W moim umyśle krążą myśli, a jedna z nich dominuje: muszę zobaczyć, co to jest. Odrzucam strach na bok, nawet jeśli serce nadal bije w rytmie przerażenia. Może to tylko gra światła, a może coś zupełnie innego. A może to ta sama mała kosmitka, którą rysowałam? W tamtej chwili, gdy rysunek był tak pełen życia, wydawała się urocza, a teraz, w obliczu ciemności, wydaje się być czymś znacznie bardziej niepokojącym. Z zamkniętymi oczami próbuję sobie wyobrazić jej twarz, jej wielkie szmaragdowe oczy, ale ta wizja zderza się z niepokojem, który czuję. Cień, mały, ale zdecydowany, zbliża się coraz bardziej. Powoli zyskuje kontury, a światło w pomieszczeniu zmienia się w coś nieuchwytnego, jakby zniknęło gdzieś głęboko w mrok. Przez chwilę czuję, że czas się zatrzymał. Nie mogę się poruszyć, nie mogę krzyczeć. Patrzę w milczeniu, gdy cień zaczyna się formować w coś, co przypomina postać. Usta otwierają się, a ja czuję, jak przerażenie rośnie w moim wnętrzu. Co to za dźwięki? Co to za szept?
Nagle, z cienia wyłania się mała postać. Zaskakuje mnie jej wygląd – jest nie tylko mniejsza od... typowego rocznego dziecka, ale także wygląda, jakby była stworzona z delikatnych, miękkich linii. Ma szmaragdowe oczy, które świecą jak gwiazdy, a włosy... włosy są jak rude loczki, które odbijają resztki światła. Zastanawiam się, czy to nie jest tylko moja wyobraźnia, czy też na pewno to widzę. Kiedy podchodzę bliżej, czuję, że strach i niepewność są jak bańka mydlana, która w każdej chwili może pęknąć. Dziecko w moim sercu mówi mi, że to może być ktoś, kto potrzebuje pomocy. Coś w jej oczach sprawia, że czuję się dziwnie spokojna, jakby otwierały się drzwi do nieznanej krainy. Zaczynam mówić, ale dźwięki wychodzą z moich ust tak niepewnie, że nie jestem pewna, czy w ogóle mnie słyszy.
-Kim jesteś?- mój głos był cichy, niemal drżący. Czułam, że to pytanie nie ma prostej odpowiedzi, ale musiałam je zadać. Byłam ciekawa, chciałam zrozumieć.
Czuję, że chwila, w której się znajduję, jest kluczowa. Mogę się cofnąć i wrócić do znanego świata, gdzie strach i niepewność znowu będą miały władzę nad moim życiem. Ale czuję, że jest coś bardziej fascynującego w tym, co stoi przede mną. Mały cień, mała istota, która może mieć coś do powiedzenia.
-Chi? Chimi chai chaiu...
Cień przysuwał się coraz bliżej, a ja czułam, jak moje serce łomocze z niepokoju. Wzrok miałam wbity w małą postać, która poruszała się w sposób, który wydawał się być czymś pomiędzy krokiem a unoszeniem się. Jej szmaragdowe oczy błyszczały w półmroku pokoju, a na twarzy miała wyraz, który trudno było mi zrozumieć. Moje ciało było napięte, a serce waliło, jakby chciało wyrwać się z piersi. Wzięłam głęboki oddech, próbując opanować drżenie rąk, ale to nie pomagało.
-Nie rozumiem...- szepnęłam, cofając się o krok. Czułam, jak chłód ogarnia mnie od wewnątrz, a serce zaczyna bić jeszcze szybciej.
Kosmitka, bo teraz byłam pewna, że to ona – ta, którą rysowałam – patrzyła na mnie spokojnie, jakby czekała, aż przestanę się bać. Jej oczy błyszczały, a rude loczki delikatnie poruszały się wokół jej twarzy. Potem nagle przestała mówić w tym obcym języku i na chwilę zamilkła. Czułam, jak cisza wypełnia pokój, jak powietrze staje się gęstsze. Było coś niesamowitego w tej ciszy, coś, co sprawiało, że chciałam uciec, ale jednocześnie byłam zbyt zafascynowana, żeby to zrobić. Nagle, niespodziewanie, odezwała się znowu, ale tym razem po polsku.
-Nie musisz mnie rozumieć od razu- jej głos był miękki, łagodny, ale w jakiś sposób pozbawiony czasu, jakby mówiła coś, co było prawdą od wieków.
Zamrugałam kilka razy, próbując zrozumieć, co się właśnie stało. Oczywiście, że powinna mówić po polsku, to przecież moja wyobraźnia. Ale czemu miałam wrażenie, że to nie ja kontroluję sytuację, że to ona przejęła władzę nad tym, co się dzieje?
CZYTASZ
Chaibi&Emily - Odyseja tolerancji
Novela JuvenilWitaj w świecie pełnym emocji, tajemnic i niezwykłych przemian! Nasza opowieść zabiera cię w podróż, która zaczyna się w momentach codzienności, by eksplodować w nieoczekiwane zwroty akcji i odkrycia. Bohaterowie, zmagając się z własnymi demonami i...