Rozdział 9

297 11 2
                                    


Odwróciłam lekko głowę w bok. Napotkałam się z twarzą tego oblecha.

- Dziś będzie szybko jeśli nic nie odwalisz 

Złapał mnie za guzik od koszuli. Rozpiął je. Zajął się zapięciem od stanika. Łzy spływały mi po policzkach. 

- No i czego ryczysz?! - podniósł ton swojego głosu

Już po chwili stałam przed nim półnaga. Macał mnie po piersiach. Zaczęłam dusić się łzami. Już rozpinał rozporek, gdy nagle ktoś wszedł do łazienki. Byliśmy w męskiej co oznaczało, że musiał być to jakiś chłopak.

Szybko zasłoniłam się rękami. Spojrzałam na osobę która tu przyszła. Okazało się na moje szczęście i nieszczęście, że to Dylan. Patrzył się najpierw na nas zdezorientowanym wzrokiem. Ale potem zobaczyłam jak ogarnia go furia. 

- Co tu się odpierdala?! - krzyknął

Podszedł szybko do Jasona i popchnął go na ścianę. Zaczął okładać go pięściami. Wszędzie była krew. Opadłam na ziemię i próbowałam się uspokoić.

Nareszcie ten koszmar się skończył 

Powtarzałam sobie  to przez chwilę. Coraz więcej łez spływało mi po policzkach. Wzrok zaczął mi się rozmazywać. Gdy już się uspokoiłam przypomniałam sobie o moich ranach na rękach.

Najwidoczniej Jason nie zwrócił na nie uwagi ale mój brat pewnie je zauważy i będę miała przesrane. Założyłam szybko koszulę. Trzęsącymi się rękoma próbowałam zapiąć guziki. 

Nie wychodziło mi to najlepiej. Słyszałam tylko jęki chłopaka którego bił Dylan. Udało mi się zapiąć 4 guziki.

Po chwili mój bart odsunął się od pojękującego z bólu Jasona. Podszedł do mnie i wziął mnie w swoje ramiona. Przytulaliśmy się dość długo.

- Dziewczynko, Nic Ci nie jest?

- Jest okej

- Wracamy w tej chwili do domu

- Nie, wrócę na lekcje 

-  Nie ma mowy, wracamy

Dylan wziął mnie na ręce i niósł mnie przez korytarz. Przed chwilą zaczęła się lekcja więc korytarze były opustoszałe. Nagle wpadliśmy na Toniego, Shane'a i ich znajomych, którzy wracali chyba z przerwy na fajkę. 

Zobaczyli nas więc od razu do nas podeszli.

- Co jest? - spytał Shane

- Chodźcie wracamy do domu

Razem z moim rodzeństwem skierowaliśmy się w stronę aut moich braci. Ja jechałam z Dylanem, a bliźniacy razem. 

Po około 20 minutach byliśmy już w domu. Dylan położył mnie na kanapę, a po chwili przyniósł mi swoją bluzę, którą od razu założyłam. Byłam okropnie wyczerpana tym dniem więc zasnęłam. 

Gdy się obudziłam usłyszałam kogoś rozmowę.

- Co tam się stało?- spytał ten lodowaty głos

- No wszedłem do tego opuszczonego kibla i zobaczyłem Haillie, która była półnaga i cała zaryczana. A ten skurwiel ją macał i rozpinał sobie rozporek

- Will znajdź tego dzieciaka i go skrzywdź go tak, aby nigdy tego nie zapomniał

- Z przyjemnością

Niezrozumiana ( Rodzina Monet)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz