Lekarz serdecznie uśmiechnął się do przyszłych rodziców, po chwili mówiąc:
-Więc jestem przekonany w 99% że to będzie chłopiec!
-Naprawdę?! -wykrzyknął z niedowierzaniem Ryan
-Tak..
-Dzięki ci Boże! -powiedział Ryan przez śmiech, składając ręce jak do modlitwy
Natasha patrząc na radość Ryana, zaraziła się nią uśmiechając się do granic możliwości. Nagle lekarz zmarszczył brwi mówiąc:
-Muszą państwo jeszcze o czymś wiedzieć..
W tym momencie twarze Ryana i Natashy zamarły.
-Obecnie dziecko rozwija się prawidłowo..ale istnieje ryzyko że w przyszłości, mam na mysli kiedy przyjdzie na świat..może mieć problemy z sercem.. To nie jest 100% diagnoza. Narazie płód jest zbyt mały by dokładnie to stwierdzić. Ale myślę że za jakieś 2 tygodnie już będzie można postawić pewną diagnozę...
Od wypowiedzenia tych kilku zdań przez lekarza, myślenie Natashy się wyłączyło. Odpłynęła w nicość. Kiedy otworzyła oczy zauwazyła że znajduje się na swojej sali. Chociaż widziała lekko w 3D, zdołała dostrzec Ryana siedzącego tuż przy jej łożku, trzymajacego jej prawą dłoń w swoim delikatnym uścisku. Nagle odezwała się:
-Wiesz co..Miałam dziwny sen. Byliśmy na badaniu i lekarz powiedział, że..
-Natasha, to nie był sen.. -powiedział łamiącym się głosem Ryan
-Boże... -powiedziała Natasha wybuchając płaczem
-To wszystko moja wina.. Gdybym był cały czas przy tobie..pilnował cię, pomagał ci.. nie sprawiał ci tyle kłopotów,powodów do łez.. wszystko byłoby napewno dobrze z dzieckiem.. -powiedział Ryan przez łzy
-Przestań, nie mów tak.. Tak już musiało być..
-Nie, nie musiało.. To kara od Boga. Wiesz..jak tylko dowiedziałem się o tym dziecku chciałem żeby nie istniało.. Zgrzeszyłem tak myśląc, ale dlaczego ma przeze mnie cierpieć to niewinne dziecko.. Ja powinienem być chory. Powinienem zginąć wtedy kiedy mnie postrzelił tamten typ.. -powiedział Ryan całkiem się rozklejając
-Jednak przeżyłeś bo byłam przy tobie..tak samo ty teraz bądź przy mnie. Nie ważne co się stanie.. Potrzebuję cię! Obiecaj mi! -powiedziała Natasha ocierając łzy
-Obiecuję! -powiedział Ryan całując dłoń Natashy
-Ja chyba nie przeżyłabym gdybym musiała drugi raz usłyszeć że moje dziecko nie żyje..przechodzić przez to znów sama.. -powiedziała Natasha wybuchając płaczem
Ryan wstał i dosiadł sie do łóżka Natashy obejmując ją mówiąc:
-Nie możemy nic przewidzieć..ale bądźmy dobrej myśli..starajmy się..miejmy nadzieję..wiara czyni cuda.. Nie jesteś sama. Jeśli będzie trzeba rzucę karierę, sprzedam wszystko tylko byśmy byli razem szczęśliwi.. Kocham Cię. Nie wiem jak mogłaś pomyśleć że cię zdradzam..
-Wiesz co, nie mam już siły na nic.. Chyba jakieś proszki mi dali..bo czuję się taka skołowana.. Chyba położę się spać. A ty jedź do domu i odpocznij sobie..
-No dobrze, nie będę cię męczył.. Ale pamiętaj jak coś to dzwoń!-powiedział Ryan całując Natashę w czoło
*********************
8 grudnia 2011
Wczorajszy dzień minął Natashy bardzo szybko. Od rana do wieczora siedziała z nią Rachel, a potem dołączyli do niej Ryan i Drew. Dzisiaj lekarz prowadzący wręczył Natashy wypis ze szpitala. Początkowo miała odebrać ją Rachel ale jak się potem okazało, przyjechał po nią Ryan. Była pozytywnie zaskoczona widząc go. W drodze do domu Ryan zaproponował Natashy by zajechać do pobliskiego centrum handlowego by odebrać jego zamówioną skórzaną kurtkę. Natasha nie miała nic przeciwko, bardzo się ucieszyła. Przy okazji sama zajrzała do kilku sklepów obok. Odkryła że Ryan jest idealnym kompanem do zakupów. Zawsze kiedy chodziła na zakupy np z Rachel to ta zawsze ją poganiała, a Ryan buszował po sklepowych półkach jeszcze dłużej niż ona. Kiedy przechodzili obok sklepu dziecięcego Ryan zatrzymał się mówiąc:
CZYTASZ
I MISS YOU [Ryan Tedder Fanfiction]
FanfictionŻycie jest jak puzzle. Bez jednej części traci swoje piękno. Pozostaje pustka, którą zawsze można zastąpić innym puzzlem ale to już nie to samo. Czasem można się pomylić , myśląc że ten jedyny scalający wszystkie inne puzzle zniknął . Może okazać...