał za wygraną i wyrwał komórkę z twojej ręki i uniósł ją w górze.

- Hej, oddawaj to! - wnerwiłaś się próbując dosięgnąć jego ręki - To nie fair, jesteś o wiele wyższy!

Demon nic sobie z tego nie zrobił i schował twój telefon do kieszeni spodni.

- Dupek.

- Co tam mruszysz pod nosem?

W ramach rewanżu wzięłaś jego mapę i podarłaś ją na kawałki.

- Super, ciekawe jak teraz znajdziemy drogę - zirytował się.

- Oddaj mi telefon to znajdziemy!

- Hm... Nie! Chyba, że ładnie poprosisz...

- Jeszcze czego... Już wolę użyć swojej intuicji i wrócić sama!

- Droga wolna... - zaśmiał się po czym nagle zniknął rozpływając się w cieniu.

To chyba, kurwa, jakieś żarty - pomyślałaś. Czy on właśnie zostawił cię samą, po ciemku, w miejscu, którego nie znałaś?

Welcome to heaven  - 𝕬𝖑𝖆𝖘𝖙𝖔𝖗 𝖝 𝖗𝖊𝖆𝖉𝖊𝖗Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz