Rozdział czwarty

8 2 7
                                    

Arabella

Upiłam ze szklanki pierwszy łyk. Poczułam, jak pali mnie gardło i od razu robi mi się cieplej. Nie było to doświadczenie, które uznałabym za przyjemne. Odchrząknęłam uwalniając moje gardło od niechcianego, palącego uczucia. Cicho się zaśmiał obserwując moją reakcję na alkohol. Nie odezwał się jeszcze żadnym słowem. Nie chciałam już dłużej siedzieć w tej uciążliwej ciszy.

- Czyli... wczoraj zabalowałeś i szukałeś noclegu? Czy jak? Co w ogóle ma znaczyć, że chciałeś mnie zobaczyć? Przecież się nie znamy. Nigdy wcześniej Cię nie widziałam.

- Zanim cokolwiek Ci powiem, będziesz musiała mi coś obiecać.

- Dlaczego niby mam to zrobić?

Zaczynało się robić dziwnie. Byłam poddenerwowana, a on mówił wszystko ze spokojem lekko przyciszonym głosem. Westchnął.

- Odpowiem na Twoje pytania... nie obiecuję, że na wszystkie. Ale musisz mi obiecać, że nikomu o tym nie powiesz. Nikomu nie powiesz o mnie ani o tym co Ci powiem, w szczególności Twojemu ojcu.

Wytrzeszczyłam oczy. A co on niby miał z tym wspólnego? To już naprawdę było dziwne i tym bardziej chciałam się dowiedzieć wszystkiego czego będę mogła.

- Okej...

- Obiecaj.

- Okej obiecuję, że nikt się nie dowie.

Przewróciłam oczami unosząc dłonie lekko w górę w poddańczym geście. Ciekawość zaczęła mnie zżerać.

- To skąd się znamy?

- Ja Ciebie znam. Ty mnie nie.

- Jakim niby cudem?

- Czy Ty zdajesz sobie sprawę czym zajmuje się Twój ojciec Arabello?

Trochę irytowało mnie to, że cały czas używał mojego pełnego imienia. Widziałam, że na to pytanie spoważniał. Oczywiście wiedziałam czym zajmuje się mój ojciec. Moje treningi polegały przede wszystkim na opanowaniu samoobrony z użyciem tego co mam pod ręką, godziny spędzone na strzelnicy i broń schowana w drugim dnie mojej szuflady w stoliku nocnym, której wolałabym nigdy nie użyć, nie były moimi kaprysami. Mój tata handlował narkotykami i bronią. Nie był typowym Kowalskim, który spędza w biurze 40 godzin tygodniowo od poniedziałku do piątku. Starałam się jak mogłam, żeby się w to wszystko nie mieszać. Tata i jego współpracownicy, przede wszystkim Ci którzy należeli do mojej rodziny nie dopuszczali do interesów kobiet dla ich własnego bezpieczeństwa. Kątem oka zawsze zauważałam mojego ochroniarza, a jednak nikt nie powiadomił mnie, że mam... Stalkera?

- Wiem. Ale nie mieszam się w to.

- Czy ostatnio Twój tata nalegał może żebyś na jakiś czas wróciła do domu?

- Czy to nie ja miałam zadawać pytania? Znasz mojego ojca?

- Wystarczy mi, że wiem kim jest i jak wygląda. Nie chcę go znać... i myślę, że Ty niedługo też nie będziesz chciała.

- Dobra Tony. Koniec żartów. O co tu chodzi?

Moja szklanka nagle zrobiła się pusta. Nalałam nam po kolejnym drinku i od razu upiłam łyk. Nie paliło już tak bardzo, ale było mi coraz cieplej.

- Dostałem zlecenie pół roku temu, żeby Cię obserwować. Miałem przede wszystkim dbać o Twoje bezpieczeństwo. Byłem na każdej imprezie, na którą poszłaś z Cataliną. Pilnowałem każdego Twojego drinka. Sprawdzałem każdego kierowcę, który odwoził Was do domu. Wiem o Twoich studiach medycznych, które przerwałaś. I wiem o dwóch najgorszych latach Twojego życia.

Jak przez stary mostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz