Elēni znalazła się właśnie w miejscu, gdzie jedyne cisza natury mogła uspokoić burzę myśli, kłębiącą się w jej głowie. Leżała wśród miękkiej trawy Bożego Gaju, tuż nieopodal starego drzewa, w którego pniu niegdyś widniała nora lisa. Teraz pozostało po niej ledwo widoczne wgłębienie, cichy ślad po dawno utraconym futrzastym przyjacielu. Wciągnęła powoli rześkie, jesienne powietrze, przymykając delikatnie powieki, jakby chciała na chwilę zatrzymać ten świat. Źdźbła trawy muskały jej zarumienione policzki, przywodząc na myśl dotyk srebrzystych włosów Aemonda, które przy pocałunku zaczepnie łaskotały jej skórę.
Aemond- samo jego imię budziło w niej ogień, który nieprzerwanie płonął w jej wnętrzu od tamtego wieczoru, a teraz zdawał się powracać z jeszcze większą siłą. Nie potrafiła zrozumieć, co się z nią działo, bo nigdy dotąd nie doświadczyła podobnych uczuć. Myśli o nim przejmowały ją całkowicie, nieustannie krążąc wokół jednej kwestii- kiedy znowu będzie im dane spędzić czas na osobności? Wiedziała, że to, co między nimi zaszło, było nieprzyzwoite, że nie miało prawa się wydarzyć. Czy to sprawka wina, nierozważnej zabawy, czy czegoś zupełnie innego? Nie była pewna. Jednak nie mogła zaprzeczyć, że na samo wspomnienie swojego brata jej serce zaczynało bić niebezpiecznie szybko, zdradzając pragnienia, których nie chciała ani nie mogła nikomu wyznać.
Zastanawiała się, czy i jego dręczą podobne rozterki, czy to co się wydarzyło miało dla niego jakiejkolwiek znaczenie. Myślami krążyła wokół pytania, czy było to jego pierwsze zbliżenie z kobietą, tak jak dla niej było to nowym, nieznanym doświadczeniem. Nie chciała być naiwna, bowiem nie raz widziała, jak Aegon niemal siłą ciągnął go do burdeli na Jedwabnej. Jednak czy tam do czegoś doszło? Na samą myśl czuła niekontrolowane ukłucie zazdrości. W głębi serca pragnęła, by tamten magiczny wieczór, miał dla niego większe znaczenie, by pozostawił w jego duszy ślad. A może to wszystko było jedynie czystym zwierzęcym pożądaniem, o którym matka zawsze ostrzegała, tłukąc jej, iż mężczyźni nie potrafią go pohamować ani poskromić. Głowa zdawała jej się pulsować od nadmiaru myśli.
Czarne chmury przysłoniły promienistą tarczę słońca, jakby niebo chciało ją ostrzec przed czymś nieuchronnym, co miało nadejść i nie miał być tym jedynie deszcz. Elēni powoli uniosła się, podpierając na łokciach, gdy nagle dostrzegła jednego z gwardzistów, pochylonego nad towarzyszącą jej służką, szepczącego jej coś cicho do ucha. Wysoka, drobnej budowy kobieta, której twarz zdobiły porozrzucane piegi, kontrastujące z naturalnym rumieńcem, ruszyła ku niej pospiesznie.
- Księżniczko, otrzymałam informację, iż Król i Królowa oczekują na ciebie w Sali Tronowej.- Wyznała z pośpiechem. W tym momencie Elēni poczuła jak zaschło jej w ustach, a krew poczęła mocniej buzować w żyłach. Obecność obojga rodziców, szczególnie zważając na pogarszający się z dnia na dzień stan Viserysa, była rzadkością, co mogło oznaczać, iż powód rozmowy był poważny. Zbliżało się coś, czemu nie dało się umknąć, zaszywając się w nowej kryjówce. Złowieszcze chmury zdawały się być tego zwiastunem.
CZYTASZ
Zagubione dusze- Aemond Targaryen
FanfictionElēni Targaryen oraz Aemond Targaryen znani z przekazów jako jedni z najbardziej okrutnych i bezwzględnych władców Siedmiu Królestw. Mimo krótkiego panowania pozostawili po sobie trwałe, bolesne piętno. Ich zakazana miłość, choć dawała im ukojenie...