Rozdział I

9 0 0
                                    

1 września, 5 klasa. Właśnie jadę do szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Ja jestem Izadora Goldie a o to moja historia. Od małego byłam wychowywana przez swoją ciocie, która po śmierci rodziców wprowadziła się do naszego domu a raczej willi. Była to elegancka kobieta. Nie była zamężna i to najbardziej mi się podobało w niej, że mimo starań dziadków nie wyszła ona za mąż i była niezależna. Odrzuciła prawie każdego, kogo zaproponowali jej dziadkowie. Każdy oczywiście był czystej krwi. Rodziców dobrze nie pamiętam , ponieważ zginęli, byli torturowani przez sami wiecie kogo. Pracowali w ministerstwie a Voldemort chciał zdobyć potrzebne informacje ale nie dali mu się więc ich zabił . Urode odziedziczyłam po mamie bo tak mówi mi ciocia zaś charakter po ojcu. Jestem dość uparta i sarkastyczna wiadomo ale też miła i pomocna. Właśnie jadę na swój piąty rok w Hogwarcie i nigdy nie wyobrażałam sobie, że tak szybko wszystko zleci. Naprawdę wszystko tak szybko zleciało że nawet nie wiem kiedy. Jako iż należę do domu węża usiadłam w przedziale dla nas przeznaczonym. Byłam pierwsza ze wszystkich ślizgonów więc posiedziałam chwilę sama. Za niedługo dołączyli do nas Pansy Blaise i Astoria. Zastanawiałam się gdzie jest Draco rok temu siedział z nami a teraz go nie ma, dziwne. Moje stosunki z Malfoyem są nieco skomplikowane. Lubimy się to oczywiste ale jego sposób traktowania dziewczyn zniechęca mnie do znajomości z tym arystokratą . Co śmieszne kiedyś rodzice jego wraz z moją ciotką chcieli byśmy wyszli razem za mąż, było to w 3 klasie. Pamiętam jak Draco opanowany odpowiedział swoim rodzicą w przeciwieństwie do mnie, która zaczęła krzyczeć na swoją ciotkę. Byłam zła na nią, że w ogóle wpadła na taki pomysł. Bo rzecz jasna to był jej pomysł na , który rodzice Malfoya przystali.

- Ziemia do ciebie Goldie - Astoria machała mi ręką przed oczami.

- Co tam?- zapytałam wyrwana z moich rozmyśleń.

- nic rozmawiamy o tym co się działo na wakacjach- powiedział Blaise otwierając fasolki wszystkich smaków.

Do przedziału nagle wparował Malfoy obserwując każdego po kolei.

- przesuń się Goldie- powiedział oschle w moją stronę.

- Cóż za radość Malfoy się do mnie odezwał - powiedziałam wyraźnie znudzona jego zachowaniem.

Nie wspomniałam o jedynym jakże ważnym fakcie jakim jest to że rok temu dałam mu kosza tak jakby. Ponieważ on chciał umówić się ze mną ale dowiedziałam się, że zrobił to po to bo założył się z Teodorem więc go spławiłam. Od tamtej pory odzywał się do mnie kiedy musiał, kiedy bywaliśmy w towarzystwie jego rodziców. Tak jego rodzice dość często urządzali bale z różnych okazji i dlatego bywałam na nich z ciotką więc wtedy musiał się do mnie odezwać. Ale sam fakt, że miał do mnie problem , który był jego winą więc jest to dość skomplikowane. Nie ukrywam spodobał mi się wtedy ten ślizgon ale to w jaki sposób traktuje i również potraktował mnie świadczyć o nim może tylko jedno.

- A co stęskniłaś się za moim głosem?- zaśmiał się arogancko.

- Tak owszem po prostu nie mogłam się doczekać aż znowu cię usłyszę - zakpiłam sobie z niego - dzięki Bogu nie straciłam jeszcze słuchu od twojego głosu więc jest dobrze - dodałam patrząc na niego z pogardą .

I tak jak wspomniałam na początku, że się lubimy to tak Ale było to przed tym jak zrobił to co zrobił. Teraz ja mam go dość a on mi z każdej strony wbija szpilki i komentuje wszystko.

- Goldie złość piękności szkodzi, a nie no w sumie to już ci nie zaszkodzi bardziej - powiedział a ja czułam jak łzy napływają mi do oczu.

- daj już spokój Malfoy - powiedział Zab.

- idę do toalety - westchnęłam i wyszłam akurat pociąg ruszył więc o mało co nie spadłam na podłogę.

Weszłam do łazienki i zaczęłam cicho płakać. Nie ma siły być dłużej silna wobec wyzwisk Malfoya. Mam ochotę czasem powiedzieć wszystko jego rodzicą ale wiem, że tylko przysparze sobie kłopotów. Po 10 minutach płaczu musiałam niestety wyjść bo ktoś się dobijał do drzwi. Opłukałam twarz i ostatni raz się przejrzałam w lustrze. Jednak zimna woda pomaga bo nie byłam już czerwona na twarzy tylko lekko opuchnięta. Wychodząc z pomieszczenia ujrzałam przed sobą nikogo innego jak Malfoya we własnej osobie . Zmierzył mnie wzrokiem i podszedł o krok bliżej. Patrzył się na mnie wzrokiem jakim nie patrzył jeszcze nigdy. Nie było w nim pogardy czy obrzydzenia w sumie było widać jakby mi współczuł i było mu smutno? Złapał mnie dłonią za policzek, a jego zimne sygnety dotyknęły mojej rozgrzanej od płaczu skóry. Nie wiem co się właściwie stało w tym momencie. Po chwili wpatrywania się w siebie wyminął mnie i zamknął drzwi do łazienki. Czy możecie mi wyjaśnić co się właśnie stało? Bo ja nie wiem. Weszłam do mojego przedziału i zajęłam swoje miejsce dalej wpatrując się w krajobraz za oknem. Chwilę później do przedziału wszedł Malfoy ale już nie zwracałam na niego uwagi. On również nie odezwał się ani słowem. Dzięki ci Boże, że zostawił mnie w spokoju chociaż na chwilę. Tak na chwilę bo gdy pociąg się zatrzymam i mieliśmy już wychodzić szarpnął mnie dość mocno za ramię mówiąc mi do ucha ciche przepraszam. Byłam tak kurwa w szoku, że nie wierzę w to co się stało. Kolejny raz w tym dniu mnie Draco zadziwił. Wszyscy wyszliśmy z pociągu i udaliśmy się do jakiegoś powozu, który miał nas zawieźć pod Hogwart. Pech chciał że usiadłam koło Malfoya. Jako iż byłam bardzo szczupła to nie było problemu żebyśmy zmieścili się razem. Chociaż bałam się, że Malfoy powie coś w stylu, żebym się usunęła bo ciasno . Po nim dzisiaj moge spodziewać się kurwa wszystkiego.

Draco:

Gdy zobaczyłem jej opuchniętą twarz gdy wyszła z łazienki było mi przykro z tego powodu. Widziałem dokładnie, że było to za moją przyczyną. Głównie wyszedłem zobaczyć co się stało z dziewczyną bo długo nie wracała ale nie sądziłem, że widok jej zapłakanej mnie jakkolwiek ruszy. Gdy jechaliśmy do szkoły w ogóle się nie odzywała do nikogo tylko cały czas coś czytała. Była naszą Hermioną ale ze Slytherinu. Była ładniejsza, zgrabniejsza i co oczywiste była czystej krwi. Zacząłem obserwować każdy jej ruch, to jak przekręca kartę w książce, jak zakłada kosmyk włosów za ucho. Byłem ciekawy co o mnie myśli . W sensie co siedzi jej w głowie i co myśli o mnie. Umiałem czytać w myślach ale nie wiedziałem czy to dobry pomysł. Nie chciałem dowiedzieć się czegoś czego nie powinnienem. Po chwili namysłu po prostu w szybki sposób wdarłem się do jej głowy a to co zobaczyłem wcałe mnie nie uszczęśliwiło.

Because of you - Draco Lucius Malfoy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz