Powrót do domu był jak położenie się w łóżku po bardzo długim i męczącym dniu. Beatrice dopiero po powrocie uświadomiła sobie jak bardzo była spięta przez cały czas trwania kolacji. Każdy jej mięsień był jak napięta struna. Nigdy nie rozumiała tego porównania, ale teraz była go świadoma aż za dobrze. Próbowała poruszać ramionami, żeby trochę się rozciągnąć. Kręciła karkiem, robiła przysiady, wymachiwała rękami. Właściwie zrobiła rozgrzewkę, która zawsze odbywała się na pierwszych dziesięciu minutach zajęć z wychowania fizycznego w podstawówce. Wcale jej to nie pomogło, a jedynie przyśpieszyło oddech. Usiadła na skraju łóżka i zaczęła przeglądać swój telefon.
Dostała kolejne filmiki od Baby, kilka powiadomień o promocja, jedną informację o szkolnej zbiórce na rzecz okolicznego schroniska. A potem zobaczyła, że została dodana do klasowej grupy. Było to zaskakujące, bo nikt nigdy nie fatygował się, żeby to zrobić. Była uczennicą na rok lub kawałek semestru. Sama nie angażowała się społecznie, nie chodziła na szkolne imprezy, nie dosiadała się do nikogo na szkolnych przerwach. Ale tym razem wszystko wydawało się odgrywać inaczej. Od razu zaprzyjaźniła się z Baby, jeden z chłopaków chciał zaprosić ją na randkę, napisali o niej nawet w lokalnej gazecie.
Przywykła do zmian, potrafiła sobie z nimi radzić, nie były czymś co ją denerwowało czy paraliżowało. Właściwie nieustające zmiany były czymś co dla niej było jedyną niezmienną rzeczą. Może dla kogoś z boku jej rozumowanie nie miało najmniejszego sensu, ale dla Beatrice to była myśl przewodnia jej życia.
Niezmienne zmiany.
Ale tym razem było odrobinę inaczej. Zmiany następowały, owszem. Ale w żaden sposób nie mogła ich wpisać w coś co znała. Jeśli człowiek przez lata ma do czynienia ze zmianami to w jakiś sposób się ich uczy. Przewiduje je, potrafi skategoryzować, zrozumieć, jak działają i jak są od siebie zależne, która następuje po jakiej. I to wszystko dawało jej swojego rodzaju stabilność.
A teraz, po kolejnej z rzędu przeprowadzce, po takiej samej jak każda inna. Rozpakowała kartony jak zawsze, odwiedziła mamę w nowej pracy tak jak robiła to za każdym razem, poszła do szkoły, dostała plan zajęć i uczestniczyła w pierwszej lekcji. Ale potem już wszystko było inne.
Zwłaszcza Grayson.
Odłożyła telefon i wstała z łóżka, wyciągnęła piżamę spod kołdry, bo jej przyzwyczajeniem było to, że zawsze ją tam wkładała po tym, gdy rano przebierała się w rzeczy do szkoły. Zabrała rzeczy i weszła do łazienki. Pozbyła się makijażu, rozebrała się i weszła pod prysznic. Znowu zaczęła się zastanawiać czy Grayson podgląda ją w takich momentach. Szybko odrzuciła tę myśl i zaczęła namydlać ciało. Nie może tego roztrząsać, bo inaczej oszaleje. Gdyby chłopak chciał to mógłby ją oszukać i zapewniać, że tego nie robi. Lub mógł mówić prawdę i nie naruszać jej prywatnej strefy. Mogła mu ufać lub pchnąć się na skraj szaleństwa. Nie był to ciekawy wybór, ale tylko jedna z opcji wydawała się logiczna.
Umyła się w ciepłej wodzie, by dać ulgę swoim mięśniom. Wytarła się miękkim ręcznikiem i przebrała w dwuczęściową piżamę, która składała się z rozciągniętej koszulki i luźnych dresów.
Wyszła z zaparowanego pomieszczenia wróciła do swojego pokoju. Tam zastała Graysona Barnetta leżącego na jej łóżku z Dumą i uprzedzeniem w rękach.
— Przyjemny z niego gość, nie? — zapytał, gdy zamknęła za sobą drzwi.
— Z twojego ojca czy z pana Darcy'ego?
Zapytała i odłożyła ubrania na krzesło przy swoim biurku.
— Kto to Darcy?
— Gbur z książki, którą trzymasz w rękach.
CZYTASZ
Trzy Minuty Od Nieba | +16
Teen FictionBeatrice Ayres przeprowadza się kolejny raz. Nowy dom, nowa szkoła i nowi znajomi. Nie jest to nic szokującego, a nastolatka świetnie radzi sobie ze zmianami. Nauczyła się tego na podstawie doświadczeń z ostatnich lat. Jest niczym kameleon, którego...