10. Byłem, choć posiadałem ciało.

624 90 14
                                    

Beatrice próbowała pojąć co się wydarzyło.

Jej mama podskoczyła przestraszona, a tata rozpoczął poszukiwania telefonu, by uzyskać z niego odrobinę światła. Był wieczór, więc nie ratowało ich nawet słońce wpadające przez okna. Była tylko ciemność.

Ciemność i Grayson w samym jej sercu.

Zniknął z jej pola widzenia na kilka chwil. Zlał się z ciemnością, która panowała w kuchni lub zniknął całkowicie. Nie czuła jego obecności, nie słyszała jego głosu. Nastolatka zaczęła nerwowo rozglądać się w ciemności i liczyć na to, że jej wzrok zaraz przystosuje się do panującego mroku. Zanim się to udało, niewielkie światło wydobyło się z telefonu jej ojca. I wtedy zobaczyła Graysona.

Znowu wyglądał normalnie i ten fakt bardzo ją zaniepokoił. Minęły może dwie minuty od pęknięcia żarówki, a on w tym czasie zdążył zamienić się z potwora, a potem na nowo przybrać postać zwykłego nastolatka. Zmienność budziła w niej większy niepokój niż mogłaby przypuszczać.

— Spokojnie, to pewnie jakieś spięcie — Beatrice oderwała wzrok od chłopaka i przeniosła go na swojego ojca. — Pójdę do piwnicy sprawdzić bezpieczniki.

— Poszukam żarówki — zaoferowała pani Ayres.

— Nie! — Beatrice powiedziała gwałtownie. — Ja chyba wiem, gdzie są. Widziałam je przy rozpakowywaniu.

Miała nadzieje, że jeśli ona opuści kuchnie to Garyson również to zrobi. Jej mama pokiwała głową i z pomocą męża odszukała swój telefon. Zapaliła latarkę i na chwilę skierowała ją w stronę sufitu, by oszacować zniszczenia. Po chwili ciszy Beatrice usłyszała głos ojca, który mówił, że światła nie działają również w salonie.

Jakim cudem Grayson pozbawił jej cały dom elektryczności?

— Dobrze, ale uważaj na schodach. Skręcona kostka to ostatnie czego chcemy — kobieta powiedziała i w wolną ręką wzięła serwetkę, którą zaczęła wycierać mokry stół. Podczas pęknięcia żarówki, któreś z nich musiało rozlać swój napój. — Omiń szkło.

Nastolatka pokiwała głową i ruszyła w kierunku wyjścia z kuchni uważając, by nie nadepnąć na rozdrobnioną żarówkę. Trzymała ręce wyciągnięte do przodu i małymi kroczkami kierowała się w stronę schodów na piętro. Nie miała przy sobie telefonu, więc nie mogła zapalić, ale udało jej się dotrzeć na piętro i schować się za drzwiami swojego pokoju. Kliknęła na włącznik światła, ale nic się nie wydarzyło. Zostawiła go w takiej pozycji z nadzieją, że w końcu światło się pojawi.

Dopiero wtedy zauważyła jak bardzo przyśpieszył jej oddech i jak kolana uginały się z nadmiaru emocji.

Czuła, że Grayson stoi za nią, niczym jej cień.

Coś musiało wyprowadzić go z równowagi, ale co takiego? Wspomnienie ojca? Nie wydarzyło się nic innego co mogłoby zadziałać na niego w ten sposób. Od jakiegoś czasu czuła, że jest to temat wyjątkowo delikatny. Coś wydarzyło się w rodzinie Barnettów i to sprawiało, że Garyson stawał się prawdziwym duchem z przerażających horrorów. Takim, którego boją się dzieci i którymi są straszeni nastolatkowie na nocnych imprezach w opuszczonych budynkach.

— Co ty robisz?

Odpowiedziała jej cisza.

Trwała tak długo, że jej wzrok przyzwyczaił się do ciemności panującej w pokoju. Widziała kontury swojego łóżka, biurka i regału. Ale nie widziała chłopaka. Nie mogła mieć pewności, że stoi za nią. Może miała omamy, może to wszystko dzieje się tylko w jej głowie, może tylko...

Trzy Minuty Od Nieba | +16Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz