27 NIE CHCE LITOŚCI

139 7 0
                                    

I znów zostawił mnie samą w tym cholernym pokoju, którego tak bardzo nienawidzę. Byłam taka wyczerpana i jeszcze ten środek, który podaje mi ten psychol sprawił że zasnęłam. Gdy się ocknęłam usłyszałam jak ktoś wyłamuje drzwi, i na pewno nie był to ojciec. Nie byłam w stanie się podnieś, po chwili drzwi już nie było a moim oczom ukazał się Zane.

- Ethan, tato  tutaj jest! – krzyknął.

Podbiegł do mnie i podniósł mnie syknęłam z bólu. Byłam cała obolała każdy kawałek ciała bolał mnie piekielnie, chłopak zauważył to starał się być jeszcze bardziej delikatniejszy.

- Przepraszam różyczko.- powiedział.

- Dziękuję Zane, nie musisz przepraszać.

Wyniósł mnie z tego durnego pokoju. A jego brat i ojciec spojrzeli na mnie, widziałam jak na mnie patrząc. W ich oczach widziałam przerażenie.

- Vela, tak mi przykro. Spokojnie znajdziemy go. Pożałuje tego co ci zrobił.- powiedział ich ojciec.

- Dziękuję. – wyszeptałam.

Zane zaniósł mnie do samochodu. Siedział razem ze mną na tylnym siedzeniu. Ethan siedział obok ich ojca, który kierował samochód. Położyłam się na kolanach chłopaka a on delikatnie gładził moją głowę i usnęłam. Gdy się obudziłam leżałam na jakimś łóżku podpięta pod kroplówkę, obok mnie siedział Ethan.

- Dobrze że się już obudziłaś.- powiedział.

- Gdzie jestem?- zapytałam.

-U nas w domu. Był tutaj lekarz, zbadali cię i podali odpowiednie leki.

- Okej. Dziękuję bardzo że się mną zaopiekowaliście. Masz mój telefon ?- zapytałam.

- Tak.

Chłopak podał mi mój telefon. A ja chciałam jak najszybciej zadzwonić do Joe albo Elise chciałam mieć pewność że wszystko z nimi dobrze. Wybrałam numer do Joe.

LIZZY.- Joe? Wszytko okej ?

JOE.- Tak. Jak się czujesz ? Zrobił ci coś ?

LIZZY.- Nie ważne, cieszę się że wam nic się nie stało. I przepraszam bardzo że was na to naraziłam.

JOE.- Gdzie jesteś ? Chce cię zobaczyć.

LIZZY.- Nie ważne. Wpadnę do was, gdy tylko będę mogła. Potrzebuje trochę czasu.

JOE.- Okej, Hadar się bardzo martwi o ciebie. Mieliście porozmawiać nie wie o tym co się wydarzyło.

LIZZY.- Dobrze, niech nikt o tym nie wie. To będzie taka nasza tajemnica.

JOE.- okej.

LIZZY.- Powiedz Hadar’owi że musiałam wyjechać pilnie i nie wiem, kiedy wrócę okej?

JOE.- jesteś pewna ?

LIZZY.- tak. Muszę już kończyć.

Rozłączyłam się i położyłam telefon obok. I spojrzałam na chłopaka, który mnie obserwował.

- Jak mnie znaleźliście ?- zapytałam.

- Zane zadzwonił do mnie i próbowaliśmy cię namierzyć ale nie dało się. Szukaliśmy cię wszędzie ale nigdzie cię nie było. Dziś, gdy byliśmy na mieście zauważyliśmy twojego przyjaciela zapytaliśmy go czy coś wie. Niechętnie powiedział o wszystkim. Gdy już wiedzieliśmy gdzie jesteś wzięliśmy naszych ludzi i pojechaliśmy. Lecz nikogo oprócz ciebie tam nie było.- powiedział Ethan.

- Dobra.

Spojrzałam na kroplówkę i na swoją rękę, odpięłam sobie kroplówka i chciałam wstać. Ale Ethan nie pozwolił mi.

- Masz leżeć. Jesteś bardzo osłabiona i na mocnych lekach.- powiedział.

- Chce wracać do domu.- powiedziałam.

- Na razie nigdzie nie wrócisz. Dopóki nie znajdziemy twojego ojca nie będziesz mieszkać sama u siebie. Będziesz mieszkać tutaj.

- Nie ma takiej mowy. Nie zostanę tutaj.

- Zostaniesz tutaj dziecko.- powiedział mężczyzna wchodząc do pokoju. Po czym dodał- Zostaw nas samych synu.

Ethan wstał i poszedł z pokoju a jego ojciec usiadł obok mnie.

- Nie wrócisz na razie. Twój ojciec nie odpuści, będzie chciał skończyć z tobą. Nie pozwolę ci wrócić, nie zostawimy cię teraz samą. Jesteś osłabiona i nie poradzisz sobie sama. – powiedział.

- I co mam mieszkać tutaj ? Nie ma takiej mowy. Nie chcę niczyjej litości. Radziłam sobie sama do tej pory i teraz też sama sobie poradzę.- powiedziałam.

- Bo do tej pory nie miałaś nikogo, a teraz masz nas.

-Nie, zawsze byłam sama z tym wszystkim i tak też zostanie. To miło z pana strony że chce mi pan pomóc ale ja-.

Przerwał mi.

- Nie ma żadnych ale. Wiem że miałaś trudne dzieciństwo i teraz nie potrafisz przyjąć pomocy ale jesteśmy przy tobie Velo.

- Chce wracać do siebie.

- Zostań u nas na tą noc. Jesteś na mocnych lekach. Jutro wrócisz do siebie może tak być?- zapytał mężczyzna.

- Tak. Dziękuję bardzo że mnie uratowaliście.- powiedziałam.

- Nie musisz dziękować dziecko.

Mężczyzna uśmiechnął się i wyszedł a do pokoju przyszedł Ethan z jedzeniem i piciem. Położył tackę na szafce nocnej.

- Przyniosłem ci jedzenie i sok. Na pewno jesteś głodna.

- Dziękuję ale nie potrzebnie się fatygowałeś, napiję się tylko. Nie chcę nic jeść.- powiedziałam.

- Nie wygłupiaj się dziewczynko. Musisz coś zjeść przez tydzień zapewne nic nie jadłaś.

- Nie mam ochoty.

- Ale musisz coś zjeść.

- Ethan nie chce !- powiedziałam poddenerwowana.

- Dobra spokojnie dziewczynko.

Chłopak podał mi sok,  napiłam się a Ethan cały czas mnie obserwował. Patrzył na moje ciało, widziałam to jak ogląda moje rany.

- Podziwiam cię. Potrafiłaś przez tydzień być taka silna. Co on ci robił ?- zapytał niepewnie.

- Nie chcesz wiedzieć. A ja nie chcę o tym mówić. Nie chcę użalać się nad sobą.- powiedziałam.

- Okej rozumiem.

- Gdzie Zane ? Chciałabym z nim porozmawiać.

- Nie ma go. Musiał coś załatwić.

- Aha.

Wypiłam  sok i wzięłam telefon, nagle dostałam wiadomość.

NIEZNAJOMY.
Hej Lizzy to ja Blaise. Przyjaciel Hadar’a. Nie wiem, czy masz mój numer. Chyba nie zapisywałaś.

LIZZY
Hej, po co piszesz ?

BLAISE
Nie wiem, czy wiesz że Hadar wczoraj się ścigał.

LIZZY
Nie wiedziałam. Z kim ?

BLAISE
Nie wiem, nie znam tego chłopaka ale Hadar wygrał. Mówił że podejrzewałaś go ze majstrował coś przy samochodzie Ashe.

LIZZY
To nie tak że go podejrzewałam go. Chyba sam rozumiesz jak to wyglądało.

BLAISE
Spoko rozumiem cię. Ważna jesteś dla nich.

LIZZY
Jakich nich ?

BLAISE
Dla Hadar’a, Levi’ego i Ashe.

LIZZY
Nie rozumiem.

BLAISE.
Czyli nie wiesz dlaczego Hadar chciał się ścigać.

LIZZY
No nie. Mów co wiesz.

BLAISE
Możemy się spotkać ? Wolałbym pogadać w cztery oczy na żywo.

Spojrzałam na Ethan’a i nie wiedziałam, czy powinnam go o to pytać. Chciałam jak najszybciej wiedzieć o co chodzi ale nie chciałam aby Blaise wiedział mnie w takim stanie.

- Ethan?

- Tak dziewczynko ?

- Znasz Blaise tego z imprezy prawda ?- zapytałam.

- No tak to mój dobry znajomy. A co jest ?

- Muszę się z nim spotkać.- powiedziałam.

- Okej, to napisz, aby tutaj wpadł. Ja też muszę z nim pogadać.- powiedział chłopak.

LIZZY
Tak, wpadnij do domu Ashe i Levi’ego. Chyba wiesz gdzie to jest.

BLAISE.
Wiem, teraz ?

LIZZY
Jeśli masz czas to tak.

BLAISE
Okej będę za 30 minut.

Potrzebowałam wziąć prysznic. Położyłam telefon na łóżku i spojrzałam na chłopaka, który już na mnie patrzył.

- Pewnie chcesz wziąć kąpiel.- powiedział.

- Tak.

- W torbie jest kilka twoich rzeczy. Kazałem twojej przyjaciółce coś ci spakować.

- Dziękuję.- powiedziałam.

Chłopak pomógł mi wstać z łóżka, wziął torbę i zaprowadził mnie do łazienki z prysznicem. Położył torbę na ziemi i wyszedł a ja zamknęłam drzwi i wyciągnęłam z torby potrzebne rzeczy. Na szczęście Elise spakowała mi dresy, luźną koszulkę i bluzę. Wzięłam szybki prysznic, rany zapiekły mnie. Patrzyłam na mój ciało, które było okropne przez te wszystkie rany. Ubrałam się musiałam na wszystko uważać bo byłam jeszcze słaba. Musieli nieźle mnie nafaszerować lekami przeciwbólowymi. Gdy już się ogarnęłam otworzyłam drzwi, sięgnęłam po torbę i gdy miałam już wychodzić zakręciło mi się w głowie. Oparłam się o drzwi zobaczył to pan Rigel i od razu do mnie podszedł, wziął moją torbę i pomógł mi wrócić do pokoju.

- Dziękuję.- powiedziałam.

Mężczyzna uśmiechnął się. Podpiął mi kroplówkę, nagle zabrzmiał dzwonek do drzwi więc poszedł otworzyć drzwi. Odpaliłam w telefonie aparat, aby się przejrzeć, moją twarz nie wyglądała najlepiej. Byłam blada jeszcze bardziej niż zawsze, odłożyłam telefon a po chwili do pokoju przyszedł Blaise od razu zamkną za sobą drzwi. Usiadł obok łóżka spojrzał na mnie.

- Nie wyglądasz najlepiej. I jeszcze ta kroplówka. Co się stało ?- zapytał patrząc na mnie przerażony.

- Porachunki z przeszłością. Lepiej mów co wiesz. – powiedziałam.

- Nie dziwię że nie wiesz dlaczego Hadar chciał się ścigać. Tylko lepiej mu nie mów, że wiesz ode mnie no wiesz jestem jego przyjacielem i nie powinienem ci tego mówić chyba rozumiesz.

- Spoko możesz być spokojny. Nie dowie się że wiem.- oznajmiłam.

- Dzięki. Hadar mówił mi że jest w tobie zakochany, zauważył że Ashe i Levi kręcą się przy tobie. Jak on to mówił, uważa że Ashe i Levi chcą mu cię odebrać. Więc wpadł na pomysł że zgodzi się na wyścig ale postawi warunek. Jeśli Hadar wygra albo chociaż zremisuje to oni mają zniknąć z twojego jak i jego życia.- powiedział Blaise.

- I Ashe się na to zgodził ?

- No tak. Ashe podobno zapytał co będzie mieć z tego jeśli to on wygra. Hadar powiedział że będzie się ścigał, kiedy tylko Ashe będzie chciał.

- Co on narobił. Czy wczorajszy wyścig to Ashe kazał mu się ścigać ?- zapytałam.

- Nie. Sam postanowił, chce ćwiczyć i w końcu być lepszy od Ashe.

- Czekaj bo czegoś tutaj nie rozumie. W takim razie dlaczego powiedziałeś że jestem ważna dla całej ich trójki ?- zapytałam patrząc chłopakowi w oczy.

- To proste. Hadar jest w tobie zakochany więc zależy mu na tobie. Levi uratował cię z basenu i zaopiekował się, a gdybyś nie była dla niego ważna to tylko wyciągnąłby cię z basenu i zostawił albo w ogóle nie wyciągnął.

- No dobra a Ashe ?

- Tu nie mam żadnego argumentu ale ja to po prostu wiem. Znam go i wiem że jesteś dla niego ważna.

- Teraz to już wymyślasz. Ja i Ashe jesteśmy...

No właśnie kim jesteśmy, przyjaciółmi ? Znajomymi ?

- Dobrymi znajomymi. Pomagamy sobie nawzajem.- powiedziałam.

- Ta jasne a ja to wróżka. Ale nie będę się z tobą kłócił na jego temat. Hadar chciał z tobą porozmawiać, rozmawiałaś z nim?

- Nie. Drobne komplikacje wynikły na przestrzeni czasu. Właśnie nie mów mu że się widzieliśmy. On nie wie że tu jestem, ma myśleć że wyjechałam na jakiś czas. Nie chcę, aby widział mnie w takim stanie.- powiedziałam.

Miałam nadzieję że Blaise nie powie mu że tutaj jestem pomimo tego że są przyjaciółmi. Chłopak spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się tylko.

- Możesz być spokojna. Nic mu nie powiem ale dobrze będzie jak niedługo z nim pogadasz.

- Wiem. Niedługo napisze do niego a potem pogadamy na żywo.- powiedziałam.

- Wiesz nie dziwię się że się w tobie zakochał. Jesteś wspaniałą osobą, nie mogłem się doczekać aż w końcu cię poznam, bardzo cię zachwalał. Uważał cię za Afrodytę, gdy cię zobaczyłem zrozumiałam czemu. Jesteś śliczną dziewczyną nawet i w takim stanie.

- Dziękuję bardzo.- powiedziałam uśmiechając się.

To było miłe, pomimo tego za czułam się okropnie to sprawiło mi chodź trochę uśmiechu. Rozmawiałam z chłopakiem jeszcze o moim wyścigu z Ashe, Blaise nie do końca mi wierzył w to wszystko. Gdy już mu opowiedziałam do pokoju przyszedł Ashe.

- Blaise ? Co ty tu robisz ?- zapytał.

- Cześć stary, mieliśmy kilka spraw do omówienia z Lizzy.

- Rozumiem. To nie będę wam przeszkadzał. Przyjdę później.- powiedział i wyszedł.

Bił się z kimś. Widziałam siniaka pod okiem i lekko rozciętą wargę, ciekawe, w co się tym razem wpakował. Spojrzałam na Blaise a on na mnie.

- Ethan chciał jeszcze z tobą porozmawiać.- powiedziałam.

- Okej. Więc pójdę już do niego, a ty szybko zdrowiej.

Uśmiechnął się i wyszedł. Sięgnęłam po telefon i zaczęłam przeglądać Instagrama, nudziło mi się już. Nienawidzę czasu, gdy mam leżeć w łóżku to jest coś okropnego. Mam nadzieję, że gdy wrócę już do swojego mieszkania będzie mi lepiej i będę wracać do żywych. Muszę spotkać się w końcu z Hadar’em i porozmawiać. Do pokoju przyszedł Ashe, usiadł obok spojrzałam na niego.

- Z kim się biłeś ?- zapytałam.

- Z nikim ważnym różyczko. Jak się czujesz ?

- Dobrze. Jeszcze jestem dość mocno osłabiona ale jest okej. Na szczęście jutro wracam już do siebie.

- Przecież masz tutaj zostać. Nie możesz być teraz sama do puki nie znajdziemy twojego ojca.

- Rozmawiałam z twoim tatą i zgodził się na to. Mam zostać tę noc jeszcze tutaj. Zrozum, że ja nie lubię, gdy wszyscy nade mną skaczą i litują się. Nienawidzę czegoś takiego, umiem się sama sobą zająć.- powiedziałam.

- A ty cały czas o jednym. Skoro jutro wracasz do siebie to ja będę mieszkać z tobą przez jakiś czas, nie będziesz teraz sama.

- Słucham ? – zapytałam.

- No pomieszkamy trochę razem, pewnie Ethan też będzie chciał więc będziemy się wymieniać. Nie będziesz teraz sama.- powiedział Zane.

- W głowę chyba ci nieźle walnęli bo wygadujesz głupoty.- powiedziałam.

Chłopak pokręciło głową z uśmiechem i spojrzał na mnie.

- Właśnie Ethan mówi że nic nie zjadłaś. Tylko wypiłaś sok, różyczko musisz jeść jesteś osłabiona a jedzenie ci pomoże.

- Kolejny. Daj mi spokój z tym jedzeniem, nie jestem głodna, jak będę to zjem.

- Jasne, już to widzę. Marniejesz w oczach różyczko.

- Bez przesady. Nie jest ze mną aż tak źle.- powiedziałam krzyżując ręce pod klatką piersiową.

- W ogóle. Ściągnij bluzę i się zobacz.

- Dobra wal się. A ty niby skąd wiesz zboczeńcu ?

- Jaki kurwa zboczeńcu ?!

Chłopak uśmiechnął się, gdy to powiedział, a ja zaśmiałam się cicho. Gdy Zane zobaczył że się zaśmiałam uśmiechnął się szerzej tak jakby mój śmiech sprawił mu większą radość. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam, ale obudziłam się z cichym krzykiem. Czułam że byłam cała mokra serce waliło mi jak oszalałe zobaczyłam że Zane jest obok mnie. Był tutaj cały czas ? Złapał mnie za dłoń, aby pomóc mi się uspokoić.

- Spokojnie. Jestem tutaj to był tylko sen różyczko.- powiedział.

- Zane...

Zaczęłam nie pewnie, chciałabym, aby tak jak ostatnio przytulił mnie a ja mogłabym się w niego wtulić i zasnąć. Gdy wtedy spałam nie śnił mi się koszmar może to dzięki niemu. Chłopak patrzył na mnie i czekał aż powiem ale jakoś nie mogłam, przesunęłam się trochę robiąc mu miejsce obok i spojrzałam na niego.

- Mam się położyć obok ? – zapytał.

Na co ja pokiwałam głową, chłopak uśmiechnął się i położył obok mnie delikatnie mnie obejmując. Robił to bardzo delikatnie nie chciał sprawić mi bólu, jednak syknęłam z bólu Zane przestraszył się że zrobił mi krzywdę.

- Przepraszam.- powiedział.

- Nie musisz. Jest okej.- powiedziałam.

Nareszcie przytulił mnie delikatnie a ja wtuliłam się w niego jak ostatnio, nie wiem czemu ale to mi pomagało jego obecność. Chłopak gładził moje rozczochrane włosy a ja po chwili zasnęłam.

Angel and Devil in OneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz