24# Yes .

88 6 9
                                    

26 grudnia 2011

Lotnisko w Denver. Natasha i Ryan zamawiają taksówkę by dostać się do Garfield Street do studia. Gdyby nie ich lekkomyslność, nie zaspaliby i o tej porze byliby już w Aspen. Ale i tak mieli szczęście że w taki krótkim czasie udało się im załatwić bilety do Denver. Przez 30 minutową podróż żółtą taksówką podziwiają uroki miasta. O tej porze roku wszystko wokół jest magiczne. Kiedy para jest już na miejscu, zatrzymuje się przy bramie. Ryan szuka kluczy w zarzuconej na ramie torbie z laptopem. Zaczyna pruszyć śnieg. Natasha dostrzega na jego ramieniu dużą śnieżynkę. Próbuje ją położyć na swojej dłoni , ale niestety po chwili się rozpuszcza. Ryan czując na sobie dotyk Natashy odrywa się od szukania i mówi:

-A co ty się tak do mnie dobierasz? -powiedział zadziornie się uśmiechając

-Chciałam przyjrzeć się dokładnie tej śnieżynce..jeszcze nigdy takiej nie widziałam.

-WIesz w tym roku wszystko jest inne. Jeszcze lepsze i piękniejsze! -powiedział wyjmując klucze

-No akurat w tym masz racje. -powiedziała lekko się uśmiechając

-Ja zawsze mam racje! -powiedział puszczając do niej oczko, jednocześnie otwierając bramę

-Yhy.. -powiedziała przez śmiech, udając się do wejścia na posesję

-Ej, nie ma tak dobrze! Za ten uśmieszek za darmo nie wejdziesz! -powiedział szczerząc się, blokując wejście Natashy

-No kasy przy sobie nie mam..bankomatu też nie ma w pobliżu ale mogę ci zapłacić w inny sposób.. -powiedziała diabollicznie się uśmiechając

-Ja przyjmuję tylko kasę, no ostatecznie jedzenie.. Jak zrobisz mi coś dobrego to przymknę na to oko -powiedział mrużąc oczy

-Wiesz, ja mogę ci zrobić coś dobrego ale tutaj.. -powiedziała zaczynając bawić się jego paskiem od spodni

-No nie wierzę! -powiedział szczerząc się do granic możłiwości

-Przystajesz na mojej propozycji czy nie? Bo za chwilę mogę się rozmyśleć.. -powiedziała patrząc mu głęboko w oczy, zachowując przy tym zadziorny uśmieszek

Ryan odrazu otworzył bramę i puścił Natashę przodem. Kiedy byli przy drzwiach obdarzyła go kilkoma namiętnymi pocałunkami. Ryan był wniebowzięty. Wiedział co się święci. Chciał jak najszybciej dostać się do części mieszkalnej studio. W tym pośpiechu o mały włos co nie powywalał walizek, ale na szczęście opanował sytuację. Chwilę potem razem weszli do domu. Natasha odrazu poczuła woń papierosów, Ryan dopiero znajdując się w salonie to dostrzegł. Na jej rozkaz pootwierał wszystkie możliwe okna. A ona w tym czasie udała się do łazienki, z której wyszła z krzykiem:

-Ryan!

-Co się stało? -zapytał udając się w kierunku łazienki

-Widzisz to..

-No widzę..ktoś tu zrobił niezły burdel i po sobie nie posprzątał..

-Nie o to mi chodzi.. Zobacz na moją suszarkę! Jest dosłownie w kawałkach.. -powiedziała ze smutkiem Natasha

-Kupisz sobie nową i lepszą.. -powiedział jak gdyby nic

-Co z tego że kupie sobie nową..nie będzie miała tyle wspomnień co ta..

-Teraz rozpoczynamy nowy rozdział w naszym życiu, to jak kupisz nową suszarkę to przeżyje z nami na pewno jeszcze więcej wspomnień niż tamta, te będą jeszcze lepsze! -powiedział obejmując ją od tyłu

-Masz racje.. to tylko rzecz, nie będę się tym przejmować.. Ej czy tam czasem nie leży ta twoja elektryczna maszynka?

-Co?! -powiedział puszczając ją z uścisku, udając się w kierunku umywalki

I MISS YOU [Ryan Tedder Fanfiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz