W środę Beatrice wstała z samego rana, bo chciała wyjść wcześniej z domu. Nie wiedziała jeszcze jak wytłumaczy to rodzicom, ale nie powinna się mocno wysilać. W ich domu panowała zasada wzajemnego zaufania. I to te zasadę dziewczyna złamała. W końcu nie powiedziała im o duchu spędzającym wieczory w jej pokoju i o tym, że prawdopodobnie wie jaki był powód jego śmierci. Nie powiedziała im również, że to on spowodował pęknięcie żarówki i zanik światła.
Próbowała sobie tłumaczyć to na wiele sposobów, ale wyrzuty sumienia nie dawały jej spokoju. Chciała, żeby oni też go zobaczyli i żeby przestała czuć się jak wariatka.
Zwlekła się z łóżka i ruszyła w kierunku łazienki. Wykonała poranną toaletę i wróciła do swojego pokoju, żeby się ubrać. I wtedy do głowy wpadała jej myśl, że Grayson może tu być. W końcu nie wiedziała, czy potrafi stać się niewidzialny.
— Grayson?
Powiedziała i zasłuchiwała ciszy.
Otworzyła szeroko szafę i schowała się za jej drzwiami. Nawet, jeśli tu jest to one powinny dać jej odrobinę prywatności. W ekspresywnym tempie przebrała się z piżamy w jeansy i sweter. Kolejny raz pomyślała o tym, że muszą ustalić zasady. Nie może wiecznie schować się za drzwiami szafy i krępować przed podrapaniem się po tyłku.
Zabrała potrzebne rzeczy i zbiegła na dół. W kuchni zastała swoją mamę, która piła kawę w swoim ulubionym kubku. Beatrice zrobiła go jej kilka lat temu na zajęciach z garncarstwa. Miał krzywe ucho, a bardziej przypominał stożek niż walce, ale miał swój urok. Przy każdej przeprowadzce był starannie pakowany w folie bąbelkową, by nie uległ zniszczeniu. Właściwie to była jedna z cenniejszych rzeczy w ich domu. Tak przynajmniej mówili jej rodzice.
— Ty już na nogach? — pani Ayres oderwała wzrok od ekranu laptopa i przeniosła go na córkę. — Chcesz herbaty? W czajniku jest jeszcze trochę ciepłej wody.
— Nie, dzięki — powiedziała i podeszła do lodówki w poszukiwaniu czegoś na śniadanie. — Właściwie to zaraz wychodzę.
— Gdzie?
— Umówiłam się z koleżanką, że dziś razem pójdziemy do szkoły, jest ładna pogoda. Mieszka kawałek od nas, więc muszę wyjść wcześniej.
Kłamstwo dobre jak każde inne, które nastolatka mogłaby wymyślić.
— Ale aż tak wcześnie? — kobieta wyjrzała przez okno. — Pogoda jest faktycznie ładna, ale czy nie lepiej wybrać się na spacer po szkole?
— Wtedy zazwyczaj nie ma czasu. Baby ma jakieś zajęcia dodatkowe, a poza tym mamy dużo pracy domowej — im więcej słów wypowiadała tym gorszym kłamcą się czuła. Czuła stres, a jej żołądek się przewracał. Swoim małym kłamstewkiem nikogo nie krzywdziła, ale i tak nie lubiła tego robić. Kiedyś przeczytała artykuł, że każdy zaczyna od małych kłamstw, a potem nie może przestać. — Mogę iść?
— Oczywiście — pani Ayres pokiwała głową. — Ale ze szkoły mam cię odebrać, tak? Dziś nie mam zbyt wiele pracy, tylko kilka spotkań.
— Jeśli możesz. Kończę o czternastej.
Beatrice odetchnęła z ulgą i spakowała do plecaka swój ulubiony jogurt pitny i butelkę wody. Pożegnała się z mamą i przygotowała do wyjścia, a gdy była gotowa opuściła dom. Serce waliło jej dość mocno przez całą tajemnicę jaką musiała skrywać. Nie wybrała sobie tego sama, ale była za nią odpowiedzialna. Czuła, że jest odpowiedzialna na Graysona. Ufał jej, liczył na nią i cieszył się jej towarzystwem. W końcu mógł z kimś porozmawiać, choć nie było to ani trochę normalne.
CZYTASZ
Trzy Minuty Od Nieba | +16
Fiksi RemajaBeatrice Ayres przeprowadza się kolejny raz. Nowy dom, nowa szkoła i nowi znajomi. Nie jest to nic szokującego, a nastolatka świetnie radzi sobie ze zmianami. Nauczyła się tego na podstawie doświadczeń z ostatnich lat. Jest niczym kameleon, którego...