Chapter 8

82 5 0
                                        

— Léa, to jedziemy razem? — do mojego pokoju wszedł Liam, odkąd się pogodziliśmy spędzaliśmy razem bardzo dużo czasu. Dziś był pierwszy mecz chłopaków w tym roku szkolnym i pierwszy mecz Alexa w drużynie. Niestety mama i Maya nie mogły jechać z nami, ponieważ miały pracę. Chłopaki byli już na miejscu, a do meczu było jeszcze pół godziny, więc musieliśmy już wyjeżdżać.
— Tak już idę— powiedziałam ostatni raz poprawiając włosy. Chciałam dobrze wyglądać, ponieważ będzie tam cała szkoła. Od Mii wiedziałam, że koszykówka jest w tej szkole ważniejsza nawet od nauki. Większość absolwentów tej szkoły dostali stypendium sportowe, a kilka nawet grali w dobrych drużynach. Liam już czekał na mnie przed domem opierając się o auto.
— Ale laska— skomentował Liam i zagwizdał na co się zaśmiałam. Odkąd wszystko wróciło do normy, takie teksty były na porządku dziennym, dlatego pomału już się przyzwyczaiłam. Na miejscu czekała na mnie Mia. Razem poszliśmy po jedzenie i na trybuny. Z racji, że jeszcze było dosyć ciepło mecz odbywał się na zewnątrz. Usiadłam między Mią a Liamem i czekaliśmy na gwizdek rozpoczynający mecz. Miałam nadzieję, że chłopaki wygrają, bo wiedziałam jakie to jest dla nich ważne. Przez większość czasu chłopaki remisowali z drużyną z przeciwnej szkoły, co bardzo frustrowało mnie i innych oglądających. Każdy chciał, żeby jego drużyna wygrała, a przez cały czas nie było wiadomo, kto końcowo wygra, gdy na zegarze wybiła ostatnia minuta meczu wszyscy myśleli, że już nic się nie stanie, i mecz zakończył się wyrównanym wynikiem.
— Dawaj Luke— krzyknęłam z emocji, gdy ten przechwycił piłkę od przeciwnika i zaczął biegnąć w kierunku kosza. Wokół niego było zbyt wiele chłopków, żeby mógł dalej biec, więc zaryzykował i rzucił do kosza.


~Luke~

— Dawaj Luke— usłyszałem krzyk Léi, a to jakby dodało mi motywacji. Nie chciałem, żeby się zawiodła na pierwszym meczu w naszej szkole, na pierwszym meczu, w którym widzi mnie na boisku. Zacząłem w zawrotnym tempie biegnąć w kierunku kosza przeciwnej drużyny i w ostatniej sekundzie rzuciłem piłkę, która wylądowała w samym środku kosza. Czułem się jak w transie, kibice zaczęli krzyczeć i bić brawa, a mój wzrok szukał tylko jednej dziewczyny, która chwilowo znikła mi z oczu. Léa wybiegła z trybunów i podbiegła do mnie tuląc mnie jak nigdy. Przyciągnąłem ją bardziej do siebie i staliśmy tak chwilę dopóki nie podeszli do nas chłopaki z drużyny i zaczęli mi gratulować klepiąc mnie z uśmiechem po ramieniu.
— Jestem z was dumna chłopaki— powiedziała z uśmiechem patrząc na mnie, Alexa i Luisa.
— To dzięki Lukowi— powiedział Alex— To co wspólna pizza?
— Byliście super— podszedł do nas Liam i objął ramieniem Lée uśmiechając się do mnie wrednie. Robił tak odkąd się pogodzili. Może i byłem odrobinę zazdrosny, ale to dlatego, ponieważ bałem się, że Liam zabierze całą Lée dla siebie i stracę przyjaciółkę. Zakuło mnie lekko w sercu, ale ukryłem to sztucznym uśmiechem. Poszedłem z chłopakami do szatni i mieliśmy wszyscy się spotkać koło auta.
— Stary co z tobą? Nie cieszysz się z wygranej? — zapytał Luis, gdy byliśmy już sami w szatni, ponieważ Alex poszedł już do auta.
— Cieszę się. Spokojnie wszystko jest dobrze— powiedziałem wkładając strój do torby— No dobra— powiedziałem widząc jego wzrok. Nikt nie znał mnie tak dobrze jak on. Był nie tylko moim bratem ale i przyjacielem— Po prostu wkurwia mnie ta sytuacja. No wiesz, Liam i Léa— westchnąłem i opadłem na ławkę.
— Ty jesteś zazdrosny?— krzyknął zdziwiony Luis— Nie gadaj że ona ci się podoba— powiedział już trochę ciszej, żeby nikt nie usłyszał.
— Nie, no co ty. Po prostu odkąd się pogodzili Léa nie ma dla mnie w ogóle czasu. Tylko Liam, Liam, Liam. Kurwicy idzie dostać— powiedziałem sfrustrowany.
— Pogadaj z nią. Jak nie pogadasz to sama się nie domyśli— powiedział i poklepał mnie po ramieniu— Dawaj lecimy bo czekają na nas.
Pół godziny później byliśmy już wszyscy w pizzerii i czekaliśmy na nasze pizzę. Udało mi się usiąść obok Léi, przez co nie siedziała ona obok Liama, może teraz poświęci mi więcej uwagi. Wiedziałem, że to chujowe zachwianie, ale on też nie zachowywał się w porządku.
— Co ty taki cichy dziś? — zapytał Alex biorąc kolejny kawałek.
— Zmęczony jestem— odpowiedziałem krótko i spojrzałem na Lée. Była wpatrzona w stół najprawdopodobniej nie słuchając w ogóle rozmowy. Byłem strasznie ciekawy o czym teraz myślała, ale mogłem się domyśleć, że pewnie o Liamie, w końcu teraz tylko o nim gada i z nim spędza cały swój czas. Byłem zmęczony tym wszystkim, dlatego gdy tylko wróciliśmy poszedłem do siebie i położyłem się spać.

~Léa~
Przez całe wyjście myślałam tylko o Luku i o tym, co się z nim dzieje. Ostatnio w ogóle nie chciał spędzać ze mną czasu, ciągle miał jakieś wymówki, żeby być jak najdalej mnie. Bolało mnie to, ale nie będę się prosić, żeby spędził ze mną chociaż godzinę. Jeszcze bardziej dobijał mnie fakt, że Liam za niedługo się wyprowadzał, bo stwierdził, że nie chce dłużej obciążać Mayę.
— Léa, możemy pogadać? — do pokoju wszedł Luis— chcę z tobą pogadać o Luku— powiedział i usiadł na fotelu— Luke ci tego nie powie, ale ja mogę, bo dobija mnie wasze zachowanie. Czemu odkąd pogodziliście się z Liamem odrzucasz go? Mu naprawdę zależy na tej przyjaźni. Tęskni za tobą, ale nie chce ci się wtrącać między ciebie a Liama.
— Nie rozumiem, przecież to on cały czas miał co innego do robienia— powiedziałam nie rozumiejąc kompletnie tej sytuacji.
— Jakbyś go nie znała. Czuł się odrzucony więc nie wchodził ci w paradę. Rozumiem, że między tobą w Liamem teraz iskrzy, ale nie zapominaj o przyjaciołach— powiedział szokując mnie, ale miał rację. Luke mógł źle zrozumieć moją relacje z Liamem, przez co chciał usunąć się w cień. To była moja wina, bo zaniedbywałam naszą przyjaźń.
— Między mną a Liamem nic nie ma, chcieliśmy tylko odbudować naszą przyjaźń i nadrobić cały rok, gdy nie rozmawialiśmy— wyjaśniłam załamana, że nie widziałam tego jak może czuć się Luke w tym wszystkim— Luke jest w domu? Muszę z nim pogadać— zapytałam i wstałam szybko udając się do niego do pokoju. Zapukałam delikatnie i otworzyłam drzwi.
— Musimy pogadać Luke— powiedziałam, widząc, że go obudziłam.
— Pewnie, wchodź— powiedział zaspany— Co tam mała?
— Bo ja chciałam cię przeprosić, nie ostatnio miałam mało czasu dla ciebie— powiedziałam patrząc w podłogę. On był naprawdę dla mnie ważny i nie chciałam go stracić.
— Spokojnie, już nic nie szkodzi, ale nie rób tak więcej— powiedział i przyciągał mnie do siebie i przytulił— Młoda? Czy ty i Liam. No wiesz. Jesteście razem?
— Nie wiem skąd ci to przyszło do głowy. Wiem, że kiedyś miałam wręcz obsesję na jego punkcie, ale to już przeszłość. Teraz jest tylko przyjacielem.
Cieszyłam się, że wszystko wróciło do normy. Mieszkanie z tymi chłopaki nie tylko w lato było meczące. Mieszkałam tu już ponad dwa miesiące i doszłam do wniosku, że nie dziwię się Liamowi, że chce się wynieść stąd. Odkąd wróciliśmy do szkoły to w domu było jeszcze więcej ludzi, ponieważ prawie codziennie przychodził ktoś do chłopaków, jak nie koledzy z klasy to koledzy z drużyny, więc nie mogę narzekać na brak towarzystwa, albo znajomych w szkole.

— Muszę wam o czymś powiedzieć— zaczął Liam, gdy już wszyscy siedzieliśmy przy stole, czekając na kolację, którą zrobiła mama z Luisem— Léa, już wie. Płacą mi nawet dobrze, więc postanowiłem odciążyć mamę i znalazłem własne mieszkanie— powiedział stresując się relacji mamy. Widziałam już to mieszkanie, było niedaleko centrum i cena była dobra. Cieszyłam się jego szczęściem, ale to nie znaczy że nie będę za nim tęsknić. Oczywiste jest to że pewnie będzie tu prawie codziennie albo ja u niego, ale to nie będzie to samo.
— Przecież nie musisz się wyprowadzać— zaczęła Maya, ale Liam jej przerwał.
— Mamo, podjąłem już decyzję— powiedział i napisał się wody. Było widać, że dalej się stresował. Jednak nie można było mu się dziwić. Zaczął już kompletnie wchodzić w dorosłość— Przecież będę przyjeżdżał praktycznie codziennie, jeszcze będziecie mieli mnie dość.
Następnego dnia, gdy my byliśmy w szkole  Liam już pakował swoje rzeczy i przewoził je do nowego mieszkania. Na razie żadne z nas nie widziało go na żywo, ale woleliśmy poczekać z tym do momentu, aż Liam wszystko ogarnie.
— Mia, ja tego kompletnie nie rozumiem— jęknęłam, gdy przyjaciółka po raz kolejny próbowała mi wytłumaczyć zadanie z matematyki. Ten przedmiot był moim najgorszym koszmarem, z którym nigdy nie umiałam wygrać.
— Skup się. To nic trudnego. Podkładasz wszystko do wzoru, potem wyliczysz deltę i znowu podkładasz do wzoru. To nie jest trudne— pokazywała mi na przykładzie, który miała napisany w zeszycie.
— Co tam dziewczyny? — podszedł do nas Luke i Harry, jego kolega z drużyny.
— Weź jej to wytłumacz bo mnie zaraz nie powiem ci weźmie— powiedziała załamana Mia i dała Lukowi zeszyt.
— Nie było przecież tak źle— zmarszczyłam brwi i popatrzyłam na nią ze złością— Wytłumaczysz mi to w domu? Jesteś najlepszy— powiedziałam dając mu buziaka w policzek— My już lecimy na Literaturę.

Broken Promise |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz