6 - 𝑤ℎ𝑎𝑡 𝑖𝑠 ℎ𝑎𝑝𝑝𝑒𝑛𝑖𝑛𝑔

3 0 0
                                    

Nie, nie rozmawiałam z Markiem o tym co się stało, znów to zrobił, wpadał w bójkę z jakimś chłopakiem z którym miałam kontakt, chociaż, czy ja wogóle miałam kontakt z Linwoodem? No właśnie, nie powiedziałabym.

Mój wieczór był typowy, taki jak każdy, bo jak zwykle trzymałam się rutyny, ale czułam się świetnie, mimo wszystko. Nie było mi zbyt ciepło czy zbyt zimno, siedziałam przy uchylonym oknie na fotelu, czytając książkę którą oświetlała moja lampa. Na stoliku leżał mój drink, Whiskey Ginger. Z okna widziałam wiele pięknych gwiazd.

W roztrzepanych włosach zeszłam na sam dół pałacu marmurowymi schodami, po matę do yogi. Gdy wracałam z dołu, w jednej z komnat usłyszałam dziwny huk, matę postawiłam na ziemi, i bez wachania poszłam zobaczyć co to było. Podeszłam do komnaty i uchyliłam jej drzwi, a tam stał...

Mój ojciec, Anastasiy, z uśmiechem który był wręcz przerażający, jakby wstąpiła w niego jakaś inna dusza. Jego twarz była nie metry, nie centymetry, a milimetry od mojej. Odeszłam o krok, gdy moje tętno skoczyło, i wyszeptałam:
– Ojcze...?
– Ani słowa... - Z jego kieszeni wypełzał scyzoryk, który przejechał delikatnie po moim gardle, a później został do niego przyciśnięty.

Zamarłam, nie poznawałam mojego ojca, przełykałam tylko ślinę jak idiotka, jak tchórz. Jednak chwilę później wróciłam do normalności, musiałam coś zrobić.
– Pogrywasz ze złą osobą, tatku - Co on sobie myślał? Przecież nie miał mocy, jak ja, jako czarodziejka.
Jak najciszej, wypowiedziałam zaklęcie:
– Glacius Immobilis... - W trakcie wypowiadania zaklęcia czułam jak scyzoryk rysuje po moim gardle, jednak na szczęście, zamroził się na czas, mój rodzic stał nieruchomo. Jednak nie miało to trwać długo, miałam minutę.

Zaczęłam biec do mojej mamy, która zapewne była w bibliotece. To było na samej górze.
Biegłam ile sił w nogach, i dobiegłam do mojej mamy, szarpnęłam ją za rękę, a ona teleportowała nas do miejsca, w którym stał jej mąż.

Mój tata zniknął, w sekundzie zniknął.
– Gdzie on jest, coś ty mu zrobiła? - Powiedziałam, patrząc na mamę.
– Wysłałam go na wyspy Chatham, już nas nie dopadnie.
– Na wyspy Chatham? Chociaż się go pozbyłaś... - Odparłam.
– Ostatnio zaczęłam zauważać w nim strasznie dziwne zachowania Rachel, muszę z tobą pogadać wiesz? Ale to nie sprawa na dzisiaj, może jutro pójdziemy na jakąś dobrą kawkę co? - Zaproponowała, głaskając mnie po ramieniu, a ja się zgodziłam.

Wróciłam do pokoju z matą, jak gdyby nigdy nic. Muszę szczerze powiedzieć, że śmieszył mnie absurd tej sytuacji. W jednym momencie piłam drinka, w drugim ojciec chce mnie zamordować, a później umawiam się z mamą na kawę, i znowu było normalnie.

Wróciłam do mojej komnaty, zabierając się za ćwiczenie yogi, i teraz może stwierdzicie: Ona tak z sekundy na sekundę stała się spokojna?
Tak, stałam się, bo miałam już gorsze sytuacje, a życie toczy się dalej, nie stoi w miejscu.

Gdy skończyłam trening, usłyszałam coś zza okna.
Samochód... Brata Marka, Leonarda? Ostatnio widziałam je jakiś rok temu...
– Rach! - Usłyszałam z okna.
– Ciszej idioto! - Odpowiedziałam.

Zbiegłam na dół, w stroju od yogi, i podeszłam do mojego chłopaka.

– Czego ty znowu chcesz? - Zapytałam.
– Nie hej, nie cześć, nie kurwa pocałuj mnie w dupę tylko to? - Powiedział.
– Tak, przechodź do sedna - Popatrzyłam na niego z politowaniem.
– Przepraszam, że pokłóciłem się z tym Linwoodem, czy coś takiego, i oczywiście przepraszam że go jebnąłem, bo to ja zacząłem - Na tą wypowiedź zaśmiałam mu się w twarz, brzmiał jak dziecko.
– Nie masz już 16 lat, i nie latasz ze znajomymi po twoim starym liceum, zachowałeś się niedojrzale, strasznie niedojrzale - Odpowiedziałam.
– Ale jak miałem 16 lat zakochałem się w twojej ślicznej buźce, a moja miłość taka zostaje.
– Ale romantyczne, no ja nie mogę - Zarzuciłam ironią, jednak później powiedziałam:
– Przyzwyczaiłam się - Odeszłam, po prostu odeszłam, nie miałam siły z nim rozmawiać, tak po ludzku, jednak chwilę później przyciągnął mnie do siebie i pocałował delikatnie, by mnie pożegnać.

Wróciłam do domu, pościeliłam łóżko, ułożyłam poduszki, i przed snem zjadłam to co zwykle, sałatkę Caprese z awokado, którą podała mi moja kucharka.
– W końcu spokój - Szepnęłam do siebie, i położyłam się spać, w moim łóżku, moim cudownym łóżku z czarnym zagłówkiem, i ciepłymi poduszkami.

Zasnęłam szybko, co było do mnie niepodobne, jednak mój sen musiało przerwać pukanie do pokoju.

– Co znowu, co kurwa znowu!? - Wybudziłam się od razu, krzycząc z irytacji.
– Wpuścisz mnie czy nie? - To był znajomy głos.
– Po prostu wejdź - Gdy to powiedziałam, ku moim oczom ukazał się... Linwood.
– To dla ciebie, Przepraszam że do tego doszło, mogłem mu nie oddawać i to zostawić - W moje ręce trafiły białe goździki.
– No tak, mogłeś, dziękuję - Chciałam go okrzyczeć, bo obudził mnie o 5 rano w dzień wolny, ale nie zrobiłam tego.
– Jesteś cudowną osobą Rachel, nad wyraz utalentowaną, piękną i inteligentną, niezależnie od tego o jaką wiedzę chodzi, i widzę to wszystko na codzień, i powinienem traktować cię lepiej - Green dał mi wykład komplementów.
– Też nie jesteś taki zły, przekonuję sie o tym gdy mówisz takie rzeczy - Uśmiechnęłam się do niego, tym razem szczerze.
– Lecę, bo mam spotkanie - Odparł.
– Nowa dziewczyna? - Zaśmiałam się.
– Daj spokój - Oddał uśmiech.

Wróciłam do spania, jednak nie na długo, bo później wstawałam.
Wraz z moją mamą o ósmej rano wybrałyśmy się na kawę, by przegadać sprawę taty.
Usiadłyśmy przy stoliku na tyle przy oknie, i zamówiłyśmy kawy.

– Twój ojciec, on nie akceptuje tego że jesteśmy czarodziejkami, że on tego nie ma, a my mamy - Powiedziała.
– To nie ma sensu, dlaczego ma taki błachy powód? - Nie wiedziałam co powiedzieć.
– Zazdrości nam tego co mamy, mamy więcej umiejętności - Odpowiedziała.
– Hm... - Zaczęłam nad tym myśleć.
– Jest jeszcze jedna rzecz... - Mama wydawała się bardzo poważna.
– Tak? - Zapytałam.
– To nie jest twój ojciec - Odparła.
– Co? Co ty mówisz? - Nie mogłam w to uwierzyć.
– Gdy byłam bardzo młoda zdarzyłaś się ty, miałam 17 lat, a później wzięłam ślub, z Anastasyiem, jednak twoim biologicznym tatą... Jest mężczyzna który nadal mieszka w Rosji.

The Grace Of Lavender Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz