Rozdział 8

5 0 0
                                    

Obudziłam się dalej myśląc o sytuacji z wczorajszej nocy. Myślałabym dalej gdyby nie wbiły do mnie Elena i Vivian.
- Elo szefowa- przewróciłam oczami na przezwisko Vivian. Naprawdę mają to rodzinne.
- Cześć Luncia- u Eleny chociaż normalne  przywitanie.
- Hejka moje hociaki- nie przeżyłabym bez zboczonego przywitania.
- W ogóle jak z naszymi interesami?
- Dobrze wszystko, tylko psy zaczeły bardziej węszyć jak cię nie ma
- Typowe,  na szczęście długo sobie nie powęszą. Kiedy wychodzę?
- Pewnie dzisiaj się załatwi lub jutro-  odpowiedziała mi Elena
- Co zamierzasz zrobić?- spytała Viv na co podniosłam brew. O co jej teraz chodzi?
- No z swoim ojcem i bratem
- O czym w ogóle gadaliście?- spytała ruda. Opowiedziałam dziewczyną wszystko co powiedział mi ojciec. Obie mocno się zdziwiły i pytały jak to znoszę.
- Pokaż ten list, musisz go przeczytać
- Nie wiem czy jestem jeszcze gotowa- wstydziłam się, że boję odczytać stronę tekstu, który powinnam bardziej pragnąć przeczytać. Mogła tam być odpowiedzieć na wszystkie męczące mnie pytania. Dziewczyny na szczęście zrozumiały mnie. Potem zaczełyśmy gadać o jakiś bzdetach. Resztę dnia mineło mi raczej spokojnie. Na następny dzień na szczęście wyszłam. Niecierpiałam szpitali. Odebrał mnie Dimitrij i pojechaliśmy do mojego starego domu, żeby zabrać potrzebne mi rzeczy i Kokainkę. Nie wyobrażałam sobie jej zostawić.
- Luna czy ty zamierzasz nas opuścić tak bez żadnego pożegnania?- powiedziała moja jak się okazało nieprawdziwa matka
- Mogłabyś okazać trochę szacunku starszym!- krzyknął mój były ojciec. Już to mnie nie ruszało. Wyszłam bez pożegnania. Nie zasługiwali na nie.
Pojechałam do mojego nowego domu. Byłam strasznie ciekawa jak będzie wyglądał. Na pewno to jakaś bogata willa. Miałam rację wjeżdżając w głąb lasu zobaczyłam wielki budynek ogrodzony ogromnym płotem. Robiło to wrażenie. Dom miał również ogród z fontanną i altaną.
- Witaj w domu
- Bardziej chyba willi- choć mieszkałam w bogatym domu to tamten nie miał porównania do tego. Wchodząc zobaczyłam wielkie schody i pełno obrazów. Wszystko raczej było w stylu mocno królewskim i old money.
- Poproszę Ezrę, żeby cię oprowadził- skinełam głową i czekałam w holu na brata. Już po chwili się zjawił.
- Elo młody
- Siemka młoda, choć oprowadzę cię- powiedział i zaczął oprowadzać mnie po budynku. Byłam w chuj szczęśliwa bo była strzelnica, jacuzzi, sala treningowa, wielka sala balowa i oczywiście pokój tortur. Ten dom wyglądał jak nie z tej opoki może oprócz niektórych nowoczesnych pomieszczeń. Salon i kuchnia były równie piękne.  Na pierwszym piętrze były pokoje gościnne i trzy biura. Dla taty, Ezry i mnie. Na drugim zaś nasze sypialnie i drugi salon. Przy wszystkich pokojach były łazienki.
- Tutaj jest twój pokój- powiedział biało włosy i otworzył drzwi do ogromnego pokoju. Był połączeniem stylu królewskiego z detalami vintycz i nowoczesnego stylu. Mimo wielu przeciwieństw wyglądało to zajebiście.
- Jak się podoba?
- Jest przepiękny, wyjątkowy nie wiem aż zaniemówiłam- uśmiechnął się na moją reakcję.
- To ja zostawię cię samą z tą bestią- wskazał na moją kotkę.
- No ej ona jest słodka co nie mała co on gada- Kokainka zamruczała zgadzając się ze mną.
- Wariatka..- powiedział i wyszedł z pokoju. Teraz mogłam w samotności się cieszyć nowym domem.
Dni mijały mi w dziwnym spokoju. Szybko zaaklimatyzowałam  się w nowym miejscu. Dogadywałam się z nową rodziną. Dziewczyny jak i chłopacy gdy zobaczyli ten dom mieli podobną reakcję do mojej. Elena i Viv nawet zaczeły piszczeć. Naprawdę im się podobało. W szkole starałam się unikać Anthona choć bardziej on mnie. Nawet Noah przestał mnie drażnić. Niestety nie było tak kolorowo bo Sophi zaczeła zadawać się z Ezrą przez co musiałam widzieć jej parszywy ryj. Jebany pasztet. Szkoda było mi Ezry, że nie widział, że ona leci tylko na hajs. Nieznajomy nie odzywał się co zaczeło mnie irytować. Teraz leżałam w łóżku nudząc się. Zaczął dzwonić mi telefon. Rzuciłam się na niego jak jakaś opętana myśląc, że to hot nieznajomy. Był to mój ojciec, ciekawe czemu dzwoni.
- Luna chodź do gabinetu- powiedział i rozłączył się, ale jak powiedział tak zrobiłam. Na szybko się ogarnełam i ubrałam przyzwoicie. Zapukałam i weszłam słysząc proszę.
- Po co chciałeś mnie widzieć?
- Mam dla ciebie zadanie- zaciekawiły mnie jego słowa.
- Możesz jaśniej.
- Jak wiesz mam nielegalne interesy i chciałbym żebyś dopilnowała dostawy narkotyków i dostarczyła mi papiery. Wszystko ma być idealnie.- już nie raz to robiłam więc nie denerwowałam się lecz zdziwił mnie, że powierzył te zadanie akurat mnie.
- Jasne a gdzie dokładnie ten przemyt?
- Wszystkie informacje wyślę ci na maila- czekaj skąd on zna mój mail, w sumie taki człowiek jak on łatwo mógł mnie znaleźć tym bardziej, że śledzi każdy mój ruch od urodzenia.
- Coś jeszcze?
- Jak chcesz możesz pojechać do klubu i zobaczyć co tam się dzieje. Załatw też swoje interesy- skinełam głową i wyszłam mówiąc ciche pa.
Od razu pojechałam do klubu zobaczyć wszystko jak tam wygląda. Śmierdziało oczywiście potem i alkoholem co mnie nie zdziwiło w takim typu miejscach. Tańczyły również tancerki na rurach. Ostatnio coś mnie pojebało i mam ochotę nauczyć się tańczyć na rurze. Jak mi się będzie nudzić to zrobię to. Nic raczej tu się nie działo więc pojechałam do klubu mojego wspólnika i dostarczyłam mu dostawę broni i narkotyków. Wszystko zadziwiająco szło jak po maśle. Postanowiłam, że skoro mi się nudzi to kogoś zabiję. Weszłam zobaczyć na kogo mam zlecenie. Nastolatek karany za gwałty i przemoc nad kobietami. Zabiję go z chęcią. Już po chwili byłam pod jakąś speluną gdzie mieszkał. Miałam w bagażniku maskę i strój ghostface. Raczej w garniturze go nie zabiję. Wziełam jeszcze rękawiczki, nóż, pistolet i modulator głosu. Tym razem się zabawię. Weszłam do jego mieszkania i zaczełam go szukać. Siedział i grał w jakąś grę, znakomicie. Podeszłam do niego od tyłu i wbiłam nożyk w ramię przekręcając go.
- Aaaaa kurwaa! Co do cholery się dzieję! Nie zabijaj mnie błagam! Spłącę wszystkie długi! Daj mi czas!- czyli jest również zapożyczony nielegalnie, znakomicie. Wstał z kanapy trzymając się za ramię.
- Twój czas się skończył- powiedziałam przez  modulator i wbiłam drugi nożyk mu w jaja. Niech cierpi chuj jeden.
- Ała! Błagam nie zabijaj mnie!- i zaczyna mnie wkurwiać więc zaczełam wbijać mu nóż randomowo w ciało. Po chwili zorientowałam się, że już nie żyję i dla pewności strzeliłam kulkę między oczy. Wyryłam oczywiście mój znak i wróciłam do domu. Umyłam się szybko i zasnełam. Jutro przemyt.

*********************************************
Witajcie. W tym rozdziale mało się dzieje, ale mam nadzieję, że i tak się wam podoba. Dajcie znać co sądzicie i co chcielibyście zmienić.
ADIOS‹wasza autorka›

Zabójcza prędkości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz