2 - 𝑤ℎ𝑎𝑡 𝑎 𝑙𝑜𝑣𝑒𝑙𝑦 𝑣𝑖𝑠𝑖𝑡

10 1 0
                                    

Od mojego skończenia liceum minął już rok.
Przy czym skończyłam ostatnią klasę z najlepszymi ocenami w szkole, więc wiedziałam że moja nauka się popłaciła. Oprócz tego spełniło się moje największe marzenie, dostałam się do Univeristy Of Edinburgh, o którym marzyłam od zawsze. A osoba która kompletnie mnie w tym wszystkim wspierała to była Vanille, która nie odeszła odemnie o krok odkąd ją znam, i zawsze dzięki niej stawałam się lepsza. Wiedziałam, że mój pierwszy rok na studiach będzie wprost cudowny. Codzienne wstępywanie do kawiarni, po moją ulubioną kawę, wszechobecny zapach cynamonu i jesieni, mieszający się z zapachem moich wiśniowo-drzewnych perfum.

Dzień o którym opowiem nie był specjalny, jak zwykle wstałam o 7 rano, i odebrałam telefon od Marka, by porozmawiać. Następnie przysiadłam przy biurku i zabrałam się za naukę języka francuskiego.
Szło mi bardzo dobrze, a nauka to dla mnie sama przyjemność.

Podlałam także wszystkie moje kwiaty, w mojej dużej białej sypialni, przez jej pojemność miałam ich wiele.
Najpierw podlałam te na parapecie, wrzosy oraz miętę, a później piwonię, która stała na mojej antycznej toaletce. Na koniec zostawiłam mój ulubiony, kwiat lawendy, który znajdował się na mojej szafce nocnej, przy moich książkach i kubku kawy. Strzegłam tego kwiatu jak nikogo, czułam się do niego przywiązana.

Wyszłam też na wychodzący z mojego pokoju balkon tarasowy, by sprawdzić jaka jest dziś pogoda. Było dość chłodno, czyli dla mnie idealnie.
Byłam bardzo podekscytowana szkołą, którą w końcu zaczynałam już za dwa dni.

Wraz z moją kawą poszłam tam, gdzie lubie najbardziej. Czyli do mojej pałacowej biblioteki, na samej górze budynku.
I wtedy, gdy siedziałam i popijałam moją kawę przy jednej z moich ulubionych książek zobaczyłam, że dzwoni do mnie Jolie.
Jak zwykle, musiała powitać się swoim przeciągniętym hej, które brzmiało jakby za dużo wypiła lub wdychała hel. Tak więc odpowiedziałam:
– Hej...? Ty piłaś coś?
– Nie - powiedziała, po czym wydała serię kolejnych dziwnych dźwięków, już wiedziałam że miała głupawkę.
– Dobra, czego ty wogóle chcesz? - zapytałam z codzienną pewnością siebie.
– Chcesz ze mną pójść do kawiarni i popatrzeć na książki? - zapytała, prawie tak jak zawsze.
– Tak, za 10 minut podejdę pod jabłonkę - a ja odpowiedziałam, też prawie tak jak zawsze, byśmy spotkały się w miejscu które zawsze jest naszym miejscem startowym.

Spotkałyśmy się więc pod drzewkiem, i wtedy Jolie zauważyła że idę w stronę mojego domu, a nie w stronę kawiarni.
– Gdzie ty idziesz? Kawiarnia jest tam - powiedziała, wskazując palcem kierunek.
– Chodź, u mnie w pałacu masz swoją prywatną kawiarnię, czyli mnie w kuchni która ci zrobi pyszną kawę, a książki też masz, w bibliotece.
– Co?! Jak to?! - moja przyjaciółka stanęła w miejscu i uporczywie czekała aż pójdę z nią w przeciwną stronę. Zamiast tego złapałam jej rękę i powiedziałam:
– No chodź!

Skierowałyśmy się w stronę pałacu, i gdy tylko przekroczyłyśmy jego wejście wszędzie wyczuwalny był mocny zapach babeczek waniliowych z wiśniami, zapach był kwaśny i owocowy, ale też nie do końca, nuty wanilii także były wyczuwalne w powietrzu.

– Ooo! - Wykrzyczała Jolie po czym podbiegła do piekarnika.
– Zaczyna się cyrk - Powiedziałam, z wiedzą co zrobi.
– Mogę? Proszę! Pls... - Mówiła, po czym położyła się na podłodze.
– Tak, tylko się uspokój już! - Odpowiedziałam rozśmieszona ale także zażenowana.

Wyjęłam babeczki po czym ułożyłam na stojaku na wypieki, i polałam miodem z cynamonem, by dodać mojej specjalnej nutki smakowej.
– Mogę? - Powiedziała.
– A! Tylko nie zjedz wszystkich, moja mama musi spróbować - Uprzedziłam, po czym brunetka spróbowała moich babeczek.
– Matko jakie to jest pyszne! - Mówiła.
– Dzięki! - Powiedziałam, z moim końcowym akcentem.
– A ty mi nie chcesz o czymś powiedzieć? - Zapytała, po czym zdziwiłam się:
– O czym?
– Żadne ploteczki, nic? - Zapytała, i zaśmiała się.
– W zasadzie to są, tylko to nie plotka a prawda, dostałam się do UoE!  - Powiedziałam, chwaląc się osiągnięciem.
– Co jest? Brawo! Tak myślałam, że się dostaniesz! - Powiedziała po czym przytuliła mnie. Jednak po chwili spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem i powiedziała, popijając herbatę:
– Ale muszę to na chwilę przerwać tym, że wydaje mi się że podobasz się Linwoodowi, bo jak ostatnio go spotkałyśmy i na chwilę wyszliśmy razem to tak się na ciebie patrzył... Wiem że go nie lubisz! Ale chociaż nad tym pomyśl no - Powiedziała Jolie.
– Oczywiście że go nie lubię! I on mnie też, tylko sobie ze mnie żarty robi. - Odpowiedziałam z oburzeniem.
– Chciałabym w to wierzyć - Dodała.
– Jolie! - Krzyknęłam, by się otrząsnęła.

To było dobre spotkanie...

The Grace Of Lavender Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz