Dlaczego uciekłam? Bo ten komentarz sprawia że nie mogę myśleć prawidłowo, więc musiałam wrócić do domu, i tym samym do normalności. Nie martwiłam się o Linwooda. Zresztą, minęło już od tej sytuacji pare miesięcy. Zapytacie jak zachowywał się na studiach? Jakby świat się zawalił. Ja zachowywałam się normalnie, niezależnie od sytuacji muszę zachowywać profesjonalizm, to chyba oczywiste. On był posmutniały, zastanawiałam się czy mogą ku temu być inne powody.
Musiałam jednak się teraz skupić na czymś innym. Grałam dziś spektakl z miejską grupą teatralną.
Grałam złą wróżkę, główną rolę, która zaczarowała królestwo, spowodowała klęskę jednak na końcu poślubiła księcia. Był tylko jeden problem, księcia grał oczywiście kto jakby nie Linwood.
Jak zwykle, przyjechaliśmy do teatru na próbę, tym razem przyjechałam z Victorią, która była także w moim zespole baletowym.
Jak to ja codziennie, miałam w ręku moją kawę, która dziś była szczególnie wyśmienita. Moja przyjaciółka piła za to Caramel Macchiato.
Dojechałyśmy na próbę, i skierowałyśmy się do szatni, w której powiesiłyśmy nasze ubrania, i gdy już myślałam, że nic mnie dziś nie zaskoczy, zobaczyłam tam jego, mojego chłopaka Marka: -No siema, pomyślałem że przyjdę na spektakl - Chłopak wychylił się zza swojej wywieszonej kurtki, a ja nic, zupełnie nic nie powiedziałam.
-Pewnie się stresujesz przed występem, jak coś idę zapalić - Powiedział, i pocałował mnie delikatnie.Byłam przerażona, leciał do mnie jakieś 18 godzin tylko po to by zobaczyć mój spektakl? Cieszyłam się, że mogłam go zobaczyć, ale to wszystko się kończyło kiedy wyobrażałam sobie co mógł dzisiaj zrobić. Wiedziałam, że coś się stanie.
Nie mogłam jednak pozwolić, żeby jego przyjazd wpłynął na jakość mojego występu. Wszystko musiało być idealne.
Starałam się uciec myślami od tego wszystkiego, po prostu weszłam drzwiami ewakuacyjnymi do sali, a później na scenę.
Wszystko byłoby idealnie, tyle że gdy szłam po schodach potknęłam się, i wylałam na siebie resztki kawy.
– Ten dzień nie mógł być gorszy... - Szepnęłam pod nosem gdy leżałam na schodach, po czym Linwood wyciągnął do mnie rękę, i gdy już miałam się jej złapać odszedł i zaśmiał się.
– Kretyn - Oczywiście tego tak nie zostawiłam, bo podłożyłam Linwoodowi stopę gdy odchodził, o którą to on się potknął.
– Touche, szmato - Powiedział i roześmiał się. Następne co zobaczyłam to Harvey'ego, który właśnie wchodził do sali. Jego też się nie spodziewałam, ale było mi miło, że o tym pamiętał.
Na moje nieszczęście brunet zobaczył mnie na schodach, i w swoim czarnym garniturze podbiegł do mnie, i złapał moją talię, po czym pomógł mi wstać.
Nie mogłam tego opisać, ale gdy już wstałam, spojrzał na mnie tak... Czule.Przebrałam się w strój sceniczny, strój złej wróżki.
Był przepiękny, miałam na sobie ciemno zielony gorset z czarnymi kokardami, czarne baleriny, pół-przezroczyste zielone rękawiczki i diamentową tiarę.Mój makijaż był subtelny ale śliczny, miałam lekkie kocie kreski i ciemnoczerwone usta, a moje włosy były w wysokim ulizanym kucyku.
Wchodziliśmy już na scenę, na próbę generalną.
Na widowni zobaczyłam Vanille, Jolie, Harvey'ego, moją Mamę, Harrego, i Marka. Tata nie przyszedł, jak zwykle...
– No to teraz nasz wielki moment - Powiedziałam patrząc na Victorię, która grała siostrę księcia, którego miałam poślubić na końcu spektaklu, rolę drugoplanową.
– Przecież wiesz że jesteśmy zajebiste - Powiedziała i uśmiechnęła się.
– Ta, masz rację - Oddałam uśmiech z pewnością siebie.Spektakl się zaczął wraz z wstępem, światło było skierowane na mnie, a ja tańczyłam powoli kręcąc się wokół sceny, śpiewałam piosenkę, która przedstawiała moją historię, samotność mojej postaci, przez co postanowiła się zemścić.
Następnie pojawiła się księżniczka i książe, przedstawiający królestwo, a ja jako wróżka, mściłam się na nich za rozdzielenie naszych światów.
Jak zwykle, żadnych błędów i pomyłek, martwiłam się niepotrzebnie, nam wszystkim wyszło dobrze.
Pod koniec zaczęłam kręcić się wokół księcia, a on unosił mnie do góry za swoją talię, a następnie powolnie opuszczał do dołu.
Tak, pocałunek, jego też graliśmy, na szczęście całował mnie od boku w policzek, tak, by to wyglądało jakby całował mnie w usta. Mimo tego to i tak nie było zbyt przyjemne.
Zakończyliśmy wszystko wspólną piosenką z resztą aktorów, przechadzając się po scenie.
Na końcu ukłonęliśmy się, i wróciliśmy na backstage. Po spektaklu mieliśmy bankiet dla aktorów. Mark czekał na mnie tuż przed budynkiem.
Bankiet był cudowny, jeden z lepszych jakie mieliśmy. Udało mi się nawet zjeść.
Były tam koreczki, croassainty, szaszłyki, truskawki w czekoladzie, wszystko, dosłownie wszystko czego dusza zapragnie, a dodatkowo pyszne wina.– Szkoda, że nie mogłem pocałować cię w usta - Powiedział Linwood i się zaśmiał.
– Bardzo śmieszne - Powiedziałam, po czym wyszłam z sali bankietowej, a on wyszedł tuż za mną.
– Wiesz że nie żartuję Rachel - Powiedział pod nosem.Po wyjściu z sali zobaczyłam Marka, który stał tuż przed nią. Zrobił wtedy coś dziwnego, wziął Linwooda pod rękę i powiedział:
– Chodź chodź, tu tylko chłopak Rachel...
– Ty? - Linwood zaśmiał mu się w twarz.Mark wyprowadził go z budynku po czym uderzył pięścią w twarz:
– Wypierdalaj od mojej kobiety, kretynie - Zaczęli się bić, na chodniku przed budynkiem, oczywiście wszystkie kamery ich widziały. Ja też ich widziałam, i jedyne co powiedziałam to:
– Przestańcie, błagam - Później jednak stwierdziłam, że jeśli chcą się bić, to niech się biją, jak idiota idiote.Mark zawsze stawał się agresywny gdy widział mnie z innym chłopakiem, ktokolwiek to był.
Miał jedynie wyjątek dla Thomasa i Jacoba, chłopaków jego paczki, i dla Harrego, mojego przyjaciela.Niech się biją, miałam to już gdzieś, po prostu poszłam do moich najbliższych, jak to mi przystało po występie. Oczywiście najpierw musiałam podejść do Vanille, mojej najlepszej przyjaciółki.
– Byłaś świetna! Po prostu masz do tego taki talent, a wszystko robisz bezbłędnie i tak przepięknie, jestem z ciebie dumna! - Vanille przytuliła mnie mocno. Byłam wdzięczna za kogoś takiego w moim życiu.
– Rachel, bardzo dobrze ci poszło, jestem naprawdę uhonorowany że mogę być twoim szoferem, jesteś tak utalentowana - Mówił Harvey, naprawdę te słowa sprawiły że poczułam się miło, przytuliłam go, a on się zdziwił, ale nie miał nic przeciwko temu.
Wszyscy byli dla mnie bardzo mili, usłyszałam gratulacje od wszystkich ważnych dla mnie osób.
Nigdy nie czułam się tak kochana.
– Poszło ci cudownie Victorio - Przytuliłam moją przyjaciółkę, gdy widziałam ją przy scenie.Jednak gdy już przebrałam się w dres, i miałam wracać do domu, mój szofer zobaczył Marka z podbitym okiem, siedzącego przed budynkiem.
– Wybacz mi divo, po prostu ten kretyn cały czas spędza z tobą czas... - Harvey, który wychodził wraz ze mną nie dał mu skończyć:
– Daruj sobie Mark, ona potrzebuje spokoju, a kretynem jesteś tylko ty, za to do czego się posuwasz.Opuściliśmy miejsce spektaklu.
CZYTASZ
The Grace Of Lavender
Ficțiune adolescențiRachel Evangeline Schravinsky to dziewczyna dorastająca w Inverness, mieście w Szkocji. Książka ta opowiada o jej życiu po licealnym, jej rodzinie, miłostkach oraz predyspozycjach magicznych.