6. propozycja

57 9 0
                                    

Rozsiadłaś się wygodnie na swoim łóżku, delektując się ciepłym mlekiem z płatkami czekoladowymi. Zastanawiałaś się co dzisiaj wymyśli Charlie. Może coś bardziej produktywnego, by dostać się do nieba?

Zastanawiało cię również dlaczego obsługa hotelu brała udział w zajęciach z tobą i Angelem. W końcu oni tu pracowali, nie chcieli odkupienia.

Z twoich rozmyśleń wyrwał cię Alastor, który z łomotem wtargnął do twojego pokoju, przy okazji wyrywając drzwi z zawiasów.

O cholera - pomyślałaś już wiedząc co będzie dalej. Gniew w jego oczach mógł oznaczać tylko jedno.

Czarne macki wychodzące zza jego pleców oplotły całe twoje ciało, jednocześnie podnosząc cię ponad ziemie. Twoje śniadanie natomiast, wypadło ci z rąk i wylało się na świeżą pościel.

Wiedziałaś na co stać Alastora, nie byłaś jednak pewna jak daleko się posunie.

- Ukradłaś moje notatki - rzekł, jakby z kpiną w głosie.

- Przepraszam! Po prostu chciałam się na tobie odegrać za te oskarżenia! Nie przeczytałam nic, przysięgam! - krzyczałaś przerażona z nadzieją, że zaraz zjawi się tu Charlie.

- Haha, myślisz, że ci uwierzę?

- Błagam, wybacz mi! Zrobię wszystko, tylko nie rób mi krzywdy!

Demon zamilkł na kilka chwil po czym odezwał się wściekle :

- Oddaj moją własność, a zastanowię się nad tym czy nie zakończyć twojej żałosnej egzystencji.

- Jest pod poduszką! - wydusiłaś z siebie, kiedy macki zaczęły oplatać twoją szyję.

- No tak, jakże przemyślane miejsce. Ale czego mogłem się spodziewać po szpiegusce? - zaśmiał się bezlitośnie.

Czarne łapy nagle zniknęły, a ty upadłaś na podłogę z hukiem. Radiowy wyjął mały zeszyt z pod twojej poduszki.

- Obiecuję, że to się nigdy więcej nie powtórzy - wyjąkałaś wystraszona.

- Oczywiście, że się nie powtórzy, moja droga - zbliżył się do ciebie - A teraz czas, byś poniosła konsekwencje.

Co on zamierzał ci zrobić? Udusić? Torturować? Oderwać wszystkie kończyny?

Wszystkie te wizje w twojej głowie sprawiły, że z całej siły odepchnełaś go od siebie. Nie udało ci się go powalić na ziemie, ale korzystając z jego chwili nie uwagi, uciekłaś.

Byłaś pewna, że zacznie podążać za tobą, tak więc nawet się nie odwracając, biegłaś ile sił w nogach. Niemal wywróciłaś się na wysokich schodach.

W końcu dotarłaś do drzwi wyjściowych i jak najszybciej wybiegłaś na zewnątrz.

Odetchnęłaś widząc, że Alastor nie wyszedł za tobą. Nie mogłaś tam wrócić... Bynajmniej nie teraz.

- Hej, co ty tu robisz? - odezwał się jakiś znajomy głos.

- Angel? Cóż... wyszłam się przewietrzyć, a ty? - Skłamałaś, oddychając głęboko. Cieszyłaś się tu był. Przy nim nic ci się nie mogło stać.

Chłopak westchnął ciężko. Oznajmił, że Valentino znowu zechciał robić nagłe sesje.

Wtedy zapaliła ci się lampka. To była idealna okazja, żeby porozmawiać z Vox'em. Chociaż Alastor mówił ci żebyś tego nie robiła, nie zamierzałaś go słuchać. Przecież przed chwilą cię prawie zabił!

- Odprowadzić cię? - spytałaś zmęczona ale z troską w głosie.

- Jasne, dzięki - uśmiechnął się życzliwie.

Welcome to heaven  - 𝕬𝖑𝖆𝖘𝖙𝖔𝖗 𝖝 𝖗𝖊𝖆𝖉𝖊𝖗Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz