Rozdział 2~ Taniec ukradziony bogom

87 9 0
                                    

Elēni czmychnęła prędko do swej komnaty by móc zamienić swą bogato zdobioną, bordową, długą suknię na zwiewną, liliową jak jej własne oczy i o zgrozo sięgającą zaledwie kolan

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Elēni czmychnęła prędko do swej komnaty by móc zamienić swą bogato zdobioną, bordową, długą suknię na zwiewną, liliową jak jej własne oczy i o zgrozo sięgającą zaledwie kolan. W obecnych czasach i na jej pozycji było to niemniej niedopuszczalne i haniebne odzienie, jednak dziewczynie było tak najwygodniej tańczyć, gdyż mogła pozwolić sobie na pełny zakres ruchów, nie bacząc na przytłaczający materiał długich sukni. Dodatkowo jak już zdążyłam wspomnieć Elēni nie dbała o konsekwencje czy surowe spojrzenia innych.

Wróciła na biesiadę w towarzystwie dwóch tancerek z Dorne, które zostały przysłane specjalnie na jej życzenie. To one odkryły przed nią tajniki nowych ruchów oraz układów. Dziewczyna uważała, że tamtejsi ludzie taniec mają we krwi co ją niezwykle fascynowało. Mimo większego doświadczenia jej towarzyszek Elēni wcale od nich nie odstawała, a wręcz przeciwnie błyszczała jak gwiazda, mając w swych ruchach coś magnetyzującego, o czym zaraz mieli przekonać się goście.

Dwóch grajków, po których posłał Viserys powoli zaczęli odgrywać swą melodię, która początkowo była niezwykle spokojna. Każdy ruch Elēni był precyzyjny, pełen gracji i kontroli, nawet palec nie drgnął jej przypadkiem. Widownia wpatrywała się jak zahipnotyzowana, czekając na dalszy rozwój zdarzeń. Każdy poza Alicent, która odwróciła wzrok nie chcąc się gorszyć samym spoglądaniem na córkę.

Wtem ton muzyki przybrał żwawszą melodię, co tancerki wychwyciły niemal odrazu zmieniając swe ruchy na zdecydowanie energiczniejsze i z niejakim pazurem. Zmiana ruchów była tak szybka, że niemal wydawała się niemożliwa do wychwycenia dla przeciętnego oka. Sam taniec był pełen pasji, oddania, zaangażowania i przede wszystkim podkreślał kobiece wdzięki. Dziewczęta wydawały się tak nienaturalnie olśniewające, jakby były wcieleniem samych bogiń.

Aemond ze starannością przyglądał się każdemu detalu poruszającego się ciała Elēni. Jej długie, smukłe nogi, które na codzień były skryte przez liczne warstwy materiału, teraz sprawiały wrażenie, jakby czekały tylko na tę chwilę, by ukazać przed światem pełnię swego potencjału. Reszta tancerek wydawała mu się zaledwie bladym tłem, przyćmionym przez blask siostry. Czuł jakby niemal zatracał się w tym widoku sam nie do końca pojmując dlaczego jej taniec tak silnie na niego odziałowuje.

Aegon zaś myślał na głos o tym dlaczego Helaena- jego siostra a zarazem przyszła żona nie jest taka jak jego młodsza siostra, za co został już kilkakrotnie skarcony przez swoją matkę.

Dziewczyna zaś nie zwracając uwagi na otaczający ją świat, z radością klaskała w dłonie, na przemian wiwatując i z zachwytem obserwując piękno tańca Elēni.

Daemon natomiast podniósł się do pozycji stojącej, gdy dziewczyna zakończyła swój oszałamiający występ i z wolna zaczął klaskać w swe dłonie.

- Brawo księżniczko.- Posłał jej pełne uznania spojrzenie kontrastujące z jego typowym cwaniaczkim uśmiechem. - Miałeś rację bracie, twoja córka jest prawdziwie utalentowana.- Tym razem zwrócił się do swego króla, któremu od początku występu szeroki uśmiech nie opuszczał twarzy.

Po licznych owacjach, wszyscy ponownie zasiedli przy stole a biesiada toczyła się swym naturalnym rytmem. Elēni po występie oraz kilku dolanych przez mocno już wstawionego Aegona, lampkach wina, poczuła wyraźnie zmęczenie.

- Dziękuję wszystkim zgromadzonym za wspólnie spędzony czas, jednak zmęczenie bierze nade mną górę i jeśli pozwolicie udam oddać się w objęcia snu.- Wydukała to niemal jak formułkę, wychowana od maleńkości w dworskich manierach, które stały się dla niej automatyzmem.

Wtem niespodziewanie Daemon idąc w jej ślady również wstał od bogato zastawionego stołu.

- Pójdę odprowadzić księżniczkę.- Niektórzy posłali mu niezrozumiałe spojrzenia, a sama Elēni poczuła się nieco niezręcznie. Miała jednak świadomość, że z Daemonem się nie dyskutuje i nim się zdążyła zastanowić nad odpowiedzią, pod ramię opuściła z nim salę.

Przed wyjściem czuła na sobie niemal palący jej skórę wzrok. Jakaś część jej szeptała jej kto mógłby być jego właścicielem, jednak ta skutecznie stłumiła te myśli.

Szli w milczeniu, a echo ich kroków odbijało się od murów zamku. Daemon błądził wzrokiem po ścianach, jakby próbując zgłębić ich konstrukcje i tajemnice, podczas gdy Elēni, coraz bardziej zniecierpliwiona, postanowiła przełamać panującą ciszę.

- Czego ode mnie chcesz wuju?- Jej głos nie wyrażał pretensji a czystą ciekawość. Sądziła, iż skoro pragnął on przebywać z nią na osobności to z pewnością musiał mieć w tym jakiś interes.

Daemon leniwie zwrócił wzrok w kierunku swej bratanicy, zgrabnie przeczesując przy tym pasma swych srebrzystych włosów, sięgających już niemalże do ramion.- A czy ja muszę coś od ciebie chcieć droga Elēni?- Zapytał z przekąsem.

- Jak ci się wiedzie w Królewskiej Przystani?- Zadał pytanie, które nieco zbiło dziewczynę z tropu. Nie pamięta kiedy ostatnio ktoś szczerze zainteresował się tym jak się czuję.

- Oh Daemon czuję się tu jak egzotyczna papuga uwięziona w klatce, otoczona przez tłum gapiów czekających na moje potknięcie, które potem będą mogli rozgłaszać po ulicach. To miejsce jest skażone brudną polityką, ale najwyraźniej los postanowił, że będę częścią tej farsy.

Książę Łotrzyk w odpowiedzi jedynie mruknął na znak zrozumienia po czym przystanął, zmuszając dziewczynę by uczyniła to samo.

- Vezof jin azantys ābra Elēni (Wyrosłaś na piękną kobietę Elēni).- Powiedział bez skrupułów skanując jej sylwetkę od góry do dołu. Dziewczyna znacznie speszyła się jego bezpośredniością, jednak nie chcąc dać tego po sobie poznać, uparcie patrzyła się prosto w jego błękitne oczy.

- Zapewne Viserys niebawem zapragnie wydać cię jakiemuś pizdowatemu książulkowi ze znamienitego rodu.- Na te słowa dziewczyna wyraźnie przygasła, czego nie udało jej się już tak łatwo ukryć. Od pewnego czasu dręczyła ją myśl, iż kwestia jej zaślubin zbliża się szybciej, niżby sobie tego życzyła. Wiedziała, że musi wypełnić swoje powinności wobec królestwa, ale zdecydowanie wolałaby pójść na wojnę, niż rodzić dzieci i usługiwać jakiemuś zbutwiałemu lordowi.

- Jak już wspomniałam los nie jest dla mnie łaskawy.- Odparła z goryczą, która od dłuższego czasu zalewała jej serce.

Nim się zorientowali, byli już pod komnatą należącą do młodej Targaryenki, która w połączeniu z wciąż trzymającym ją zmęczeniem i emocjami z poprzedniej rozmowy, przybrała posępny wyraz twarzy. Nie uszło to uwadze Daemona, który chcąc choć odrobinę poprawić humor dziewczynie, wyszedł z propozycją.

- Wstań jutro o świcie i udaj się do Smoczej Jamy. Dawno razem nie lataliśmy nie prawdaż? Caraxes i Firebreath niewątpliwie się za sobą stęskniły.

Elēni na samo wspomnienie ich wspólnych przejażdżek na smokach poczuła ciepłe ukłucie w sercu. Gdy była jeszcze młodą, nieokrzesaną pannicą, uwielbiała się z nim ścigać, a on nigdy nie dawał jej forów. To było zdecydowanie jedne z lepszych wspomnień jej dzieciństwa.

- Przyjdę.- Zadeklarowała zamykając drzwi od swej komnaty.

Zagubione dusze- Aemond TargaryenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz