Wsad

63 1 41
                                    

Weszliśmy do pustej  sali w której jedyną osobą która siedziała na trybunach był trener.

- Dzień dobry my z pewną kwestą.- powiedziałem siadając z przyjacielem obok. 

- Jaką? 

- Czemu nas pan wjebał do żiri na przesłuchaniach do chilliderek ?- odpowiedział Asher z wyrzutem. 

Mężczyzna cicho się zaśmiał. 

- Po pierwsze żebyście się zapoznały z nowym składem a po drugie nie mam zamiaru zostać tam sam.

- I tak nie pamiętam nikogo z tej drużyny nawet tych którzy są w niej od początku.-powiedziałem. 

- Ja też nie ale nie mam zamiaru zostać tam sam. A teraz raz dwa na apel bo jesteście już spóźnieni. 

Wyszliśmy z sali nie zbyt zadowoleni. 

- I tyle by było z naszego grania po przesłuchaniach na koszu. 

- Coś ogarniemy. 

Weszliśmy na salę wypełnioną ludzimy. Wszyscy ucichli i wpatrywali się w nas kiedy zmierzaliśmy na swoje stałe miejsce. Przy mikrofonie stał ten chłopak który dzisiaj na mnie wpadł. Wyglądał nie powiem uroczo kiedy nie wiedział czemu nikt go nie słucha. Usiedliśmy w drugim rzędzie obok z tego co kojarzyłem kapitanki drużyny chilliderek i jej zastępczyni czyli jej jak to mówią besti. 

- Wracając jestem stypędzistą i chciałbym bardzo podziękować pani dyrektor i wszystkim nauczycielom za przyjęcie mnie będę się starał ze wszystkich sił żeby nikogo nie zawieść.- zakończył z lekkim uśmiechem po czym zajął swoje miejsce a mikrofon przejęła dyrektorka. 

- Jeszcze raz wszystkich witam i życzę wszystkim udanego roku szkolnego. Możecie rozjeść się do klas a później na przesłuchania do drużyny chilliderek i koszykówki. 

Schowałem telefon do kieszeni marynarki po czym wstałem ze swojego miejsca. Widziałem jak nowy się podnosi aby opuścić salę jednak jakiś jego znajomy ciągnie go za rękaw bluzy i sądzą go z powrotem. Dopiero kiedy opuściliśmy salę wszyscy zaczęli się podnosić i również wychodzić. 

- Tak w sumie to pograsz sobie z tymi którzy chcą dołączyć do drużyny.- przypomniał kiedy szliśmy w stronę sali. 

- No niby tak ale wiesz jak się z takimi gra  znają tylko podstawy a osoba która jest chodź w połowie na naszym poziomie trafia się raz na dwa lata. 

- W sumie racja. 

Zajeliśmy miejsca w ostatniej ławce i wyjeliśmy telefony. Nauczycielka coś tam gadała przez piętnaście minut po czym przyszedł czas na przesłuchania. Przebrałem się w szatni w struj naszej drużyny a Asher z racji tego że miał kontuzję kolana poszedł od razu do stołu przy którym razem z trenerem mieli oceniać. 

Wszedłem na salę wypełnioną ludźmi i usiadłem na krześle obok przyjaciela. 

- Witamy wszystkich na przesłuchaniach zaczniemy od drużyny koszykarskiej której kapitanem jest Anthony.- na sali rozległy się brawa a ja nie chętnie wstałem.- a jego zastępcą jest Asher.- przyjaciel tylko pomachał.- przesłuchania będą polegać na tym że każdy z uczestników będzie mierzył się z Tonym pokazując swoje umiejętności a po tem we trójkę będziemy decydować. 

Na salę wszedł pierwszy zawodnik nie wysoki i chudy chłopak. Dałem mu zacząć jednak szybko przyjąłem piłkę i przebiegłem do kosza robiąc wsad i zdobywając punkt. Widziałem jak Asher stara się nie zaśmiać co wychodziło mu słabo. Pokazałem krzyżyk informując że z mojej strony nie przechodzi a moja decyzja została podtrzymana. 

Ostatnim zawodnikiem był ten chłopak który jak się okazało ma na imię Adrien. Byłem już trochę zmęczony jednak to była ostatnia osoba więc musiałem dać radę. Dałem mu piłkę pokazując mu żeby zaczynał. Chłopak powoli się do mnie zbliżył kozłując. Na sali panowała cisza a ja w skupieniu czekałem na jego następny ruch. Chłopak po chwili się zerwał i zaczął biec. Kiedy przebiegał obok mnie po prostu wybiłem mu piłkę przejmując ją i zdobyłem punkt bez większego wysiłku. Odwróciłem się do chłopaka który patrzył na mnie zaskoczony. Spojrzałem na trenera i przyjaciela a po krótkim namyśle pokazałem kciuka w górę. Usiadłem obok Ashera żeby chwilę odpocząć kiedy on i trener dyskutowali nad wynikiem. 

- Czemu chcesz go przepuścić?- zapytał Asher. 

- Jest sprytny obserwował to co robiłem z innymi graczami i zrozumiał co musi zrobić ale brakuje mu trochę umiejętności ale to ogarniemy. 

- No dobra przepuszczamy go. 

Trener pokazał kciuka w górę pokazując mu że się dostał. Był jedyną osobą którą zaakceptowaliśmy. W tamtym roku tylko jedna osoba skończyła szkołę i odeszła z drużyny więc nie potrzebowaliśmy więcej ludzi. 

Po gratulacjach mowach i tym podobnych rzeczach nastąpiła godzinna przerwa. Sala w chwilę opustoszała a ja wziąłem piłką i zacząłem grać. 

Po dwudziestu minutach potrzebowałem przerwy więc wziąłem wodę i telefon po czym usiadłem na najwyższym miejscu na trybunach i zacząłem przeglądać ig. Po paru minutach na sali rozległy się dzwięk kozłów i piszczących butów. Spojrzałem na boisko. Na końcu jednego stał nasz nowy zawodnik. Wziął rozbieg po czym podskoczył chcąc chyba zrobić wsad jednak obrał złą technikę i ani nie wyskoczył wystarczająco wysoko ani nie trafił piłką do kosza. Wstałem i zszedłem powoli do niego. 

- Zrób zamach rękami bardziej się wybijesz.- poleciłem stając obok. 

Chłopak podskoczył słysząc mój głos. 

- I spróbuj najpierw bez piłki.  

Chłopak bez słowa spróbował jeszcze raz podskoczył wyżej jednak przy lądowaniu prawie  upadł. W ostatniej h chwili go złapałem ratują go przed walnięciem w podłogę. Nasze twarze przez chwilę dzieliły milimetry a jego ciepły oddech czułem na swoich policzkach. Żadne z nas się nie odzywało ani nie ruszało po prostu wpatrywaliśmy się sobie w oczy. 

Najpiękniejszy przypadek.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz