Rozdział trzeci

6 2 6
                                    

Tony

Czekając, aż Lenny odbierze telefon rozglądałem się po pokoju. Szaroniebieskie ściany i białe meble jakoś nie pasowały mi do Arabelli, ale za to multum puchatych poduszek i włochaty dywan, a wszystko w najróżniejszych odcieniach niebieskiego już bardziej były w jej stylu. Różowy wąż stał samotnie na jednej z półek. Wziąłem go do ręki. Był naprawdę spory. Miał ze 30cm wysokości. Na dole lekko zapleciony z wyciągniętą wysoko głową. Z jego pyska lekko wystawał mały rozdwojony język, a jego żółte oczy błyszczały. Jego wężowa skóra do złudzenia przypominała prawdziwą. Gdyby nie to, że była pudrowo różowego koloru w czerwone kropki mógłby spokojnie udawać prawdziwego gada.

- No kurwa, już myślałem, że nie odbierzesz tego cholernego telefonu!

- Nie mogłem, czego drzesz mordę? Co chcesz?

Powiedział lekko zdyszany i już wiedziałem, że nie będę musiał go nawet przekonywać, żeby zatrzymał Catalinę u siebie do śniadania.

- Rozumiem, że wrócicie dopiero po śniadaniu?

- Cat chce spotkać się z Arabellą jutro w ich kawiarni o 10.

- Spoko, przekażę jej.

Rozłączyłem się bez pożegnania. Odłożyłem węża na półkę i wyszedłem z pokoju. Na stole stała jedna szklanka z alkoholem, a Arabella nadal trzymała swoją lampkę z odrobiną wina. Uniosłem lekko brwi na ten widok. Domyślałem się co planowała, ale nie miałem zamiaru jej tego ułatwić. Jeśli ja piję to ona też.

- Gdzie druga szklanka?

Arabella

- Nie mieszam alkoholi i nie bardzo lubię mocne alkohole, więc podziękuję.

- To poczekamy, aż wyparuje z Ciebie te 5 łyków tej różowej oranżady.

Powiedział nie zwracając nawet uwagi na to, że odmówiłam picia whisky. Przewróciłam oczami i dopiłam wino. Odstawiłam lampkę do zmywarki i wzięłam szklankę dla siebie. Wiedziałam, że jeśli będę się upierać to mogę się niczego nie dowiedzieć. Musiałam grać w grę, którą sama wymyśliłam i zamierzałam wygrać. Wrzuciłam trochę lodu do szklanki i postawiłam ją na stole dając mu tym do zrozumienia, że nie zamierzam sama jej napełnić. Złapał za butelkę i z zuchwałym uśmieszkiem uzupełnił szklankę alkoholem.

- Catalina chce się z Tobą spotkać jutro o 10 w waszej kawiarni, cokolwiek by to miało oznaczać.

Przeszedł mnie mały dreszcz, gdy uświadomiłam sobie, że będę tu z nim sama cały wieczór... Ale dlaczego pytał, czy Cat wraca na noc? Ma zamiar znowu tu spać?! Czułam, jak rośnie we mnie strach. Tony spojrzał w moje oczy i spoważniał.

- Boisz się mnie?

Uśmiechnął się lekko, kiwając głową. Naśmiewał się ze mnie?

- Usiądź. Podejrzewam, że Twój strach minie po zaledwie dwóch zdaniach.

Jak przez stary mostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz