Rozdział 6

15 0 0
                                    

- Tato co się dzieje?- czułam cholerny niepokój co on odpierdala.
- Zobaczysz na miejscu to już nie daleko- powiedział radosny. Bycie psycholem chyba mamy we krwi.
- Jesteśmy już blisko córeczko- odezwała się tym razem mama.
Już po chwili byliśmy na miejscu. To jakaś droga restauracja dla bogaczy. Czyli w typie moich rodziców. Zajebiście. Ja wolałam klimatyczne knajpki lecz drogie restauracja były też spoko.
- Chodź córko masz nas reprezentować- powiedział chłodno ojciec.
Weszłam do restauracji pewna siebie.
- Gdzie jest nasz stolik?
- Chodź za mną
Już szłam za tatą. Zamurowało mnie. Był tam ten sam facet co w akademii dla zabójców i no właśnie Noah i Daniel Scott.
- Witaj Emma- powiedział Jason Taylor
- Witaj dowódzco- powiedziałam pewna siebie. Miałam w życiu pewne zasady komuś okazuję szacunek albo mam w niego wyjebane. Mu okazuje szacunek.
- Zmieniłaś się trochę już Luna, wyrosłaś i zachowujesz się pewniej i zimniej. Jesteś idealną kobietą do tego świata- zdziwiły mnie jego słowa do tego moje prawdziwe imię w jego ustach brzmiało dziwnie.
- Dziękuję- powiedziałam.
- Luna usiądź koło mnie- powiedział ojciec.
- Zdejmę ci płaszcz- powiedział ten bufon(czytaj Noah Scott).
- Podziękuję dam radę zrobić te jakże trudne zadanie
- Luna zachowuj się!- pisneła moja mama. Przewróciłam oczami i zdjełam płaszcz i powiesiłam go na krześle.
- Luna chyba jeszcze nie wiesz dlaczego się spotkaliśmy. Mam niespodziankę -powiedział Jason i się uśmiechnął. Mój tata spiął się na te słowa tak samo jak mama.
- Niespodzianki niech wejdą- wcieło mnie. Wszedł Ezra i jakiś mężczyzna strasznie podobny do niego i właśnie kurwa do mnie!
- Czy to jest jakiś mój krewny, bo jakiś taki strasznie podobny?
- Nie Taylor choć bardziej Sowov
- Co kurwa?!- krzyknełam, teraz to sobie żarty ze mnie robią.
- Luna spokojnie zaraz wszystko ci wytłumaczą- powiedział spokojnie Ezra.
- Czekajcie już wszystko rozumiem! Ty cały Sowov jesteś moim ojcem a Ezra moim bratem! Kurwa mam rację!- wszystko zaczeło nabierać sensu. Dlatego jesteśmy tacy podobni. Wszystkie słowa dorosłego Scotta nabierały sensu. Dlatego mnie trenowali.
- Masz rację. Jesteś mądra córeczko- powiedział i uśmiechnął się do mnie Sowov. Prychnełam na ten gest.
- Nie było was kurwa w moim życiu jebane 17 lat i teraz myślicie, że wpadnę wam w ramiona?! Nie wiecie o mnie nic a i tak chcecie kontrolować moje życie!- aż wstałam z wrażenia. Byłam w chuj wkurwiona teraz nikt mnie nie zatrzyma.
- Myślałem, że pójdzie nam lepiej. Musiałem cię opuścić..- powiedział mój ,,ojciec"
- Musiałeś?! Chuj nie musiałeś! Chciałeś a nie musiałeś!
- Ale obserwowałem twoje życie- teraz to kurwa przesadził.
- A wiesz, że przez całe życie w podstawówce byłam wyzywana z powodu mojego innego wyglądu! Pracowałam nielegalnie, żeby zarobić! Parę razy chcieli mnie zabić! Od zawsze tata mnie bił! Miałam 3 próby samobójcze do cholery jasnej! Wiedziałeś?! Gdzie wtedy byłeś!- odpalił teraz bombę.
- Luna milcz! Miałaś siedzieć cicho! Dostaniesz taki wpierdol!- krzyknął mój jednak chyba nie ojciec i pociągnął mnie za włosy na co go powaliłam.
- Bez ochrony nie jesteś taki mocny?- powiedziałam i chwyciłam futro i torebkę. Wyszłam mam ich w dupie. Zaczęli coś za mną krzyczeć. Już zaczeło mnie to wkurwiać. Wyjełam pistolet i zaczełam celować do Arturo.
- Jeszcze jeden jebany krok i nie powstrzymacie mnie, więc dajcie mi kurwa spokój!- wszyscy się na nas gapili więc pokazałam im faka.
- Spokojnie perełko moja!- powiedziała to moja mama czy już sama nie wiem czy ona nią jest.
Zatrzymał się przedemną jakiś samochód. Poznałam go to czarne Camaro Gabriela. Wsiadłam szybko i odjechałam z nim.
- Luna co się stało!?- spytał Gab
- Przez całe życie żyłam w jebanym kłamstwie!- walnełam w samochód
- No ale nie psuj mi auta! Wyjaśnij nam wszystko w domu luna
- Nie będzie takiej okazji wysadź mnie błagam przy tym opuszczonym budynku gdzie się zazwyczaj spotykamy błagam- niech on to zrobi proszę.
- Nie luna wiem, że ty masz głupi pomysły.
- Jak nie to nie- powiedziałam i wyskoczyłam z auta. Moja noga, ałłł. Niestety jeszcze żyję. Wziełam sztylet i wbiłam nawet nie wiem gdzie. Przepraszam. Usłyszałam tylko kogoś krzyk.
- Luna kurwa! Karetka! Nie odchodź błagam!
Nastała tylko ciemność.

‹Noah Scott›
Kurwa jestem tu jakiś jebany tydzień a zdażyło się więcej niż w całym moim życiu. Po kolei. Najpierw poznałem tą piękną blondynkę z jasnoniebieskimi oczami i skórą białą jak papier. Była w chuj piękna. Miałem wrażenie, że kiedyś ją znałem. Ale z charakteru była jebaną suką. Dopiekła mi jak cholera i jeszcze ten wyścig. Aaaaaa! Ja nigdy nie przegrywam. A ona wygrała z łatwością. Muszę dowiedzieć się jakiego przyspieszenia używa, ale to jeszcze nie teraz.
Potem ta akcja w restauracji. Poznałem ją z kompletnie innej strony. Poznałem słabą, zniszczoną i zaginioną dziewczynę. Jej historia bolała mnie o wiele bardziej niż powinna. Przecież nic do niej nie czuję. Ona okazała się Emmą, tą dziewczyną z wyjątkowymi umiejętnościami, którą zraniłem i okazałem się dla niej dupkiem. A teraz wyskoczyła z samochodu i wbiła sobie jebany nóż w brzuch. Nie mogę jej stracić! Nie teraz, jak ją odzyskałem!
- Daniel dzwoń kurwa po tą karetkę!- krzyknąłem zdenerwowany
- Mała nie odchodź, proszę.
- Moja  дочь proszę żyj - powiedział jej zjebany ojciec. Jak mógł porzucić taki skarb.
- Luna proszę nie!- zaczął krzyczeć jej przyjaciel. Był bardziej załamany niż ja.
- Noah proszę pomóż mi bracie!- zaczął panikować.
- Pomoc zaraz będzie- powiedziałem zachowując resztę spokoju.
- Dzień dobry co mamy robić?- spytał jakiś lekarz
Dalej wszystko pamiętałem jak przez mgłę. Z dupy zjawili się jej przyjaciele, którzy byli w zjebanym stanie tak jak ja a nawet bardziej.
- Gdzie ona jest!- zaczeła krzyczeć przez płacz chyba Vivian
- Ratujcie ją kurwa!- krzyknął tym razem Luka.
Ezra siedział cicho skulony przy ścianie. A mój brat uspokajał siostrę Gabriela. A wspomniany Gabriel Elenę, od zawsze się w niej bujał, ale nie chciał się do tego przyznać. Jak to mówią miłość rośnie wokół nas.
- Obudziła się- powiedział lekarz na co zaczeliśmy się cieszyć jak dzieci, które dostały swój wymarzony prezent.
- Ale jest w ciężkim stanie, trafiła nożem blisko żołądka- no i czar prysł.
- Możecie do niej wejść- oczywiście chcieli wejść jej ,, rodzice" którzy chyba jednak nimi nie są.
- My wejdziemy, to znaczy przyjaciele- powiedziała Elena głosem, który nie wnosił sprzeciwu.
Jak mówiła tak się stało.

‹Luna›
Zaczeły razić mnie lampy szpitalne. Już dobrze znałam to światło. 4 próba również nie udana.
- Lekarzy obudziła się!- krzykneła jakaś pielęgniarka
Po chwili zjawił się lekarz a potem przyjaciele i zaczeło się.
- Luna co tyś sobie myślała!- zaczeła krzyczeć Vivian nie dziwiłam się jej.
- Jak ja się bałem- zaczął płakać Luk. Przytuliłam ich wszystkich.
- Opowiem wam wszystko jak wyjdę, okej?- powiedziałam
- Luna możemy pogadać na osobności- powiedział cicho Ezra. Boję się tej rozmowy, ale okej. Kiwnełam głową.
- Ja też dopiero się dowiedziałem więc nie bądź zła. Choć znam cię krótko to i tak kocham cię jak  brat- zamurowało mnie
- Przepraszam, że tak zareagowałam, ale wiesz emocje?
- Okej, w sumie to nie wiem co chciałem jeszcze powiedzieć- zaśmiałam się
- No dobrze to odpoczywaj, chyba Noah chcę jeszcze pgadać- przewróciłam oczami
- Paaa
Czeka na mnie teraz najtrudniejsza rozmowa...

*********************************************
Macie niespodziankę perełki.
ADIOS!

Zabójcza prędkości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz