Rozdział 6 - Lekcje różnorodności

6 0 0
                                    

Minęła noc, a ja obudziłam się z nieprzyjemnym uczuciem, jakbym coś zapomniała. Zmęczenie wciąż ciążyło mi na powiekach, ale wspomnienie, że moi rodzice wyjechali w podróż, nagle zajaśniało w moim umyśle. W moim sercu pojawił się pewien rodzaj osamotnienia, które zdominowało ostatnie godziny. Uznałam, że jestem na tyle duża, aby sama zarządzać domem, ale tego, co oznacza prawdziwa samodzielność, nie do końca potrafiłam przewidzieć. Oczekiwania rodziców były jasne, ale rzeczywistość, z którą się zmierzyłam, była znacznie bardziej złożona. Kiedy zerknęłam na miejsce, gdzie leżał kocyk, zrozumiałam, że Chaibi, mimo że miała być moją gościnią, nie zasypiała tak jak zwykli ludzie. Przez całą noc chodziła po moim pokoju, dotykając mebli i z zaciekawieniem przyglądając się wszystkim drobiazgom, które wydawały się jej interesujące. Każdy ruch, każdy szelest przyciągał moją uwagę, a ja nie mogłam się skupić na tym, co mnie otaczało. Jej obecność była jednocześnie fascynująca i niepokojąca. Mimo że wyglądała na radosną i energiczną, to odczuwałam pewne napięcie w powietrzu. Nie wiedziałam, co tak naprawdę myśleć o tej istotce, która zdawała się być tak blisko, ale jednocześnie tak daleko od mojego zrozumienia.

Przez całą noc starałam się zapaść w sen, liczyłam owce, które nigdy nie przychodziły, ale zamiast tego słyszałam, jak Chaibi chodzi, nieustannie sprawdzając różne przedmioty, które zdobiły mój pokój. Jej wielkie oczy rozglądały się w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby jej przykuć uwagę. Z niepokojem myślałam, czy to, co robi, jest czymś, co powinnam tolerować, czy raczej oznaką nieznajomości zasad, które ustaliliśmy. Nie znałam jeszcze jej sposobów, ani tego, co tak naprawdę może lubić, a co nie. Czy powinnam jej przypominać, że jestem zmęczona, że potrzebuję snu? Nie była jak każdy, kogo kiedykolwiek spotkałam. Jej uśmiech, choć pełen szczerości, miał w sobie coś enigmatycznego, coś, co sprawiało, że nie mogłam oprzeć się wrażeniu, iż nie do końca rozumiem, co się dzieje. Próbowałam wyjaśnić, dlaczego chcę zasnąć, że potrzebuję odpoczynku, ale zdawało się, że jej to nie interesuje. Była zbyt zafascynowana moim pokojem, jakby to była nowa kraina do odkrycia.

-Dlaczego nie śpisz?- zapytałam, a mój głos wydawał się zduszony przez zmęczenie.

-Nie czuję potrzeby snu, Emily– odpowiedziała Chaibi, podnosząc jedną z moich książek z biurka. -To, co się dzieje w twoim świecie, jest tak interesujące!

Czułam, jak rozczarowanie zaczyna powoli przeradzać się w frustrację. Oczekiwałam, że moja nowa towarzyszka zrozumie, że czasami sen jest po prostu potrzebny, że to nie jest luksus, ale konieczność. Moje myśli były zdezorientowane, jakbym stała na rozdrożu, nie wiedząc, którą ścieżkę obrać. Niepokój wzrastał we mnie, gdy przeszło mi przez głowę, co się stanie, gdy nad ranem obudzę się i znowu nie będę mogła pojąć, co ze sobą zrobić. Patrząc na nią, czułam, jak podchodzi we mnie złość. Złość, że nie rozumie podstawowych rzeczy, które są dla mnie naturalne. Złość, że jej podejście do życia jest tak różne od mojego. Coś w tym wszystkim nie grało, i nie mogłam tego zignorować. Zaczynałam czuć, że moje życie staje się niezrozumiałe, jakbym wkraczała w zupełnie nową rzeczywistość, której nie potrafię ogarnąć.

-Nie wiem, co ci powiedzieć– wyznałam, czując, jak moja frustracja sięga zenitu. –Nie wiem, co z tobą zrobić. Jakie masz potrzeby? Gdzie będziesz spać, skoro w nocy nie chcesz zasnąć?

Chaibi spojrzała na mnie z ciekawością, jakby moje pytania były zagadkami do rozwiązania. To, co dla mnie było istotne, dla niej zdawało się nie mieć znaczenia. Zastanawiałam się, czy rozumie, jak bardzo chciałabym, żeby mogła wreszcie dostrzec moje uczucia.

-Nie martw się o mnie– powiedziała w końcu, a jej głos miał w sobie coś uspokajającego.

Ale właśnie to, że się o nią martwiłam, stawało się moim problemem! Nie byłam przyzwyczajona do takiej sytuacji. Czułam się zagubiona w tej roli opiekuna kogoś, kto był tak odmienny od mnie. Co powinno być normalne, co należało do zasad, które znałam, teraz wydawało się odległe. Zastanawiałam się, jak długo jeszcze to wszystko będzie trwało. Jak długo jeszcze mogę znieść brak kontroli nad moim życiem? Chaibi jednak wydawała się nie przejmować moimi zmartwieniami. Zamiast tego, zdawała się czerpać radość z bycia w moim pokoju, a moje zdenerwowanie narastało z każdą chwilą. Chciałam, żeby była bardziej jak ja, bardziej zrozumiała. W głębi serca obawiałam się, że jej sposób myślenia stanie się dla mnie niewłaściwy, że przyniesie mi więcej zmartwień niż radości. Jednak w miarę upływu czasu zaczęłam dostrzegać, że w rzeczywistości nasza interakcja mogła być również sposobem na rozwijanie siebie, odkrywanie tego, co naprawdę znaczy być innym. Każda chwila z Chaibi, chociaż czasami mnie denerwowała, była jednocześnie sposobnością do zrozumienia moich własnych uczuć, moich pragnień i moich lęków. Zdałam sobie sprawę, że moje nastawienie wobec niej może zaważyć na tym, jak będzie wyglądała nasza przyszłość.

Chaibi&Emily - Odyseja tolerancjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz