Na starcie chcę podziękować za każdą aktywność,to dla mnie bardzo ważne tym bardziej że dopiero zaczynam swoją przygodę z wattpadem🥰
Rozdziały będą pisane z dwóch perspektywy🙂
Miłego czytania!😄Luca
Siedziałem w samolocie opierając głowę o zagłówek.Nagle dopadła mnie rudowłosa która wróciła z łazienki.Kiedy na nią spojrzałem już wiedziałem o co chodzi.
-Masz jelitówkę?-zapytałem że śmiechem
-Nie krzyczy tak ludzie się patrzą-rzuciła wściekła -To napewno to wczorajsze sushi-dodała na koniec
Wolałem już nie pytać.Nie chciałem się kłócić w samolocie ponieważ wokół było pełno ludzi.A dziewczyna nie umie odpuścić.Większość czasu poświęcaliśmy na kłótnie.Nasza relacja nie była zdrowa to fakt.Jednak kochałem Chloe(Przynajmniej tak mi się wydawało) i nie zniósłbym jej widoku z innym.
Podróży minęła mi bardzo szybko. Głównie spałem i czytałem książkę.Na lotnisku powitali nas Percy z Molly.Dopiero wtedy uświadomiłem sobie że w Europie nie było mnie trzy lata.Kiedy wyjeżdżałem miałem piętnaście lat tak samo jak Percy,a Molly trzynaście.Spojrzałem na nich przez co zrozumiałem że po tych dzieciakach których znałem nie zostało nic.Czułem jakbym przez ten czas stracił ich całe życie . Poczułem dziwną puskte.-Co o tym sądzisz?-zapytała mnie Chloe
-Nie wiem-rzuciłem sucho nawet nie wiedziałem o co chodzi
-No weź,nie widzieliśmy się tyle lat-dorzucił chłopak który łaskawie wyręczył mnie w prowadzeniu samochodu.
Minęliśmy znak KFC i dopiero nastąpiło moje ukojenie gdy Molly wrzasnęła:-Przystanek KFC!
Nasz szofer bez zastanowienia zawiózł nas do driva.Nasze zamówienie nie było duże tylko dwa kubełki i cztery porcję frytek.Nagle usłyszałem w radiu kawałek Taylor Swift.Okazało się że mała m (Molly) została największą fanką. Radio wybrzmiało na całe auto. Niespodziewanie poczułem czyjś oddech na skórze.-Jeśli nie idziesz i olejesz przyjaciół to okej,ale ja nie mam zamiaru opuścić tej imprezy-szepnęła wściekła rudowłosa.W jej oczach widziałem złość. Kawałek właśnie się skończył co było moim ratunkiem.Dopiero po przeanalizowaniu jej słów zrozumiałam co miała na myśli.Moi znajomi planowali imprezę.Cóż,Chloe będzie musiała sobie poradzić beze mnie.
Kiedy wysiedliśmy z samochodu przed oczami ukazał mi się skromny domek państwa Brown. Ten nieduży rodzinny dom nagle wywołał we mnie mnóstwo wspomnień z dzieciństwa. To jak nauczyłem Molly jeździć na deskorolce,czy jak upiekliśmy z Sharllot szarlotkę.Sharllot to najmłodsza z rodzeństwa Brown. Dowiedziałem się dzisiaj,że porzuciła dalszą naukę w Anglii i przprowadziła się do chłopaka w Niemczech. Nie ukrywam,zasmuciło mnie to. Dotarłondo mnie,że podczas tego wyjazdu nie zobaczę małej M i S obok siebie,podczas tego wyjazdu a może i nawet w życiu. Wyciągnęliśmy walizki z bagażnika i ruszyliśmy do drzwi. Za nami podążała dwójka z rodzeństwa Brown. Moja dziewczyna już miała pukać lecz nie zdążyła,ponieważ w progu stanął właśnie wujek Jack. Mój przyszywany wujek,ojciec chrzestny oraz trójki dzieci. Gdy nas
zobaczył uśmiechną się szeroko zamykając w swoich objęciach. To właśnie on postanowił zacząć rozmowę:-Cześć dzieciaki,wejdźcie do środka
-Hej wujku!Co u ciebie?
-Bardzo dobrze zdrowie dopisuje,praca stabilna-odpowiedział
Natomiast ja zauważyłam,że w domu brakuje jednej osoby.-Madison w domu?-zapytałem
Mężczyzna chwilę analizował moje słowa gdyż przerwałem mu rozmowę z dziewczyną która właśnie skarżyła na moje zachowanie pod czas podróży.-Wczoraj wieczorem wyjechała w delegacjie a ja też ju...-nie dokończył bo przerwa mu jego syn
-I bardzo dobrze!Ta kobieta jest tak samo nienormalna jak był przed twoim wyjazdem-żalił się Percy
Jego ojciec piorunował go wzrokiem natomiast dziewczyny śmiały się w niebo głosy. Ja jednak nie dziwiłem się przyjacielowi. Madison była ich opiekunką z dobrego i zamożnego która uczyła ich dobrych manier oraz zachowania. Lecz po śmierci matki rodzeństwa została bardzo dobrą przyjaciółką Jacka,co koniec końców zakończyło się małżeństwem. Kobiecie dużo brakowało do ideału,chociaż chyba nie planowała nim zostać. Zależało jej tylko na swoim partnerze. Na jego dzieciach już nie. Popatrzyłem na kominek na którym było zdjęcie z miesiąca miodowego tej dwójki. Wygląd kobiety nie zaskakiwał za bardzo. Średniej długości falowane blond włosy,zielono-żółte oczy,sukienka w kwiaty do tego pełene usta i mały nosek.-Tak czy inaczej ja też jutro wyjeżdżam-zmienił temat Jack-A wy na ile przylecieliście?
-Na tydzień i tak mam dużo pracy,dziwię się że dałem radę znaleźć parę dni wolnych-poinformowałem
Nastała cisza.Wujek zrobił nam herbatę i bez słowa wyszedł. Zawsze jak mieszkałem w Liverpoolu Jack na każdą przytyczkę do nowej żony wychodził nic nie mówiąc. Po paru minutach ciszy niezręcznej ciszy Molly postanowiła się odezwać:-Chloe,idziemy wybrać ubrania na jutro?-zapytała a rudowłosa przystała na tę propozycję
Dziewczyny ignorując nas ruszyły na wgłąb domu do garderoby. W salonie zostałem tylko ja i mój przyjaciel. Zacząłem myśleć ja przerwać tę ciszę,jednak przyjaciel postanowił zrobić to za mnie.-Wiesz co bo jest taka sprawa-zaczął niepewnie-Molly niedawno zaczęła pracę w Starbucks. Zazwyczaj to ja ją odbierałem,ale w środę nie dam rady. Mógłbyś ty to zrobić?
-Tak oczywiście,tylko gdzie to?-Możemy pojechać za dwa dni jak chcesz potem pozwiedzamy miasto i powspominamy stare czasy-zaoferował
A ja uznałem,że i tak nie mam nic lepszego do roboty. Porozmawialiśmy chwilę kiedy telefon Chloe zaczął wibrować. Spodziewałem się że to jej tata jednak gdy spojrzałem na ekran zobaczyłem zdjęcie blondynki z podpisem ,,Stella <3". Przewróciłem oczami i wróciłem do rozmowy. Stella zawsze była najlepszą przyjaciółką mojej dziewczyny,ale tylko ja wiedziałem że nie jest z nią szczera. Oczywiście gdy dziewczyny wróciły dostałem opierdziel czemu ich nie zawołałem jak dzwoniła blondynka.
Leżałem w pokoju wujka próbując zasnąć przy muzyce lat 90 oraz głośnych rozmowach z dołu. Impreza trwała w najlepsze. Patrzyłem na dziewczynę która stała do mnie tyłem i poprawiała makijaż. Chloe ubrała niebieską sukienkę do kolan a włosy rozpuściła. W końcu skończyła nakładać maskarę. Rzuciła mi ostatnie wściekłę spojrzenie po czym zeszła na dół. Minęło parę godzin już myślałem że zasnąłem,ale gdzie tam. Z dołu usłyszałem kłótnie w której uczestniczyła moja dziewczyna i ktoś jeszcze. Kiedyś słyszałem ten głos. Był taki dziewczęcy i równocześnie odważny? W tym głosie było słychać determinację. Czułem jakbym zakochał się w tym anielskim głosie. Zasnąłem słuchając tego głosu.
Rano obudził mnie ledwo żywy Percy który najwidoczniej przesadził z używkami. Szybko ubrałem pierwsze lepsze ciuchy i obaj ruszyliśmy do czarnego BMW. Trasa nie była długa jednak znalezienie miejsce na parkingu to już wyzwanie. Za to przyjaciel bawił się w najlepsze oglądając filmiki z wczoraj. Po paru minutach jeżdżenia w kółko udało mi się znaleźć miejsce parkingowe. Uznaliśmy że skoro już tu jesteśmy to weźmiemy po kawie. Przez szybę wiedziałem Molly,która właśnie podawała komuś kawę.-Od kiedy w Starbucks podaję się kawę?-zapytałem
-Ona tak robi jak chcę by ktoś zwrócił na nią uwagę-powiedział szatyn
A ja nagle dostałem olśnienia kto tam siedział. Clara,córka byłej przyjaciółki mojej mamy. Może dalej miałyby kontak gdyby moja matka nie uciekła z kochankiem i nigdy nie wróciła. Dziewczyna która siedziała obok niej właśnie wstała i ruszyła w naszym kierunku. Linda... Siostra Stally i równocześnie największy wróg mojej dziewczyny.-Cześć Percy-rzuciła-A mi mina zrzedła kiedy usłyszałem głos dziewczyny. Dziewczęcy i odważny z nutą determinacji. Identyczny co wczoraj wieczorem. Brunetka musiała mnie nie poznać ponieważ wątpię by sama tu podeszła widząc. Linda,dziewczyna z którą łączyła mnie daleka przeszłość. Której nie miałem już spotka. Już nie.
Bardzo dziękuję za przeczytanie 🩷
Słowa:1190
CZYTASZ
Byłam jestem będę
Teen FictionStara przyjaźń,miłość oraz problem dokładnie tak można opisać historie Linda Harris i Luca Smitha.Chłopak wraca do Angili po trzech latach nieobecności próbując naprawić stracone lata.A pierwszą osobą z którą chciał odnowić kontakt była Linda.Czy bę...