Rozdział 2

762 24 3
                                    

- A ty drogie dziecko gdzie się wybierasz? - usłyszałam ten okropnie lodowaty głos

Odwróciłam się powoli stając twarzą w twarz z najstarszym bratem

- Do pokoju, a co? - powiedziałam

- Musimy porozmawiać. Idź do biblioteki, a ja muszę jeszcze porozmawiać z Dylanem - odparł

Zeszłam ze schodów i skierowałam się w stronę biblioteki. Błagam niech Dylan nic nie powie. Jednak moje modły nie zostały wysłuchane. Usiadłam na moim ulubionym fotelu i ułożyłam się wygodnie. Po chwili przyszedł Vince. Usiadł na kanapie w rozkroku, ręce oparł o uda, składając je razem i chwilę się namyślał, zanim przemówił.

- Jak Ci minął dzień- spytał obserwując każdy mój najmniejszy ruch swoimi niebieskimi jak lód oczami.

- Dobrze - odpowiedziałam zachrypniętym głosem

- A powiesz mi może co się działo pomiędzy drugą, a piątą lekcją? 

- Nic ciekawego - zaczynałam się coraz bardziej stresować

- To może inaczej sformułuje te pytanie. Gdzie byłaś podczas twojej drugiej, trzeciej, czwartej i piątej lekcji? - słyszałam po tonie jego głosu, że moje odpowiedzi coraz bardziej go irytowały

- Byłam na lekcji - Poczułam jak moje serce galopuje 

- To może wytłumaczysz mi czemu twoja wychowawczyni dzwoniła do mnie z informacją, że gdzieś zniknęłaś i niema cię na lekcjach - powiedział patrząc się na mnie podejrzliwie 

- Byłam w łazience

- Przez cztery lekcje? 

- Eeeeee - nie wiedziałam co mam mu powiedzieć 

- Dylan twierdzi, że ledwo szłaś przez parking po lekcjach- Patrzył się na mnie próbując chyba coś wyczytać z moich oczu jednakże ja odwróciłam wzrok patrząc się na sufit

- Nieprawda. On chce mnie po prostu wrobić - powiedziałam

Zauważyłam, że kąciki ust Vinca podniosły się co chyba oznaczało, że śmieszyły go moje odpowiedzi.

- Przejrzałem kamery które są w szkole- powiedział już poważnie, a ja czułam, że zaczyna mi brakować powietrza 

- Zobaczyłem cię na jednej z nich przed twoim zniknięciem. Widziałem jak ten chłopak którego twoi braci pobili wciąga cię do toalety. On po około trzech godzinach wychodzi, a ty dopiero po około czterech. Drogie dziecko powiedz mi co się tam stało - dodał

- Nic po prostu rozmawialiśmy- Vince popatrzył się na mnie z niedowierzaniem, że mogłam w tak idiotyczny sposób skłamać

- Haillie mówiłem Ci że nienawidzę kłamstw

- Ale ja nie kłamię 

- Albo mi powiesz albo wrócisz na nauczanie domowe, zabiorę Ci telefon oraz książki

Mimo, że kocham naukę to jednak po dzisiejszych sytuacjach wolę zostać w domu więc z własnej woli wybrałam opcje drugą.

- Powiedziałam Ci, że tylko rozmawialiśmy

- Nie mam do ciebie cierpliwości. W tym momencie idziesz po telefon zanieś mi go do gabinetu i zamknę bibliotekę na klucz abyś nie mogła wejść - wstał i był już przy drzwiach gdy jeszcze dodał - zjedz obiad

Poszłam do mojego pokoju po telefon. Gdy byłam przy gabinecie Vincenta ochroniarz powiedział mi, że nie teraz bo Vince jest zajęty, a że ja mam to gdzieś złapałam za klamkę i gdy drzwi się otworzyły ochroniarz mnie uderzył. Leżąc na ziemi widziałam jak mój najstarszy brat wychodzi z swojego gabinetu i pomaga mi wstać.

Niezrozumiana ( Rodzina Monet)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz