rozdział IV

8 0 0
                                    

Draco:

Oboje z Izadorą wbiegliśmy spóźnieni na śniadanie. Jest niedziela więc nie mamy żadnych zajęć. Co do wczorajszego wieczoru to nie wiem co mam myśleć. Słowa, które wypowiadałem po prostu się ze mnie wylewały jak strumień wody. Ona pytała a ja bez zastanowienia odpowiadałem. Jakie to wszystko dziwne. Wbiegając spóźnieni do wielkiej sali zwróciliśmy uwagę całego Slytherinu.

- Powitać nową parę w Slytherinie- krzyknął Nott.

- Właściwe to nie jesteśmy razem - powiedziała Izadora.

No tak formalnie nie zapytałem jej o to ale chyba wyjaśniłem jej, że jest moja więc nieformalnie jest moją dziewczyną.

- Jesteśmy- powiedziałem ostro w jej stronę siadając do stołu.

- Nie przypominam sobie, żebyś zapytał mnie o to - powiedziała upijając łyk soku, który sobie nalała.

- Tak ale powiedziałem chyba, że jesteś moja - dodałem lekko zły zaciskając dłoń na jej udzie.

Chyba za mocno ją ścisnąłem bo aż podskoczyła.

- Możesz to zrobić teraz- odwróciła głowę w moją stronę a, że siedzieliśmy blisko siebie to nasze twarze prawie się ze sobą stykały.

- a więc czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?- zapytałem muskając jej usta.

- Tak- zaśmiała się patrząc mi głęboko w oczy.

Ma naprawdę ładny śmiech trzeba to przyznać. Oczywiście cały Slytherin zaczął nam wiwatować. Aż Potter się odwrócił by sprawdzić co się dzieje. Normalnie bym mu coś powiedział ale Iza pociągnęła mnie za rękę żebym zaczął jeść. Po zjedzonym posiłku udaliśmy się do Hogsmeade. Była ładna pogoda więc stwierdziliśmy, że się przejdziemy.

- To co będziemy robić? - zapytał Blaise.

- Mam ochotę na kremowe piwo - powiedziała Izadora stając na przeciwko nas.

- Kotek jest dopiero 10 - przyciągnąłem ją do siebie.

- Ale bezalkoholowe, mam dość alkoholu ostatnio - powiedziała odsuwając się ode mnie.

Splotłem nasze dłonie razem i udaliśmy się do sklepu ze słodyczami. Dziewczyny jak to dziewczyny zrobiły bardzo duży zapas. Podobnie jak Blaise i Vincent , którzy nie szczędzili sobię przy zakupie czekoladowych żab. Ja jakoś nie przepadam za słodyczami. Okej czekoladę lubię ale nic poza tym.

- to co idziemy już?- zapytałem lekko poirytowany czekaniem.

- Już Draco poczekaj- powiedziała Iza płacąc za zakupy.

Wszyscy wyszliśmy na zewnątrz kierując się do innego sklepu. Przechodząc obok zauważyłem sklep z bielizną. Zauważyłem na wystawie przepiękny koronkowy stanik razem z koronkowymi majtkami w kolorze butelkowej zieleni. Na piersi wyszyty był mały wąż. Oczywiście, że mam zamiar kupić go Izie. W październiku pod koniec są jej urodzony więc kupię jej teraz ale schowam i dam dopiero w dniu urodzin.

- wy idźcie ja zaraz dojdę do was okej?- zapytałem.

Wszyscy skineli głową i poszli przed siebie ja zaś wszedłem do owego sklepu z bielizną.


Pare godzin później:

- Ale jak to się w ogóle stało?- krzyknąłem.

Dziś kiedy nas nie było ktoś zakradł się do naszego pokoju wspólnego i dormitorium i splondrował wszystko po kolei.

- To sprawka państwa Wesleyów - powiedziała McGonagall patrząc srogo na Freda i Georga.

Nie wiele brakowało a bym im zajebał no przysięgam. Tylko obecność nauczycieli nas powstrzymywała.

- Dobrze dość tego - westchnął Snape- jako kare dla całego podkreślam całego gryfindoru będziecie musieli gościć uczniów Slytherinu u siebie - dodał patrząc na Pottera i Wesleyów.

Oczywiście, że nie było nam to na rękę i nikt ze Slytherinu nie krył swojego niezadowolenia z tego powodu. Ale nie uważasz Snape, że to lekka przesada?

- Przecież my się tak zabijemy- powiedział Potter.

- Cudnie o jednego mniej - powiedział Snape uśmiechając się cynicznie i odszedł.

- Proszę o zabranie swoich rzeczy drodzy uczniowie a wy migiem robić miejsce do swoich pokoi- powiedziała McGonagall.

Wchodząc do pokoju wspólnego chciało mi się płakać jak zobaczyłam to co z niego zostało.

- Co za Szlamy - warknąłem wściekły

- zapłacą nam za to- krzyknęła Pansy.

- Ciekawe ile potrwa remont - zapytała Izadora i poszła do swojego pokoju po rzeczy.

- mam nadzieję, że nie długo bo ja tam z nimi nie wytrzymam - jękła Astoria z niezadowolenia.

Po wzięciu swoich rzeczy udaliśmy się do pokoju wspólnego gryfonów. McGonagall powiedziała, że nie ma zbytnio miejsca więc musimy spać po 5 osób w pokoju. Cudnie po prostu cudnie.

- Pani Goldie, Pan Zabini, Pan Malfoy, Pani Parkinson i Pan Nott w pierwszym pokoju - przydzieliła nas tak jak staliśmy, a że staliśmy obok siebie to nasze lepiej.

Astoria niestety została przydzielona gdzieś indziej a szkoda. Wnieśliśmy nasze rzeczy a ja miałam już dość.

- paskudne kolory za jasno tu- stwierdziła dziewczyna gdy przekroczyła próg pokoju.

- I my mamy to mieszkać?- zakpiła Parkinson - niee ja idę do Snape niech nas przydzieli do krukonów- jękła i już miała wyjść ale ktoś jej zatorował drogę.

- A panienka Parkinson gdzie się wybiera?- zapytał nie kto inny jak Snape.

- panie profesorze dlaczego mamy mieszkać z nimi? Czemu nie daliście nas do krukonów- zapytała zrezygnowana Izadora .

- Panno Goldie powiem ostatni raz, to ma być kara dla Gryfonów tak ? Macie się nie zabić i przez pewien okres jakkolwiek tolerować bo inaczej odejmę punkty - powiedział ostrym tonem głosu i wyszedł.

- świetnie - westchnął Nott - jest godzina 18 za godzinę jest kolacja co robimy?- dodał patrząc się na nas wszystkich.

- ja się rozpakowywuje i nie mam zamiaru nigdzie iść bo mi się już zwyczajnie nie chce - powiedziała Iza i odrazu przystąpiła do rozpakowania swojego kufra.

Każdy z wyjątkiem Teodora uczynił to samo co dziewczyna. Teodor w ogóle ostatnio jest jakiś dziwny . Znika gdzieś ciągle i mało z nami rozmawia. Może to , że zamieszkamy razem teraz pozwoli nam się dowiedzieć co ukrywa Nott. Po rozpakowaniu z wielkim niezadowoleniem na twarzy udaliśmy się do pokoju wspólnego gryfonów. Naprawdę to żenujące, że musimy mieszkać razem. Jakby nie wystarczało to , że musimy siedzieć z nimi na lekcji. Ale może będziemy mogli ich jakoś wkopać zobaczmy po czasie.

- Dobra wiem, że się nie lubimy - powiedział Potter gdy wszyscy zdążyli się już zebrać - ale musimy przeżyć jakoś najbliższy czas razem okej?- zapytał.

- To nie nasza wina, że ci idioci zdewastowali nam nasze pokoje - zakpiłem oburzony.

- Wiem ale musimy przeżyć razem jakiś czas - westchnęła Hermiona.


Izadora:

- A ty szlamo nawet się nie waż odzywać do nas - powiedziała Astoria mierząc w Hermionę różdżką.

Hermiona nie pozostała jej dłużna. Chcąc uniknąć kłótni weszłam pomiędzy dziewczyny i oczywiście, że tego pożałowałam, ponieważ dostałam zajęciem od Astorii. Zaklęcie rzuciło mną w powietrze przez co wylądowałam na ścianie. Ostatnie co pamiętam to krzyk Pansy i czyjeś blond włosy.

Because of you - Draco Lucius Malfoy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz