Prolog

143 65 99
                                    

Każdy z nas czasem pragnie zająć pierwsze miejsce. Być najlepszym, pokonać innych, udowodnić swoją wyższość i inteligencję. Dla niektórych zwycięstwo staje się obsesją, gotowi są poświęcić wszystko, by osiągnąć swój cel. Zaczynają od ciężkiej pracy, a czasem posuwają się do okropieństw. Czasem może się wydawać, że jeżeli jesteśmy zbyt słabi i nie możemy siebie wzmocnić, to możemy za to osłabić innych. Możemy podłożyć komuś kłody pod nogi, albo się go zwyczajnie pozbyć. Nie żyłam nigdy tą taktyką, bo co jeżeli po zemście na jednej osobie, ta zemści się na tobie bardziej? Jednak czasem nie mamy wyboru, musimy przeszkodzić naszemu wrogowi, by odnieść sukces. Żyj sukcesem, nie porażką - powtarzałam sobie za każdym razem, gdy grałam z przyjaciółmi w jakąś grę.

   Jestem najlepsza w każdą grę, wiem jak to jest poczuć smak wygranej. Zastanawiałam się, kiedy wreszcie uda mi się przegrać. Ostatnio przegrałam w wieku sześciu lat. Od tamtego momentu w każdej rozrywce opartej na rywalizacji, zwyciężałam. Oczywiście to nie był zwykły fart. Godzinami uczyłam się nowych taktyk do gry, aby na każdy ruch przeciwnika być w pełni przygotowana. Ciągłe wygrywanie napełniło mnie ogromnym poczuciem pewności siebie. W szkole zyskałam śmiałość, a przekonanie o mojej przewadze zarówno w dziedzinach nauki, jak i rozrywki było niezachwiane. Zawsze odnosiłam sukcesy, co sprawia, że dziś zastanawiam się jedynie, kiedy nadejdzie chwila, w której doświadczę porażki.

10 lat temu
  -Uno! - wykrzyknęłam kładąc ostatnią kartę na stos. Wygrywaniem mogłam nazwać swoje życie, a samo uczucie wygranej jest nie do opisania. Nawet najmniejsza wygrana w karty sprawiała, że mój dzień nabierał kolorów. Czułam zaszczyt, mogąc być osobą którą każdy chcę mieć w swojej drużynie. Zawsze miałam rozplanowane i obmyślone taktyki, którymi potrafiłam zdezorientować przeciwnika, ale nigdy nie posunęłam się do oszustwa. Moja mama zawsze gratulowała mi wygranej, ale w jej oczach było widać zmartwienie. Wydawało mi się, że mama uważa, że zbyt częste wygrywanie może mi zaszkodzić. Uważała, że nadmierna pewność siebie nie popłaca. Bała się, że jeżeli pewnego dnia przegram, błyskawicznie stracę całą wiarę w siebie.

- Nie, ja w to nie gram! - odezwała się szybko Olivia. - Jaki jest sens grania skoro za każdym razem wygrywa Charlotte?

Wszyscy za każdym razem próbowali mnie pokonać, jednak nigdy im się to nie udawało. Zastanawiałam się, po co dalej próbują, skoro wiedzą, że nigdy im się to nie uda?

Na jej słowa przewróciłam oczami.
- Możecie zawalczyć o drugie miejsce - zasugerowałam wciąż uśmiechnięta po zwycięstwie.

- Nie, dzięki - obrzuciła mnie wzrokiem który ewidentnie mówił: jeżeli jeszcze raz coś powiesz, zabiję cię.

Prawdopodobnie bardzo chcieli ze mną wygrać, gdyż wygranie ze mną byłoby powodem do prawdziwej dumy. Wyobrażałam to sobie, jak cała szkoła się dowiaduje, że Charlotte Johnson została pokonana.

- Jak chcecie - wzruszyłam ramionami i wstałam z podłogi. Po długim graniu w karty, stwierdziłam że przyda mi się wyprostowanie nóg. - W takim razie, wyjdziemy na dwór?

- Dobry pomysł, zagramy w siatkówkę? - zaproponowała Chloe.

- Możemy - odpowiedział jej Alex. - Tylko oby Char znowu z nami nie wygrała.

Usłyszałam w jego zdaniu nacisk na "znowu", akurat w siatkówkę też byłam rewelacyjna. Trenerka od wuefu zawsze brała mnie na zawody. Nawet nie musiałam modlić się o zwycięstwo, byłam święcie przekonana że z moją pomocą zespół wygra.
 
   Olivia, Chloe, Alex i ja - trzymaliśmy się razem od dzieciństwa, do momentu kiedy Alex chciał zmienić towarzystwo gdyż stwierdził że nie chce być w towarzystwie tylu dziewczyn. Chloe zaczęła go wyzywać, Olivia go zrozumiała, a ja nawet na to nie odpowiedziałam. Miałam do powiedzenia wiele rzeczy, ale czasem lepiej nie mówić nic. Teraz, jestem tylko ja, Olivia i Chloe.
Chloe, dziewczyna która powie to, co myśli i Olivia, dziewczyna która stara się nikogo nie zranić.
Ponoć, jeżeli przyjaźń trwa dłużej niż siedem lat, to więź nigdy się nie rozpadnie. Kiedy minęło siedem lat mojej przyjaźni z Chloe i Olivią, świętowałyśmy to bardziej niż urodziny. Cieszyłyśmy się, że już do końca życia będziemy nierozłącznymi przyjaciółkami.

  A ja? Ja natomiast dalej nie potrafię określić swojego charakteru. Czasami wydaje mi się, że mam w sobie kawałek charakteru Olivii oraz Chloe. Może to dlatego jesteśmy sobie takie bliskie. Chloe jest blondynką, która lata za chłopakami jak wariatka, Olivia za to jest brunetką, która nawet nigdy się nie zakochała. Z Chloe robię wszystko, zawsze razem wychodzimy do szkoły, a po lekcjach  często odwiedzamy park albo galerię handlową. Olivia za to cały czas się uczy, ma również inne obowiązki które nie łączą się z naszym wychodzeniem po szkole na dwór. Aktualnie to i ja nawet nie mam czasu, mam dużo roboty na studiach, poza tym nie chodzę już z Chloe do tej samej szkoły. Uczęszczam do szkoły już tylko z Olivią, przynajmniej ona została. Nadal się przyjaźnimy z Chloe, jesteśmy jak papużki nierozłączki.

                  8 lat temu
- A więc, mamy dla ciebie wspaniałe wieści - powiedziała moja mama w sposób, aby wzbudzić we mnie jak najwięcej zainteresowania. - Będziesz miała siostrę!

To, że moja mama jest w ciąży wiedziałam już wcześniej, teraz dowiedziałam się dopiero o płci dziecka.
- Siostrę?! - wykrzyknęłam. - Tak myślałam!
Ucieszyłam się i przytuliłam moją mamę.

- Skarbie, wybierzesz jej imię? - zaczęła. - W końcu to twoja siostra.

- Na prawdę mogę? - zdziwiło mnie to, miałam jedenaście lat i doskonale wiedziałam, że to, co teraz powiem, będzie imieniem mojej siostry na całe jej życie. Czemu moja mama pozwalałaby młodemu dziecku wybierać imię dla jej siostry? Przynajmniej ja bym na to nie pozwoliła, gdybym miała dzieci. A co jeżeli moja córka wybrałaby imię które mi się nie spodoba?

- Oczywiście, że możesz!

Na mojej twarzy wymalował się szeroki uśmiech. Zaczęłam rozmyślać o imionach, które mogłabym nadać siostrze. W mojej głowie kryło się wiele pomysłów, jednak ciągnęło mnie tylko do jednego.
- W takim razie moja siostra będzie miała na imię... - zrobiłam krótką przerwę w zdaniu, po czym rzekłam - Emily.

Defeat - pokochać wrogaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz