Rozdział V

13 1 0
                                    

Leżałam na szpitalnym łóżku nie za bardzo wiedząc co się właściwie stało. Plecy bolały mnie niemiłosiernie przy każdym ruchu jaki wykonałam.

- Nareszcie - krzyknął Dumbledore gdy się przebudziłam

- Jak się czujesz?- zapytał Draco podchodząc do mnie i gładząc po włosach.

- Dobrze w miarę - powiedziałam podnosząc się do pozycji siedzącej.

- Ale jak to się stało?- zapytała zmartwiona McGonagall.

- Niefortunny wypadek - powiedziałam na co Snape skrzywdził się i wywrócił oczami.

On wiedział co się stało sądząc po jego minie. Popatrzyłam na Draco a ten tylko przytaknął.

- Dobrze dziecko ty tu zostań do jutra a pielęgniarka przyjemnie leki - dyrektor poklepał mnie po kolanie i wszyscy wyszli.

- Co z Astorią?- zapytałam Dracona gdy wszyscy już wyszli.

- Wyleciałaś w powietrze, upadłaś na ścianę i leżysz w szpitalu a martwisz się o kogoś komu nic się nie stało - zakpił.

- Będzie miała jakieś konsekwencje? - zapytałam ponownie.

- Nie Snape tylko wie, kazał jej się opanować i nie zbliżać do Granger - powiedział łapiąc mnie za dłoń.

- Chciałam tylko załagodzić konflikt- westchnęłam ściskając jego dłoń.

- Ty od zawsze chcesz żeby wszystko było dobrze, ale my nie lubimy się z Gryfindorem więc nie możesz tego łagodzić bo widzisz jak to się kończy- był zły na mnie, miał powód.

Na pewno Astoria też jest zła na mnie, że weszłam między nią a Hermionę. Chciałam tylko uniknąć problemu jaki by ta bitka przysporzyła.

- Następnym razem użyj różdżki i po prostu wytrąć ją z ręki Astorii - powiedział po dłuższej chwili ciszy - muszę iść ale jutro wrócę tutaj o 8 i cię stąd zabieram dobranoc - dodał i ucałował w głowę.

No i zostałam sama.

Draco:

Wchodząc do pokoju wspólnego można było wyraźnie usłyszeć o czym wszyscy tak debatowali.

- i co z nią?- podbiegła do mnie przerażona Astoria.

- No jest cała, żyje - powiedziałem siadając obok Zabiniego.

- A kiedy wyjdzie?- tym razem pytanie padło od Granger.

- Co cię to interesuje?- zapytała Pansy.

- Wyjdzie jutro rano - nie miałem siły już nawet na wyzwiska w strone Granger.

Wszyscy patrzyli teraz tylko na mnie.

- No co nie mam siły już na wyzwiska bo jestem zmęczony tą sytuacją - wstałem i ruszyłem do mojego tymczasowego dormitorium.

Byłem już zmęczony tym wszystkim. Cała ta sprawa z Gryfonami i Izadorą mnie dobiła. Położyłem się na łóżku i nie wiem nawet kiedy zasnąłem.

Izadora:

Był już ranek godzina 9 a ja gotowa czekałam na Draco. Od godziny siedziałam na łóżku w oczekiwaniu.

- kochanie idź już może, od godziny tak już siedzisz - powiedziała pani Pomfrey gdy tylko tu weszła.

Zrobiłam tak jak powiedziała. Dość miałam siedzenia i czekania na Draco. Weszłam do pokoju wspólnego ale nikogo nie było. Cieszyłam się z tego powodu, ponieważ nie musiałam się z nikim rozmawiać jak się czuję. Chciałam wejść do dormitorium ale usłyszałam głosy dobiegające ze środka.

Because of you - Draco Lucius Malfoy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz