Rozdział 11

3 1 0
                                    

Po powrocie do domu jedyne o czym myślałam to usta Lucasa na moich. Nie mogłam zapomnieć o jego delikatnym dotyku, który powodował gęsią skórkę na całym moim ciele. Podczas czytania książek czy oglądania filmów zawsze się zastanawiałam, jakie to jest uczucie kiedy ktoś mówi, że ma motyle w brzuchu. I w tamtym momencie poznałam odpowiedź na nurtujące mnie pytanie. Mój pierwszy pocałunek był niesamowity. Czułam się bezpiecznie. Jakby cały świat przestał istnieć. Miałam wrażenie, że wszystko znajdowało się na odpowiednim miejscu, a w szczególności ja, w ramionach chłopaka, który wzbudził we mnie wcześniej nie poznane uczucia. Czy go kochałam? Zdecydowanie nie. Ale na pewno nie był dla mnie tylko przyjacielem. Gubiłam się we własnych uczuciach. W mojej głowie panował chaos. Mimo że miałam styczność z udanymi związkami, bałam się ich. W szczególności po tym co spotkało moją siostrę. Trudne było dla mnie oglądanie jak przeżywała załamanie po zerwanych zaręczynach, jednak gdybym miała się znaleźć na jej miejscu, nie wiem czy bym sobie poradziła. Już nawet zadania z matematyki były prostsze niż relacje międzyludzkie.

Byłam gotowa aby brnąć w tę relację jednak w dalekiej oddali za przyjemnymi uczuciami pojawiała się ta niepewność. Ale właśnie czy aby na pewno za bardzo nie ryzykuje? Jednak gdybym nie podjęła odważnych kroków nie grałabym w musicalu. Dlaczego wszystko musiało mieć swoje plusy i minusy? Jakby coś miało same pozytywne strony lub negatywne życie stałoby się znacznie łatwiejsze.

A propos zadań z matematyki, próbowałam od dłuższego czasu rozwiązać zadania, które miały mnie przygotować do sprawdzianu, jednak myślenie nad wszystkim było ciekawsze niż nauka. Miałam pełną świadomość tego, że później będę się stresować i zarywać nocki ze względu na naukę. Jednak moje skupienie znikało za każdym razem, kiedy myślałam o Lucasie.

Oparłam łokcie na biurku i schowałam w dłoniach czoło przymykając oczy. Już nawet muzyka w tle, która zagłuszała ciszę nie pomagała mi w nauce. A przeważnie była ona moim ostatnim ratunkiem. Bywały momenty, w których nie mogłam znieść ciszy. Była ona wykańczająca. A już bardziej od niej natłok myśli, którym pozwalała wyjść na wierzch. Dlatego, zawsze chodziłam ze słuchawkami na szyki czy odpalałam głośno muzykę lub film. Przerażało mnie zaakceptowanie faktu, że sobie nie radziłam. Nie chciałam się do tego przyznać. Ułatwiało to udawanie, że wszystko było dobrze. A od dawna nie było...

Przed Avery, Nathalie czy nawet rodzicami utrzymywałam uśmiech na twarzy. Jednak w głębi cierpiałam. I najgorsze było, że nawet nie wiedziałam dlaczego. Coraz częściej czułam... właściwie to nic nie czułam.

Pustka z dnia na dzień stała się moją codziennością, a przez jej mury potrafił się przebić jedynie Lucas. Dlatego powodował takie zamieszanie w moim umyśle. Znaliśmy się bardzo krótko, a ja byłam w stanie mu zaufać na tyle aby oddać mu mój pierwszy pocałunek. A na samą myśl o nim się robiłam się cała czerwona. To nie było normalne, na pewno nie jeśli chodziło o mnie.

Głośny huk spowodował, że ostatecznie porzuciłam nauke. Zaciekawiona odgłosami wyszłam z pokoju i zeszłam na dół, gdzie od razu trafiłam na Avery z moją siostrą. Widząc je nie mogłam powstrzymać śmiechu. Całe były w mące, a wraz z nimi kuchnia.

– Czemu wyglądacie jakby zaatakował was mączny potwór? – zapytałam wciąż rozbawiona.

– Pieczemy babeczki – odpowiedziała Avery, jednocześnie odgarniając resztki mąki z twarzy. – Przecież ci mówiłam, że mamy plany.

– Ale nie wspomniałaś nic o zamachu na moją kuchnie.

– To wszystko wina twojej siostry. – Uniosłam z zaciekawienia brew i spojrzałam Nathalie. Ona w odpowiedzi uniosła dłonie do góry i pokręciła głową.

Play with meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz