Gaia
Razem z Mel szykowałyśmy się właśnie na imprezę organizowaną przez, Leo. Pchełka- kotek, którego znalazłam dwa dni wcześniej- wesoło mruczała do ucha mojej przyjaciółki. Kiedy tylko wysłałam jej zdjęcie dziewczyna się zakochała, z reszta mama tak samo.
To właśnie ona nazwała tak wczoraj kota podsumowała to słowami: ,, Biega, skacze wszystko! Jest jak pchła nie można od niej uciec." I tak zostało. Pchełka trochę śmieszne imię jak na zwierzaka.
Miałam jechać razem z rudowłosą i jej chłopakiem, na co od razu się zgodziłam kiedy mi to zaproponowała. Nigdy nie byłam w domu braci Davis, bo nigdy mnie nie lubili. A tu proszę, jeden z nich zaprosił mnie na imprezę, natomiast drugi towarzyszył mi kiedy wymiotowałam. Życie lubi zaskakiwać.
Po dwóch godzinach w końcu byłyśmy gotowe. Rudowłosa ubrała się w czarny długi top, jeansową krótką miniówkę koloru niebieskiego, czarne długie kozaki. Swoje rude włosy zapięła brązową klamrą.
Miała kocie oko z doczepionymi rzęsami, usta pomalowane na czerwone, podkreśliła swoje rysy twarzy. Gdzie nie gdzie miała biżuterię. Narzuciła na ramiona ramoneskę. Wyglądała, kurwa, jak bogini.
Natomiast ja miałam na sobie jedno częściową sukienkę bez ramiączek, była koloru beżowego, również narzuciłam na ramiona ramoneskę. Na nogi nałożyłam czarne szpilki, dobrałam złotą biżuterię. Miałam mocniejszy makijaż niż na co dzień.
Oczy miałam bardzo podkreślone, usta również, wykonturowałam się bardzo mocno.
Przejrzałam się w lustrze i spojrzałam na swój brzuch, który dziś był idealnie płaski. Stanęłam bokiem i spojrzałam na siebie od boku. Piersi były ładnie podkreślone przez mój brzuchu.Uśmiechnęłam się do siebie, jestem dumna z tego jak wyglądam. Z opóźnionym refleksem spojrzałam na moją przyjaciółkę, która lustrowała mnie wzrokiem z lekkim uśmiechem.
-Wyglądasz cudnie.- stwierdziła.
-Wyglądamy cudnie.- poprawiłam, dziewczynę.
-Jeżeli ktoś Cię nie przeleci to ja to zrobię.
Chwilę na sobie się patrzyłyśmy z powagą, aż w końcu wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem, który przerwał nam dźwięk dzwonka telefonicznego Mel. Dziewczyna jeszcze przez chwilę próbowała się uspokoić, jednak trwało to na tyle długo, że telefon dzwonił jeszcze dwa razy. Kiedy w końcu odebrała, dała na głośno mówiący.
-Jesteś już?- zapytała, w końcu ruda.
-Tak, jestem.- powiedział, ale jego ton nie wskazywał na to, że jest zły... może bardziej rozbawiony?- Od dziesięciu minut.
-Już schodzimy.- odezwałam się.
-No i blondyna. Siema.- słowa skierował do mnie.- Pośpieszcie się. Nie lubię się spóźniać.- rozłączył się.
Razem z dziewczyną zabrałyśmy swoje czarne torebki, gdzie spakowałyśmy najważniejsze rzeczy i ruszyłyśmy na dół po schodach. Moich rodziców nie było w mieście na weekend. Pojechali na imprezę znajomych ze Seatlle, dlatego mam cały dom dla siebie. Nie przeszkadza mi to, jednak gdy przypominam sobie o wiadomościach, które ostatnio dostawałam pobyt samej nie sprawia mi przyjemności.
Kiedy już upewniłam się, że zamknęłam drzwi i na pewno schowałam klucze do torebki. Razem z dziewczyną skierowałyśmy się do samochodu, Liama. Dziewczyna zasiadła na miejscu pasażera obok kierowcy a ja z tyłu. Chłopak kiedy nas zobaczył wyszczerzył się i ruszył spod mojego domu.
Para pogrążyła się w rozmowie, jednak ja nie miałam ochoty się wtrącać. Albo może nie chciałam wyjść na wścibską czy natrętna. Spojrzałam przez okno próbując przyswoić drogę, aby mniej więcej wiedzieć którędy wracać. Nie mam zamiaru być tam nie wiadomo ile, ale chcę się wybawić. Jak zwykła nastolatka, którą z reszta jestem. Nie mam pojęcia czemu tak nagle moje myśli stały się dołujące.

CZYTASZ
Devoted Souls
Romance,,Byliśmy zbyt dumni i zawzięci, razem tworząc mieszankę wybuchową." Siedemnastoletnia Gaia Evans wraca do swojego rodzinnego miasta po długiej rozłące. Wyjeżdżając jako dziecko zostawiła w nim zabawki, rysunki ale i przyjaciela. Dziewiętnastoletni...