Rozdział 1: Kocia kawiarnia i projekt szkolny

160 67 167
                                    

W Dallas - mieście położonym na południu Stanów Zjednoczonych - założono nową kawiarnię. I to nie byle jaką, bo założył ją ojciec mojej przyjaciółki, Olivii, która sama tam pracuje. Na dodatek, była to kocia kawiarnia. Olivia była posiadaczką aż pięciu dorosłych kotów, dlatego też postanowiła że do kawiarni zostanie dołączona atrakcja. Koty.
Ta urocza kocia kawiarnia nie była duża, ale wystarczająco pojemna. Znajdowały się w niej dwa pomieszczenia. Pierwsze z pomieszczeń było zwykłym, przytulnym miejscem z miękkimi różowymi fotelami i stoliczkami. Serwowano różne napoje, ciasta, lody oraz inne słodkie przekąski.
Drugie pomieszczenie było oddzielone od kawiarni przezroczystymi, szklanymi drzwiami, przez które było wszystko widać. W pomieszczeniu znajdowały się urocze kotki oraz kocury, które miały tam pełno miejsca do zabawy, jak i leniuchowania. Drapaki, półki, tunele, legowiska, zabawki - to nie była nawet połowa rzeczy, znajdujących się w tym pomieszczeniu wypełnionym kotami.

Mieszkańcom Dallas spodobał się pomysł o kociej kawiarni, dlatego często odwiedzali to miejsce. Oczywiście, by być upoważnionym do wejścia do pomieszczenia z kotami, trzeba było mieć przynajmniej jedenaście lat, dlatego w kawiarni widziałam samą młodzież, dorosłych i starszych.

- Okej, wydaje mi się, że spotkałyśmy się tutaj aby miło spędzić czas - rzekłam wpatrując się w Chloe zapatrzoną w telefon.
Dziewczyna słysząc to, przewróciła oczami i odłożyła telefon na stolik.

- Dobra, niech ci będzie.

Podeszła do nas Olivia, która tutaj pracowała.
- Dobra dziewczyny, mam przerwę, mogę z wami pogadać, o czym rozmawiacie? - dosiadła się do nas zdejmując fartuch. Po jej głosie można było stwierdzić, jak bardzo zmęczona jest obsługując tylu ludzi.

- Pouczam tylko Chloe, jak mieć szacunek do ludzi - spojrzałam na nią bokiem i zaczęłyśmy się obie śmiać.

- No cóż, jeżeli już o szacunku mówimy, Lara ściągnęła ode mnie projekt szkolny! - powiedziała brunetka.
  
Lara to nasz odwieczny wróg. Za każdym razem, gdy robiłyśmy coś razem, starała się zniszczyć naszą przyjaźń i nas do siebie zniechęcić. Kilka razy jej się to udało, natomiast nie na długo i szybko tego pożałowała. Często niszczyła nasze prace konkursowe, a całe zamieszanie o to, że Chloe odebrała jej chłopaka, chociaż nie miała pojęcia że jest zajęty, więc cierpimy we trójkę.

- Matko, jak ja jej nienawidzę! - rzuciła Chloe.

- Ja tak samo - dodałam.

Przeszło mi przez myśl, że we trójkę mogłybyśmy jej ten projekt zniszczyć. Nie byłoby to uczciwe, ale w praktyce żadna z nas nigdy jej nic podłego nie wyrządzała, zemścimy się tylko raz. Zastanawiam się, czy dziewczyny się zgodzą.

Stałyśmy tuż pod domem Lary, jednak widząc zapalone światła, postanowiłyśmy ukryć się w krzakach i obserwować, kiedy jej rodzice wyjadą razem z nią z domu. Możecie się zastanawiać, skąd wiemy o ich odjeździe, który nastąpi niebawem: Lara Wayne zawsze w soboty rano wyjeżdża na zajęcia dodatkowe ze skrzypiec. Zawsze zazdrościłam jej, że ma tyle zajęć dodatkowych, podczas gdy moja mama po rozwodzie z tatą nie zarabia wiele.

- Okej, kiedy się włamujemy? - zapytałam z przekonaniem i wielką pewnością siebie.

Nigdy w życiu nie przyszło mi na myśl aby się do kogokolwiek włamać, natomiast Lara robiła dużo gorsze rzeczy, co według mnie, nas usprawiedliwiało. Przez chwilę poczułam się jak w filmie, za bardzo wczułam się we włamanie i zapomniałam o konsekwencjach dotyczących mojego pomysłu. Być może jeszcze dzisiaj wylądujemy za kratami, jednak jak najszybciej pozbyłam się tej ostrzegającej myśli.

- No, chyba wtedy gdy Lara wyjedzie?- Chloe uderzyła ręką w swoje czoło na znak mojego idiotycznego pytania.

Obserwowałyśmy przez chwilę jej dom, jednak gdy nic się nie działo, a Lara nie wychodziła z domu, Olivia miała już ochotę się poddać i uciec z krzaków.

Defeat - pokochać wrogaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz