2. Dwa, siedem, jeden, dziewięć.

1K 151 7
                                    

— Tutaj mamy stołówkę. Zawsze jest tu coś do kupienia, więc nie przejmuj się jeśli zapomnisz zabrać z domu. A na końcu korytarza jest biblioteka. Słabe umiejscowienie, bo kiedy tam siedzisz to docierają do ciebie przyjemne zapachy z kuchni i od razu robisz się głodna — Baby na poważnie wzięła sobie zadanie oprowadzenia nowej uczennicy po szkole. Beatrice wiedziała gdzie jest sala sportowa, szkolne boisko, gabinet pielęgniarki (która była dostępna tylko przez trzy godziny we wtorki i czwartki), szatnia i większość sal zajęciowych. Okazało się, że rudowłosa była w składzie uczniowskiej rady, a nowy uczeń zdarza się tu rzadko, więc to potęgowało jej zaangażowanie. — A teraz pokaże ci gdzie jest twoja szafka. 

— Super — powiedziała i ruszyła za dziewczyną. Zeszły na parter i minęły sekretariat. Pokonały kilka kroków i skręciły w zakręt. Tam ukazał im się ślepy zaułek, który służył za miejsce do postawienia szafek szkolnych. Były szare i obdrapane, ale stały w różnych rzędach przy obu ścianach. — Twoja jest z numerem czterdzieści trzy. O tam, na końcu. Moja jest z samego brzegu. 

— Poczekasz chwilę? Zostawię podręczniki. 

— Pewnie. Zajdę tylko do łazienki i zaraz wracam. Chyba, że też musisz skorzystać?

— Nie, nie. Dziękuję. 

Baby mogła wydawać się sztucznie uprzejma, ale tylko dla kogoś z boku. Beatrice nie znała jej, ale dobrze rozumiała mowę ciała i potrafiła wyczytać intencje z oczu czy sposobu mówienia. Zazwyczaj jej analiza się sprawdzała i miała nadzieję, że i tym razem tak będzie. Rudowłosa była gadatliwa, ale nie męcząca. A to rzadkość. Posiadała też przyjazne usposobienie, które wyglądało na naturalne. 

Beatrice podeszła do szafki i zorientowała się, że nie znak kod. Nie mogła sobie przypomnieć czy sekretarka jakiś jej podawała. Wyciągnęła kartkę z planem lekcji z nadzieją, że znajdzie szereg cyfr zapisany na marginesie. Nic tam nie znalazła na co przeklęła pod nosem. 

— Dwa, siedem, jeden, dziewięć. 

Odwróciła głowę i zobaczyła wysoką postać przed sobą. Był to ten sam chłopak, którego zauważyła na parapecie szkolnym przed pierwszą lekcją. Nie chciała przyglądać mu się zbyt długo, ale od razu zauważyła bliznę na jego twarzy. Zaczynała się na brodzie i chowała pod czarną koszulką. Wcześniej jej nie zauważyła, bo widziała tylko drugi profil chłopaka. 

— Hm?

— Numer do tej szafki. 

Wskazał głową na szafkę z numerem czterdzieści trzy. 

— O, dzięki — pokiwała głową i wpisała kod. Zamek ustąpił, a drzwi szafki się uchyliły. — Skąd go znasz?

— Była kiedyś moja. 

— A czemu już nie jest?

— Wolałem taką, która nie jest na samym końcu korytarza. Kod możesz zmienić w sekretariacie. 

— Dzięki — pokiwała głową i wrzuciła do szafki kilka ze swoich podręczników. Jej ramię od razu odczuło ulgę. — Jestem... — nie dokończyła, bo chłopak zniknął. Nawet nie usłyszała gdy odchodził, ale pewni zgłuszyły to książki uderzające o metalowe ścianki szafki. 

Po chwili pojawiła się jej nowa znajoma, która zapytała czy pokazać jej szkolną palarnie dla nauczycieli z której korzysta kilkoro uczniów, którzy mają ciche przyzwolenie. Beatrice odmówiła i tym sposobem zakończył oprowadzanie po szkole. Ominęły część, którą zajmują młodsi uczniowie i trzecie piętro, które nie jest używane od lat. Faktycznie niepotrzebny był żaden schemat szkoły. 

Trzy Minuty Od Nieba | +16Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz