Dziś był dzień moich urodzin. Najważniejszy dzień w całym roku. Może i byłam egoistką, ale ten dzień liczył się dla mnie najbardziej. Tego dnia każdy robił to co chciałam ja, były prezenty i ogólnie wszystko było wspaniałe. Tylko w tym dniu mama pozwalała na słodycze przed śniadaniem i mogłam jeść ich ile tylko chciałam. Tego dnia nie było inaczej. Równo i ósmej rano obudziła mnie mama, która wraz z Mayą przyniosły mi przepiękny różowy tort w kształcie serca. Był dokładnie taki sam jaki wysłałam mamie miesiąc wcześniej. Siedziałam na łóżku chowając twarz w dłonie, gdy wszyscy śpiewali mi sto lat, a Alex robił zdjęcie. Taka była tradycja. Maya miała gruby album, w którym były wszystkie zdjęcia z naszych przyjazdów a co za tym idzie, z moich urodzin, które od zawsze były tutaj. Nigdy nie obchodziłam urodzin z przyjaciółmi ze szkoły albo z podwórka. Zawsze byłam ja, mama, Maya i chłopcy.
— Księżniczko ogarniaj się i zejdź do nas— uśmiechnęła się Maya kładąc mi kawałek tortu na szafkę nocną koło łóżka. Gdy wszyscy wyszli wyjęłam przyszykowany wieczór wcześniej urodzinowy outfit i go ubrałam. Włosy jedynie rozczesałam i zostawiłam je proste, czyli takie jakie były naturalnie. Zrobiłam delikatny makijaż i wyszłam z pokoju tanecznym krokiem. Nie zauważyłam, kiedy poślizgnęłam się o brudną skarpetkę leżącą na korytarzu i już myślałam, że wyląduje na podłodze dopóki nie poczułam silne ramiona, które oplotły się na mojej tali ratując mnie przed upadkiem. Otworzyłam zaciśnięte oczy i spojrzałam na mojego bohatera. Żałowałam, że je otworzyłam
— Nie musisz robić sobie krzywdy, żebym z tobą rozmawiał — powiedział Liam z uśmiechem, który zszedł mu z twarzy od razu, gdy zobaczył moją minę.
— Możesz mnie postawić na ziemię— zapytałam obojętnie. Nie chciałam z nim gadać i psuć sobie humoru w urodziny. Zrobił to o co go prosiłam i bez słowa wszedł do swojego pokoju— Mógłbyś chociaż tą skarpetę zabrać bo ktoś się zabije przez ciebie— krzyknęłam mu jeszcze odchodząc w dal korytarza a następnie schodząc po schodach. Na dole czekali już wszyscy z wyjątkiem mojego „bohatera”
— Może otworzysz prezenty? — zapytała mama, gdy Liam zszedł już do salonu. Pierwszy otworzyłam od mamy, dostałam przepiękne kolczyki ze stokrotkami. Ona miała takie same, które jej podkradałam czasem.
— Są piękne, dziękuje— odłożyłam je na stolik i przytuliłam mamę. Następny był od Alexa i Luka, była to biała torebka z zapięciem w kształcie motyla. Widziałam ją w galerii i była bardzo droga— Czy wy jesteście głupi? Ona była strasznie druga— popatrzyłam na nich jednoczenie ze wściekłością ale i wielkim szczęściem. Naprawdę bardzo mi się podobała
— Nie gniewaj się, od razu gdy ją zobaczyliśmy to skojarzyła nam się z tobą, więc musieliśmy ci ją kupić— powiedział Luke patrząc na mnie niewinnym wzrokiem. Następny prezent był od Luisa i była to biała bransoletka z muszelkami.
— Sam ją dla ciebie zrobiłem. Specjalnie wczoraj szukałem muszelek— uśmiechnął się do mnie. To było naprawdę miłe.
— Liam, teraz twoja kolej— powiedziała Maya patrząc na syna
— Ja nic nie mam, zapomniałem, że to dziś— wzruszył ramionami i wyszedł z domu. Nie było mi przykro, że nie miał dla mnie prezentu, tylko że zapomniał. Starałam się nie pokazywać tego i uśmiechnęłam się do wszystkich. Zjedliśmy wszyscy po jeszcze jednym kawałku tortu. Maya musiała iść szybko do pracy, ponieważ był jakiś mocny wypadek samochodowy i potrzebowali chirurga. A mama zamknęła się w swoim pokoju, ponieważ jej agencja potrzebowała na szybko nowych projektów. Myślałam, że tego dnia będziemy siedzieć wszyscy razem, ale było to nie do wykonania.
— Może pójdziemy na plażę? — zapytał Alex dźgając mnie lekko w brzuch. Wiedział jak tego nie lubiłam
— W sumie czemu nie— powiedział Luke i złapał mnie jak księże pod rękę i prowadził w kierunku schodów na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem— księżna Léa Sophie Johnson— powiedział kłaniając się przede mną, gdy byliśmy już przy schodach— Księżniczka pójdzie się przebrać, a my będziemy czekać na waszą królewską mość— Luke ewidentnie wczuł się w rolę. Ukłoniłam się teatralnie przed nimi i poszłam do swojego pokoju się przebrać. Ubrałam niebieski dwuczęściowy kostium kąpielowy i założyłam na to narzutkę, by uniknąć takiej sytuacji jak ostatnio. Na dole wszyscy już na mnie czekali więc wyszliśmy od razu z domu. Na plaży byliśmy trzy minuty później. Ja postanowiłam chwilę się poopalać zanim wejdę do wody, dlatego rozłożyłam koc, który wziął Luis i się ja nim położyłam zakładając czarne okulary przeciwsłoneczne. Kompletnie odpłynęłam myślami do tej jednej osoby, którą próbuje stamtąd wyrzucić od roku. Mimo, że chciałam, by było jak kiedyś, to bałam się, że już nie będę potrafiła z nim rozmawiać w ten sposób jak przed rokiem. Przez długi czas był dla mnie przyjacielem, a takie relacje zostają w głowie na lata. Nagle poczułam dłonie na swoich nogach i rękach. Ruchami głowy zrzuciłam okulary z głowy i spojrzałam na moich „porywaczy”.
— Chłopaki poście mnie— powiedziałam szarpiąc się z nimi mimo, że wiedziałam że nie mam szans.
— Jeśli panienka tak bardzo prosi— powiedział Alex i pierwszy puścił moje nogi, a chłopaki mu zawtórowali. Moje idealnie ułożone włosy właśnie uległy zniszczeniu, tak samo jak makijaż. Normalnie to bym się na nich zdenerwowała, jednak stwierdziłam że nie warto. Dziś miał być wyjątkowy dzień, a nie mógłby nim być, gdybym tylko leżała i nic nie robiła. Potrzebowałam zabawy. Zaczęłam ich chlapać wodą śmiejąc się przy tym jak wiedźma.
— Hej dziewczyny, możemy pożyczyć piłkę— Luke podszedł do grupki dziewczyn na plaży, bo chcieliśmy pograć w siatkówkę a mój przyjaciel stwierdził, że najbardziej oczaruje te dziewczyny i to on wróci z piłką. Miał rację. Kilka minut bajerowania z wysoką blondynką wystarczyło, żeby oddały mu piłkę w zamian za numer telefonu. Coś było z tymi dziewczynami nie tak. Były na oko w wieku Luka. Przyszły na plażę w pełnym makijażu i nawet nie wchodzą do wody.
Podeszliśmy do siatki i podzieliliśmy się na dwie drużyny. Ja byłam z Alexem, a bracia Adams byli razem. W szkole trenowałam siatkówkę, więc byłam delikatnie lepsza od chłopaków. Przez cały czas wygrywaliśmy, ponieważ Luke próbował popisać się przed tymi samymi dziewczynami, które dały nam piłkę. Na koniec stwierdziłam, że Luke by to dla mnie zrobił i dałam mu zdobyć punkt i wszystko by było dobrze, gdybym nie dostała wtedy piłką w kostkę i się wywróciłam wykręcając staw skokowy. Wykręciłam twarz w grymasie bólu i upadłam na rozgrzany piasek. Te same dziewczyny od razu wybuchły śmiechem, lecz ucichły, gdy Luke podbiegł do mnie sprawdzając co się stało. Nie mogłam ustać na tą nogę. Złapałam się za szyję Luka i Alexa i poszliśmy w stronę naszych rzeczy. Chłopaki posadzili mnie na kocu, ponieważ uparłam się, że jeszcze nie chcę iść do domu.
— Przepraszam Le, nie chciałem żeby coś ci się stało— powiedział Luke, a Luis właśnie wrócił z ratownikiem, by opatrzył mi tą nogę. Okazało się, że była skręcona, więc owinął mi ją bandażem i kazał bardziej na siebie uważać. Chyba był tu nowy, ponieważ nigdy go nie widziałam tutaj. Odkąd pamiętałam ratownikiem na tej plaży był pan w średnim wieku, który jedyne co robił to siedział na swoim krzesełku i patrzył na wodę. Nigdy nikomu nie pomógł, nawet jak Liam w wieku dwunastu lat złamał nogę na pomoście, ponieważ zapadła się pod nim deska. Ratownik nic z tym nie zrobił a pani burmistrz kazała rozebrać pomost na prośbę Mayi. Resztę wieczoru siedzieliśmy na kocu dużo rozmawiając. Brakowało mi takiego czasu spędzonego z nimi. Zawsze byliśmy ze sobą blisko, jednak w ostatnim czasie się to zmieniło, przez to wszystko co się stało między mną a Liamem wszyscy się od siebie odsunęliśmy i nie spędzaliśmy czasu razem tak jak kiedyś. Gdy chłopaki spędzali czas ze mną to Liam odchudził na bok, i na odwrót. Po części było to męczące, ale jak na tamten moment konieczne. Wiedziałam, że prędzej czy później będziemy musieli pogadać o tym co się stało dla dobra wszystkich, ale wolałam przekładać to jak najdłużej się dało. Przy zachodzie słońca, Luis poprosił swojego znajomego z Country clubu, który znajdował się obok plaży, by ten po znajomości sprzedał nam po znajomości drinki. Zgodził się dopiero, gdy Luis powiedział mu, że mam dziś urodziny. Było idealnie. Ja i chłopcy wpatrzeni w zachód słońca popijając słodkie drinki. Brakowało tylko jednej osoby. Jego.
![](https://img.wattpad.com/cover/375285931-288-k415236.jpg)
CZYTASZ
Broken Promise
Ficción General16 letnia Léa przeprowadza się wraz z mamą i bratem do przyjaciółki swojej mamy, która ma trzech zupełnie różniących się od siebie synów co z tego wyniknie? Co się stanie jeśli będzie mieszkać z kimś kogo kochała całe swoje życie? Tego się dowiesz c...