16- telefon...

57 4 7
                                    

(Perspektywa Liama)

Siedzieliśmy wszyscy przed salą operacyjną już 4 godzinę.  Mama właśnie kłóciła się z kimś przez telefon,a ja zastanawiałem się dlaczego Adrien Santan uznał że chce zniszczyć nam życie zabierając ojca. Bo Adrien Santan nigdy nie był moim ojcem, Leon Hardy nim był a teraz mogłem go od tak stracić. Gdy wujkowie się dowiedzieli o tym wszystkim od razu wszyscy przyjechali, no może oprócz wujka Vincenta. On jak zwykle nie miał czasu, ale potem obiecał przyjechać.

(Perspektywa Hailie)

- Dlaczego ty zawsze musisz coś zjebać, kurwa chciałam sie przez ciebie zabić, nie udało się, ożeniłam się z tobą, urodziłam ci dziecko, pokochałam cię a ty? Ty mnie kurwa od tak zdradziłeś a jak ułożyłam sobie życie mężczyzną który mnie kocha i szanuje to włazisz w buciorach i wszystko pasujesz- krzyknęłam do telefonu. Rozmawiałam z moim byłym przez którego mogłam stracić miłość życia. Już i tak wystarczająco mnie skrzywdził.
- Perełko ale po co te nerwy- powiedział
- nie mów tak do mnie- warknęłam- jaki jest powód twojego telefonu, mam ważniejsze rzeczy na głowie- dodałam, od początku tej nędznej rozmowy nie dowiedziałam się niczego, zawraca mi tylko dupę.
- chciałem po prostu usłyszeć twój głos za którym tak bardzo się stęskniłem- powiedział, wiedziałam że teraz na jego twarzy pojawił się uśmiech bo słychać to było w barwie głosu. Nie odpowiedziałam już nic tylko się rozłączyłam...

Rodzina Monet- co by było gdyby cz.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz