Rozdział 7: Morderca, który nie użył broni

36 17 112
                                    

   Najbardziej przerażające słowa, jakie słyszałam w ostatnim czasie. Najgorsze było to, że na prawdę się stąd nie wydostaniemy.
- Nawet nie spróbujemy się stąd wydostać? - zapytałam.

- Jeżeli bardzo chcesz, to możemy spróbować - wzruszył ramionami.

Przez chwilę zapomniałam o tym, że byłam skłócona z Chloe, gdyż za bardzo skupiłam się na obmyślaniu taktyk wydostania się z tego morderczego miejsca.

- Może spróbujemy wyjść wentylacją? - olśniło mnie i rozszerzyłam źrenice z podziwu swojej inteligencji.

- To jest genialny pomysł! - odparł, po czym wstał z podłogi.

W łazience na suficie była wentylacja, do której wejście zagracały kratki.

- Ale jak wyłamiemy kratki od wentylacji? - zapytałam przez chwilę zawiedziona, że nie mamy śrubokrętu.

- Jestem dosyć silny, wyłamię je rękami - odparł z pewnością siebie, pokazując mięśnie.
Przewróciłam oczami.

Gabriel pociągnął mocno kilka razy za metalowe kratki, jednak bezskutecznie.

- No cóż, widocznie nie jesteś na tyle silny - zaśmiałam się. - Tutaj nie potrzeba siły, ale inteligencji. Musimy znaleźć śrubokręt.
Po chwili otworzyłam szufladkę stojącą pod umywalką. Znajdowały się tam środki czystości oraz dwa śrubokręty schowane w najdalszym zakamarku.

Wykrzyknęłam z radością.
- Mam śrubokręty!

- Zamknij się, bo ktoś cię usłyszy - uciszał mnie Gabriel.

- A jak ty śpiewałeś pod prysznicem na wycieczce szkolnej, myślałeś że nikt cię nie usłyszy? - parsknęłam.
Gabriel przewrócił oczami jednak lekko się uśmiechnął. Szybko podałam mu jeden śrubokręt i wzięliśmy się za odkręcanie śrubek w wentylacji.

W końcu kiedy się udało, zdjęliśmy kraty i z podekscytowania uśmiechnęliśmy się do siebie. Jako pierwsza weszłam ja, a za mną Gabriel. Na początek czołgaliśmy się w lewo długim, ciasnym korytarzem. Nie mogliśmy znaleźć punktu wyjścia. Przez około dziesięć minut nie mogliśmy niczego znaleźć. Postanowiliśmy się wrócić, chociaż nie mieliśmy pojęcia gdzie jesteśmy. Nie chcieliśmy się rozdzielać, byłoby to niebezpieczne. Szukaliśmy drogi do wyjścia dobre dwadzieścia minut aż w końcu znaleźliśmy wyjście spowrotem do łazienki. Wymieniliśmy rozgoryczone spojrzenia wiedząc, że nie udało nam się uciec. Nagle w drzwiach łazienki pojawiła się Chloe.

- Co wy tutaj robicie? - zapytała zdziwiona widoku dwóch osób z różnych drużyn będących razem w ciasnym pomieszczeniu.

- Ucieczka się nie udała - odrzekłam.

- Nie? A wiecie co? Wcześniej już byłam w tej wentylacji. Tam jest możliwość ucieczki. Musicie skręcić w prawo, później dwa razy znowu w prawo, iść długim korytarzem i w lewo - odparła uśmiechając się.

- To dlaczego nie uciekłaś? - zapytałam.

- Miałam cię o tym powiadomić, byś ze mną uciekła, ale zapomniałam że jesteś skończoną egoistką.

Tym razem nie poczułam łez w oczach. Postanowiliśmy iść tak, jak powiedziała nam Chloe. Skręciliśmy w prawo jak kazała, ale później nie pamiętaliśmy jak mamy skręcić. Postanowiliśmy się zawrócić, aby zapytać o drogę.

Metalowe kratki znowu były przyczepione do wentylacji.
- Co jest, do cholery?! - zdenerwował się Gabriel.

- Chloe nas tu zamknęła! Jaka idiotka! - właśnie teraz poczułam łzy lecące mi do oczu. Jak mogła zrobić coś takiego?

- Świetnie, utknęliśmy - odrzekł i z bezradności się położył.

Defeat - pokochać wrogaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz