Wpatruję się, jak niedorozwinięta tchórzofretka, w neonowy szyld jednego z barów na starym mieście, zastanawiając się, czy aby na pewno chcę wchodzić do środka. Biała poświata na przemian przechodziła ze słowa Lewy na nieco powyginaną kontynuację Interes, a moja twarz świeciła od podświetlonego logo piwa na końcu szyldu.
Daniel z całą pewnością już czekał na miejscu, trzymając dla nas stolik, ale moje pełne stresu gacie nie pozwalały na przekroczenie progu. Nawet świadomość, że to przecież nie randka, a przypadkowo zaplanowany zlot treningowy, jakoś specjalnie mnie nie uspokajała.
Bałam się. Już nawet nie jestem pewna czego. Po prostu miałam wrażenie, że żołądek podejdzie mi do przełyku i zrzygam się do doniczki z paskudnymi habaziami.
- Zastanawiasz się, czy środek tygodnia to dobry pomysł na zalanie się? – zagadnął jakiś przechodzień.
- Słucham? – zerknęłam na nieco wyższego mężczyznę, taksując go niezbyt przychylnym spojrzeniem.
Wyglądał na jednego z tych, co raczej częściej przebywali na siłowni niż w robocie i na tych, którzy w szkole raczej należeliby do tych znanych i nieźle spaczonych.
- Każdy dzień jest dobry, ważne jest towarzystwo – dodał i wszedł do środka.
Dziwny koleś. Twarz miał smutną, a odór dymu papierosowego unosił się za nim jak najlepszej jakości perfumy. Machnęłam na niego ręką i chwilę później weszłam do środka.
Daniela dostrzegłam już z daleka, siedział przy ścianie, a na stoliku znajdował się jeden kufel z piwem.
- Cześć – rzuciłam, przysiadając naprzeciwko.
Zawrocki zmrużył brwi i pociągnął łyk.
- Od kiedy z byłymi uczennicami jestem na ty? – zagadnął, próbując zachować powagę.
Tym razem to ja się skrzywiłam, kompletnie nie rozumiejąc o chuj mu chodzi. Dopiero jego wymowne spojrzenie nieco mi rozjaśniło sprawę.
- Od kiedy wuefiści piją piwsko w knajpach?
Daniel cały się rozpromienił, a jego uśmiech zaraził i mnie.
- Przypadkowe spotkanie – zauważył, podnosząc się z ławki. – Musimy to uczcić, piwo?
Zaśmiałam się krótko i skinęłam głową, a już po chwili siedzieliśmy w towarzystwie dwóch kufli z naprawdę dobrym trunkiem.
- A gdzie faza treningowa? – spytałam, biorąc łyk.
- Właśnie trwa, powinnaś poćwiczyć picie, jak człowiek – powiedziawszy to, sięgnął do moich ust i otarł pianę po piwie.
- Hej, nieznajomy powinien trzymać łapska przy sobie – mruknęłam, powstrzymując parsknięcie.
- Nieznajomość jest przereklamowana, poza tym już się znamy, właśnie się poznaliśmy. Z nieznajomym nie piłabyś teraz piwa.
Niezły był... Przebiegły gnój.
Mruknęłam coś niezbyt zrozumiałego pod nosem, po czym pochyliłam się lekko do przodu.
- Opowiedz mi coś o sobie, masz żonę, dzieci, psa?
- Żadna jeszcze ze mną nie dotrwała do zaręczyn, a na psy mam uczulenie.
- Oh Boże, straszne – rzuciłam sarkastycznie, za co oberwałam wymownym spojrzeniem.
- A ty?
- Kiedyś chcę mieć psa – oznajmiłam z głupim uśmiechem.
Daniel go odwzajemnił, ale naraz jego twarz spowiła wyraźna powaga. Odchrząknęłam niepewnie, biorąc kolejny łyk piwa. Zrobiło się poważnie. Wszystko przez wczorajszy wieczór i chorą sytuację z Wirską.
CZYTASZ
We will remember
RomanceMagdalena Koralewska, wraz z lekko niezrównoważoną przyjaciółką Olgą, postanawiają wrócić na stare śmieci, odwiedzając gmach swojego dawnego liceum. Powrót do przeszłości okazuje się o wiele trudniejszą przygodą, niż im się pierwotnie wydawało, bowi...