4# Party .

134 10 6
                                    

W momencie kiedy samochód Natashy odjeżdżał na lawecie ona wracała do trzeźwego myślenia.

-Ryan.. przepraszam cię za moje zachowanie..

-Nie masz za co przepraszać, w pewnym momencie sam miałem ochotę płakać.

-Chyba go tak nie zostawimy? -powiedziała Natasha patrząc błagalnie

-No nie. Może weźmiemy go ze sobą na drinka, co ty na to? Bo ja nie mam innego pomysłu co z nim zrobić.. -powiedział Ryan starając się nie wybuchnąć śmiechem

-No wiesz co..

-Dobra, przepraszam... Czekaj, mam pomysł!

Nagle Ryan podbiegł w kierunku jakiegoś żebraka z wózkiem, który stał przy najbliższej śmietniczce.

-Czy mógłby mi pan wyświadczyć przysługę? -powiedział nieśmiało Ryan

-A co za to będę miał?

-No na pewno coś pan za to dostanie..

-Dasz fajka to zrobię wszytko, tylko bez jakiś tam morderstw!

Ryan zaczął grzebać w kieszonkach bluzy które miał umieszczone po wewnętrznej stronie. A po chwili wyciągnął paczkę drogich papierosów mówiąc:

-Jeśli pan zrobi to o co pana poproszę, ta CAŁA paczka będzie pana!

-Dobra no to mów pan co mam zrobić.

-Widzi pan tego rozjechanego pieska, niech pan mu wyprawi godny pogrzeb,  dobrze?

-Panie.. takich piesków to ja już setki grzebałem!

-No to bardzo się cieszę, że ma pan już w tym doświadczenie!

Po chwili Ryan wraz z nowo poznanym mężczyzną stali już przy miejscu wypadku.

-Natasha, widzisz tego pana?

-Taak.. -skinęła głową, chociaż jej oczy nie były do końca przekonane

-Ten pan wyprawi naszemu pieskowi godny pogrzeb.. i naprawdę ma doświadczenie w tym! -powiedział  dumnie Ryan

W tym czasie żebrak bez żadnego obrzydzenia gołymi rękoma, pozbierał wnętrzności małego pieska a potem jego całego zapakował w swoim wózku. Ryan ofiarował obiecaną nagrodę. A Natasha w milczeniu przyglądała się Ryanowi.

-Coś nie tak? -powiedział Ryan

-Skąd masz pewność że on zrobi to co obiecał? Może za chwilę znajdzie w śmietniku jakąś wódkę czy coś, upije się a po drodze zgubi gdzieś swój wózek z pieskiem?

-Jakby chciał coś wypić to od razu poprosiłby mnie o kasę albo o alkohol, a on tylko prosił mnie o jednego fajka.. a ja mu dałem całą paczkę..

-No skoro tak mówisz..

-Oj chyba już nie możesz się doczekać kiedy się napijesz..

-Chyba tak..

-No to prowadź do tej knajpy!

Po tych słowach oboje ruszyli w kierunku restauracji. Będąc już prawie na miejscu Natasha zatrzymała się mówiąc:

-Widzisz te światła neonów po drugiej stronie ulicy?

-Taak..

-Nie masz wrażenia że są jakieś takie..

-Zbyt nadpobudliwe?

-Tak!

-A całe miasto jakby płonęło tej nocy..

I MISS YOU [Ryan Tedder Fanfiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz