13

43 1 0
                                    


Theodore zszedł z wieży astronomicznej, jeszcze wciąż myśląc o Elianie i o tym, co między nimi się wydarzyło. Wszedł do pokoju wspólnego Slytherinu, gdzie chłopaki rozmawiali z Pansy. Gdy tylko wszedł, wszyscy spojrzeli w jego stronę.

— Jutro wieczorem jest trening quidditcha, musisz się pokazać — powiedział Draco, gestykulując, jakby to było najważniejsze na świecie.

— Okej — mruknął Theo, nie mając ochoty na nic więcej.

Zauważył, że Mattheo go obserwuje, więc postanowił udać się do swojego pokoju. Jednak Mattheo nie dawał za wygraną. Podszedł do niego i powiedział:

— Widziałem dzisiaj Elianę z Cedricem w ogrodzie. Zrobili sobie piknik.

Theodore uniósł brwi, ale nie odpowiedział. W jego sercu zaiskrzyło coś, co przypominało złość.

— I co z tego? — zapytał w końcu, stając na krawędzi irytacji.

Mattheo nie dawał się zrazić. — Co się stało, Theo? Wyglądasz, jakby coś cię zżerało od środka.

— Paliliśmy razem papierosy — odpowiedział Theo, wzdychając. — Bez słów. Po prostu... byliśmy tam razem.

Mattheo zaskoczony uniósł brwi. — Nie wiedziałem, że Eliana pali. A ty?

— Też nie wiedziałem — odpowiedział Theodore, czując nagły przypływ frustracji. — Ale to było... inne. Czułem, jakbyśmy byli w innym świecie, gdzie wszystko było prostsze.

Mattheo przyjrzał się mu, próbując zrozumieć, co naprawdę się dzieje. — A co z Cedricem? Chcesz, żeby to wszystko tak wyglądało?

Theodore przewrócił oczami. — Nie wiem, co chcę. Ale nie zamierzam jej zatrzymywać. To jej życie, nie moje.

— Ale to może być coś więcej — zauważył Mattheo. — Może powinieneś z nią porozmawiać.

Theodore skinął głową, choć nie był pewien, czy chce to zrobić. Uczucia, które zaczęły go zżerać, były skomplikowane. A Eliana była wciąż zamknięta w swojej bańce smutku i bólu, a on nie wiedział, jak ją z niej wydobyć.

— Zobaczymy, co się wydarzy — powiedział w końcu, odwracając się od Mattheo. Wrócił do swoich myśli, nie wiedząc, co przyniesie jutro.

Eliana weszła do biblioteki, czując, jak ciemne myśli zaczynają się rozpraszać wśród regałów pełnych książek. Spojrzała w dół, szukając znajomych twarzy, i natknęła się na Heidi, która siedziała przy stole z otwartą książką.

— Cześć! — zawołała Heidi, unosząc wzrok. — Myślałam, że dzisiaj spędzisz cały dzień z Cedricem.

Eliana westchnęła, siadając naprzeciwko niej. — Pokłóciliśmy się — przyznała, starając się ukryć swoje emocje. — Astoria i Bloom powiedziały mu, że palę.

Heidi zmarszczyła brwi. — Przecież miałaś rzucić! Jak to możliwe, że znowu się w to wpakowałaś?

Eliana przełknęła ślinę. — Wiem, wiem. Ale... na wieży astronomicznej przed chwilą paliłam z Theo.

Heidi zaskoczyła się. — Co? Z Theodorem? Myślałam, że to tylko zwykła przyjaźń!

Eliana pokiwała głową, czując narastające napięcie. — Ja też tak myślałam. Ale w pewnym momencie po prostu... czułam, że muszę coś zrobić, żeby się odprężyć. I Theo był tam. Po prostu... paliliśmy razem, bez słów.

Heidi spojrzała na nią z troską. — Czy to znaczy, że coś między wami jest? Czy chcesz, żeby było?

Eliana wzięła głęboki oddech. — Nie wiem. To wszystko jest takie skomplikowane. Z jednej strony jest Cedric, a z drugiej... Theo jest dla mnie czymś zupełnie innym. Może to tylko chwilowe zauroczenie, ale...

Heidi położyła rękę na dłoni Eliany. — Cokolwiek się dzieje, ważne, żebyś była szczera ze sobą. Nie możesz wiecznie uciekać przed tym, co czujesz.

Eliana spojrzała na nią, czując narastający ból w sercu. — Chcę być szczera, ale boję się, że zranię Cedrica. A z Theo... to jest inna historia. Po prostu nie wiem, co robić.

Heidi skinęła głową, zrozumiawszy, że Eliana stoi przed trudnym wyborem. — Dobrze, że ze mną o tym rozmawiasz. Może to przynajmniej pomoże ci wyjaśnić sytuację.

Eliana uśmiechnęła się lekko, wdzięczna za wsparcie przyjaciółki. Wiedziała, że musi w końcu podjąć decyzję, ale na razie czuła, że potrzebuje czasu, aby poukładać wszystkie myśli.

Eliana, gdy wychodziła z biblioteki, czuła, że musi wrócić do dormitorium, by ogarnąć wszystkie swoje myśli. Kiedy jednak przeszła przez korytarz, zatrzymał ją Cedric.

— Eliana! — zawołał, podchodząc bliżej. — Chciałem przeprosić za to, jak się zachowałem. Nie chciałem być taki... no wiesz, wkurzony. Po prostu nie chcę, żebyś sobie zdrowia psuła.

Eliana poczuła ulgę na słowa Cedrica. Zgodziła się z nim, ale wciąż czuła, że coś w ich relacji się zmieniło. — Rozumiem, Cedric. Ale musisz wiedzieć, że... — zaczęła, ale nie zdążyła dokończyć. Cedric zbliżył się i pocałował ją, a ona, nie mogąc się oprzeć, odwzajemniła pocałunek.

W tym samym czasie korytarzem przechodził Theodore z Lorenzo. Kiedy zobaczył Elianę w objęciach Cedrica, jego serce na chwilę zamarło. Spojrzał na Theo, a ten, z wyrazem irytacji na twarzy, mruknął:

— Obrzydliwe.

Z niezadowoleniem w oczach odeszli dalej, zostawiając Elianę i Cedrica wciąż przytulonych. Eliana poczuła, jak rumieniec oblewa jej policzki, ale starała się skupić na Cedricu. Nie mogła jednak zignorować uczucia, które nagle jej towarzyszyło — mieszanka frustracji i złości.

Przez głowę przeszła jej myśl, że może jednak coś się w niej zmieniło, gdy znowu spojrzała na Cedrica. Na chwilę zapomniała o Theo, o swoim zmartwieniu. Ale w głębi duszy wciąż tlił się lęk, że to, co zrobiła, mogło zmienić wszystko.

Kiedy Lorenzo i Theodore szli korytarzem, przyjaciel nie mógł się powstrzymać od zadania pytania.

— Słuchaj, Theo — zaczął Lorenzo, z zainteresowaniem w głosie. — Co tak naprawdę czujesz do Eliany?

Theodore wciągnął powietrze, zaskoczony pytaniem. Zatrzymał się na chwilę, niepewny, jak odpowiedzieć. W myślach kłębiły się emocje, które próbował stłumić.

— Nie wiem... — odpowiedział w końcu, spoglądając w dół. — To skomplikowane. Wiem, że powinna być tylko koleżanką, ale... czuję coś więcej.

Lorenzo przyjrzał mu się uważnie. — Więc czujesz, że coś do niej masz. A co się stało na wieży astronomicznej? Widziałem, że paliliście razem.

Theodore westchnął, myśląc o tym, jak dobrze się czuł, kiedy spędzali czas razem, ale i o tym, jak wciągnęło go to w emocjonalny chaos.

— Tak, paliliśmy. Nie chciałem tego robić, ale... było miło. Mieliśmy chwilę spokoju. Ale to wszystko jest skomplikowane, bo ona jest z Cedricem.

Lorenzo kiwnął głową. — Rozumiem. Ale myślisz, że ona może czuć to samo do ciebie?

Theodore wzruszył ramionami. — Nie wiem. Z jednej strony wydaje mi się, że tak, ale z drugiej... przecież jest z Cedricem. I to wszystko jest takie... zawiłe.

Lorenzo uśmiechnął się, próbując rozładować atmosferę. — Wiesz, czasem warto zaryzykować. Ale to musisz zdecydować sam.

Theodore spojrzał na przyjaciela, czując ciężar jego słów. — Może masz rację. Muszę pomyśleć, co dalej.

Theodore Nott - zakazany owoc czesc 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz