(Perspektywa Hailie)
Chłopaki pojechali na bal już godzinę temu. Ja siedziałam z malutką w salonie i oglądałam jakiś nudny serial, ale i tak już to lepsze niż te całe bale. Lea już zasnęła (przynajmniej tak myślałam) dlatego ja też planowałam się zaraz kłaść, gdy w pewnym momencie zaczęła płakać. No i żem se pospała...
Próbowałam ją uspokoić na różne sposoby ale to na nic, akurat takie sytuacje gdy jestem sama...Po 3 godzinach chłopaki już zdążyli wrócić do domu a ja nadal nie uspokoiłam małej, myślałam że jest głodna ale nie chciała jeść ani pić, pieluchę miała czystą i wszystko niby było w porządku. Kurna to moje 5 dziecko i pierwsza taka sytuacja, już i ja zaczęłam płakać tylko że z bezsilności.
- daj mi ją a ty kładź się spać- powiedział po czasie zmartwiony Leon
- nie, to ty się kładź spać, ja już wychodzę żeby ci nie przeszkadzać- powiedziałam kierując się do drzwi
- nie! Zawracaj, wiedzę że ledwo stoisz na nogach- powiedział podchodząc do mnie i zabierając mi już całą czerwoną od płaczu Lee- masowałaś jej brzuszek?- zapytał
- tak, próbowałam już wszystkiego- powiedziałam a on wyszedł z malutką z pokoju a ja już całkiem się popłakałam, wiedziałam że Lea teraz bardzo cierpi a ja nawet nie mogę jej pomóc...(Perspektywa Leona)
Martwił mnie ten nieprzerwany płacz Lei, byłem też zły na siebie że nie wybrałem pediatrii zamiast ortopedii bo może wtedy mógłbym jej jakoś pomóc a tak? Nawet nie wiem jaki może być powód, przy chłopakach nigdy nie było takiej sytuacji.
Siedziałem w salonie już drugą godzinę, na szczęście Lea już się trochę uspokoiła i zaczęła zasypiać. Gdzieś pół godziny temu przyszła do mnie Hailie bi nie mogła spać, ale zasnęła wtulona w mój bok. Ja nie mogłem spać dlatego wziąłem telefon do ręki i zacząłem przeglądać Instagrama gdy usłyszałem huk i ponowny płacz córeczki. Oddałem Lee przerażonej żonie która również się obudziła.
- szybko idź na górę i zamknij się w sypialni- powiedziałem kierując się do schowka na broń. Gdy wiedziałem że Hailie poszła już na górę skierowałem się w kierunku dźwięków, muszę przyznać że było to stresujące bo ostatni raz musiałem trzymać w ręku broń jak byliśmy z chłopakiem na strzelnicy i robiliśmy rodzinne zawody jakiś rok temu, a do człowieka ostatni raz strzeliłem 3 lata temu gdy ktoś porwał Logana. Już od właśnie 3 lat nasza rodzina miała spokój ale jak widać do czasu.Gdy już dotarłem do przedpokoju zobaczyłem jakiś 3 facetów, nie żebym się chwalił czy co ale na pewno byli mniej umięścieni ode mnie. Nie wiedziałem co w sumie zrobić, dlatego odbezpieczyłem broń
- kim wy do chuja jesteście żeby sobie tutaj od tak wychodzić- warknąłem celując do jednego z nich z broni
- przyszliśmy tu po Leo Liama i Alexa Santan, nie chcieliśmy nikogo uszkodzić ale jeżeli nie opuścisz broni stanie ci się krzywda Hardy- powiedzieć jeden z nich
- po pierwsze nie mają na nazwisko Santan, po drugie po cholere wam moi synowie a po trzecie nie ma ich w domu- z ostatnim skłamałem
- nie kłam nam tutaj bo dobrze wiemy że wrócili z tobą z balu- odezwał się znowu jeden z nich
- spierdalać z tąd po dobroci- warknąłem
- pan Santan chce zobaczyć synów i nie ruszymy się stąd bez nich- odezwał się drugi do którego mierzyłem z pistoletu, ja już nie wytrzymałem i strzeliłem.Huk.
Huk.
Huk.
Huk.
Ja strzeliłem raz, trafiłem w nogę.
Poczułem okropne pieczenie w klatce piersiowej, brzuchu i szyi. Upadłem na kolana wypuszczając z ręki pistolet, ci faceci mnie wymineli i skierowali się do salonu zapewne żeby dostać się na schody. Japierdole.- Tato!- usłyszałem krzyk... Leo
- nie... Leo idź stąd- zdążyłem wydukać zanim z moich ust nie polała się krew...(Perspektywa Leo)
Byłem w kuchni bo zachciało mi się pić, było coś koło 2. Słyszałem jakieś rozmowy z przedpokoju ale nie zwróciłem na to uwagi bo z tego co wiem tata próbował uspokoić Lee a po za tym często w nocy ktoś do niego dzwoni z pracy. Było to normalne do póki nie usłyszałem huk z przedpokoju. Od razu się tam skierowałem a to co tam zobaczyłem...
Tata leżał na ziemi cały we krwi, a obok niego jakiś facet z zakrwawioną nogą jacyś inni faceci szli w stronę salonu
- tato!- krzyknąłem podbiegając do niego
- nie... Leo idź stąd- wyszeptał zanim z jego ust nie popłynęła krew a oczy zamknęły, kurwa!
Automatycznie w oczach stanęły mi łzy.Zadzwoniłem po karetkę i naszych ludzi po czym złapałem pistolet do ręki, nie wiedziałem czy iść do tych ludzi czy zostać z tatą ale zaraz ci ludzie przyszli do nas ale nie sami... Jeden trzymał przerażonego Liama a drugi na pół przytomnego Alexa, automatycznie skierowałem broń na tego co trzymał Liama
- puść go kurwa- warknąłem
- właśnie Antoni puść go- usłyszałem jakiś nieznajomy głos za mną...•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
No taki średni, pisałam go jakieś 3 dni bo nie miałam weny, ale mam nadzieję że wam się podoba.
CZYTASZ
Rodzina Monet- co by było gdyby cz.2
Teen FictionSpin off pierwszej części rodzina monet- Co by było gdyby... Pisane z perspektywy Liama (Shane'a) Hardy, czyli starszego bliźniaka. Ogólnie będą perspektywy każdego z rodzeństwa ale no. Nie umiem w opisy więc odsyłam was do książki. Postacie z książ...