9. Zrobiłem to czternaście razy.

1.2K 154 23
                                    

Nie musiała martwić się o randkowanie, bo Danny wcale jej nie zaprosił. Następnego dnia w szkole poleciała mu krew z nosa, gdy ustał przy jej szafce. Już otwierał usta, ale zanim wydusił z siebie choć słowo po jego twarzy pociekła krew. Beatrice naprawdę myślała, że w końcu doświadczy tego czym zachwycały się wszystkie dziewczyny w jej wieku. Ale zamiast tego podała chłopakowi chusteczkę i posłała mordercze spojrzenie w kierunku Graysona, który stał kilka metrów za Dannym i uśmiechał się zadziornie.

Nie miała pewności czy to on i raczej nie mogła zabić go drugi raz, ale to nie powstrzymało jej przed ignorowaniem go do końca dnia. Uległa wieczorem, gdy zjawił się w jej pokoju. Zawładnęła nią ciekawość, ale również wyrzuty sumienia. Ignorując go automatycznie odcinała go od świata. Choć do niego nie należał, prawda? Nie powinna się tak czuć, a jednak nie umiała tego powstrzymać.

Odłożyła podręcznik od biologii i spojrzała na chłopaka, który stał przy jej regale i przyglądał się książkom.

— Jak to zrobiłeś?

— Co takiego? — zapytał.

— Jak sprawiłeś, że poleciała mu krew. Masz jakieś moce? — zapytała.

— Dlaczego zakładasz, że to moja wina? Chłop ma problemy ze zdrowiem.

— Nie kłam, nie jestem o to zła — to nie do końca była prawda, ale złością niczego się nie dowie. — Po prostu jestem ciekawa.

Grayson odwrócił się w jej stronę i wzruszył ramionami.

— Po prostu tego chciałem.

— Czego?

— Wyszarpać jego wnętrzności.

Po jej plecach przebiegł dreszcz.

W pokoju zrobiło się zimno, a w jej głowie pojawiły się wszystkie straszne rzeczy jakie widziała w filmach. Nie mogła zatrzymać tych wizji, więc przestała się opierać. Musiała sobie uświadomić, że to się działo nie było normalne, a tym bardziej nie było bezpieczne. Nie widziała czym jest Grayson i do czego jest zdolny. Jaką siłę i czego może dokonać.

Nie miała pojęcia czego chce dokonać.

— Żartowałem — powiedział. — Jesteś blada jak...

— Duch?

— Ściana — odparł. — Jak widzisz nie jestem blady. Wyglądam prawie tak samo jak człowiek.

— Ale już nim nie jesteś — powiedziała. — Dlaczego zostałeś? Nie powinieneś pójść do miejsca, gdzie odchodzą inni po swojej śmierci?

— Wiem tak samo mało jak ty.

Beatrice wstała ze swojego miejsca i zaczęła krążyć po pokoju.

Jakaś jej część wciąż uważała, że to paskudny żart. Jeszcze inną częścią siebie uważała, że to co się dzieje to sen, a ona niedługo się obudzi. Już wiele razy miała bardzo realistyczne sny, a potem wstawała równo z budzikiem i kilka minut dochodziła do siebie. Może tak było i tym razem?

Choć nigdy w swoim śnie nie była tak świadoma.

Wszystko było namacalne i bardzo realne, a jednak niewyobrażalnie niemożliwe.

— Nic mu nie zrobiłem — przerwał ciszę. — Po prostu myślałem w jaki sposób go powstrzymać, a potem do głowy wpadło mi wspomnienie jak chodziliśmy do przedszkola i Danny skaleczył się w palec. Nie lubi widoku krwi, więc pomyślałem, że jak zobaczy krew to się przestraszy i ucieknie.

— O czym dokładnie pomyślałeś?

— O tym, żeby pociekła mu krew z nosa. Ale nie dotknąłem go ani...jedynie pomyślałem — Grayson brzmiał na przestraszonego. Nie tym co się stało, ale tym co się z nim działo. Wywołał u kogoś krwotok nosa, bo o tym pomyślał.

Trzy Minuty Od Nieba | +16Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz