Rozdział 3
Elias
Siedziała skulona, z dala od Kaelena, Doriana, Thaliona i mnie. Wszyscy byliśmy skupieni na dopracowaniu planu dalszej trasy ucieczki z Jonvering. Tutaj Harald nie da jej spokoju, gdy tylko odkryje, że zniknęła... Zresztą, mnie też nie oszczędzi, gdy dowie się, że również mnie nie ma. Mimo skupienia na planie, moje myśli co chwilę wracały do niej. „Ile ona musiała przejść... Jej twarz... Blizny na lewym policzku, rozcięcie na czole, włosy posklejane krwią... A te zielone oczy, pełne pustki i strachu. I mimo wszystko - dalej widać w nich ten charakter rodu Caldarów. Tak młoda... Jak on mógł?! Własną siostrzenicę...".
– Kae, wprowadzasz niepotrzebny zamęt. Trzymamy się planu – powiedziałem stanowczo.
Kaelen, choć był doskonałym wojownikiem – wysokim, zbudowanym niczym posąg, o rudych włosach i gęstym zaroście – miał tendencję do wprowadzania chaosu. Zawsze tworzył alternatywne plany: B, C, D i tak dalej, nawet wtedy, gdy nie było na to czasu.
– Jak niepotrzebny?! – wykrztusił, jakby zaskoczony, że ktoś mu to wytknął. – Przecież nie spodziewaliśmy się aż takiego rozpierdolu w tym mieście!
– E, e, zważaj na słowa! – przerwał mu Dorian. – Nie jesteśmy w tej twojej chlewni, którą nazywasz domem. Wśród nas jest Księżniczka!
Vivi uniosła głowę, spojrzała na nas, ale po chwili znów się skuliła.
– I to nie byle jaka księżniczka, a prawowita władczyni Veringardu! – dodał Dorian z lekkim przekomarzaniem.
– Dwór moje... – zaczął Kaelen, próbując się odgryźć, ale przerwałem mu:
– Dość! Nie mamy czasu na głupie żarty. Zbieramy się – powiedziałem stanowczo, otwierając skrytkę w ziemi. Wyciągnąłem z niej czarną tunikę z kapturem. – Vivianna, ubierz to i załóż kaptur. Nikt nie może nas rozpoznać.
Wraz z chłopakami zaczęliśmy zrzucać zbroje, żeby nie ograniczały nam ruchów. Tunika nałożona na pancerz wyglądałaby podejrzanie. Kiedy już się przebraliśmy, schowaliśmy niepotrzebny ekwipunek do skrytki pod deskami i wyruszyliśmy.
Szliśmy w milczeniu przez Jonvering, starając się nie zwracać na siebie uwagi. Zaczęliśmy w górnym mieście, dzielnicy królewskiej, gdzie chaos ogarnął całe ulice. Dym unosił się z płonących budynków, a krzyki ludzi odbijały się echem od murów. Mijaliśmy ruiny i zniszczenia, widząc, jak straż próbuje opanować buntujących się mieszkańców. Trzymałem nas z dala od głównych przejść, wybierając boczne alejki i ukryte zaułki.
– Trzymajcie się blisko i z dala od wzroku straży – mruknąłem, starając się, by mój głos nie przyciągał uwagi.
Kaelen szedł za mną, ciągle oglądając się przez ramię.
– Jak długo to potrwa? – zapytał szeptem, choć wiedział, że nie mam odpowiedzi.
Dotarliśmy do murów oddzielających górne miasto od centrum Jonvering. To była dzielnica arystokratów, ale nawet tutaj chaos nie oszczędzał nikogo. Ludzie próbowali bronić swoich domów, a na ulicach panował nieopisany bałagan. Wozy pełne kosztowności blokowały drogi, straże z trudnością radziły sobie z tłumem. Naszym celem było jak najszybsze przejście przez środkowy pierścień murów, aby dotrzeć do dolnego miasta, gdzie mogliśmy łatwiej się ukryć.
– Klasztorna dzielnica jest najspokojniejsza – rzucił Dorian, patrząc na mnie znacząco.
– Może i spokojniejsza, ale kupiecka będzie bezpieczniejsza. Więcej zaułków, w których możemy się schować – odpowiedziałem, wskazując drogę w stronę murów oddzielających tą dzielnicę.
Szliśmy w ciszy, mijając sklepy i targowiska, gdzie handlarze próbowali ocalić swój dobytek. Ulice były wąskie, pełne śladów niedawnych starć, a na każdym rogu czaił się strach. Czułem, jak każdy krok przybliża nas do ucieczki, ale wiedziałem, że musimy być ostrożni.
W końcu dotarliśmy do dolnego miasta, gdzie chaos przybrał na sile. Rzemieślnicy i mieszczanie walczyli o przetrwanie, a budynki płonęły na każdym kroku. Nasze kroki stały się cichsze, każdy dźwięk wydawał się zbyt głośny. Przemknęliśmy wzdłuż ścian, starając się nie wpaść w wir zamieszek.
– Jeszcze trochę, musimy się stąd wydostać – powiedziałem cicho, zerkając na mury, które prowadziły do naszej ucieczki.
Naszym celem była Brama Chłopska, mało uczęszczane przejście, głównie wykorzystywane przez chłopów z wschodnich ziem podległych Jonveringowi. Według planu brama miała być otwarta, bez straży – za to odpowiadał jeden z moich ludzi. Gdy jednak zbliżyliśmy się, coś wyraźnie poszło nie tak.
Brama była zamknięta. Na dodatek, przed nią stała formacja strażników. Ustawili się w półkolu, tworząc szczelny mur z pawęży – dużych, prostokątnych tarcz, z których wystawały długie piki. Na każdej pawęży widniał herb Jonvering: zamek z koroną unoszącą się nad nim. Widok był jednoznaczny – nie było szans na bezpieczne przejście.
Cofnęliśmy się szybko, kryjąc się w ciemnej uliczce, z której mieliśmy dobry widok na bramę. Musieliśmy teraz działać szybko i bezbłędnie.
– Co teraz? – zapytał cicho Dorian, spoglądając na mnie z niepokojem.
Thalion, który dotąd milczał, podszedł bliżej. Jego twarz była spokojna, ale oczy czujnie wpatrywały się w strażników.
– To była twoja najlepsza opcja, Eliasie? – rzucił z lekkim sarkazmem, choć jego głos był ledwo słyszalny.
– Mój człowiek zawiódł – odpowiedziałem krótko, starając się powstrzymać złość. – Ale nie mamy czasu, żeby to roztrząsać.
Zanim zdążyłem zaplanować kolejne kroki, podeszła do nas kobieta, ubrana w ciemny płaszcz. Spojrzała na mnie z powagą w oczach.
– Harald już cię szuka – ostrzegła. – Nie macie czasu.
Thalion zmrużył oczy, mierząc ją wzrokiem, ale nie powiedział nic więcej. Wiedziałem, że zadałby więcej pytań, gdyby sytuacja była inna.
Zmusiłem się do szybkiego myślenia. Droga przez bramę była zamknięta. Musieliśmy znaleźć inny sposób. Przyszło mi do głowy tylko jedno miejsce.
– Musimy iść do „Mało Jonverincka" – powiedziałem. – Karczmarz jest moim znajomym, a w karczmie znajduje się zejście do starych kanałów.
– Lepiej, żeby to zadziałało – dodał Thalion, rzucając mi szybkie spojrzenie.
Nie tracąc czasu, ruszyliśmy w stronę karczmy. Gdy dotarliśmy, karczmarz od razu wiedział, co robić. Otworzył nam zejście do kanałów, które znajdowało się w ukrytej części jego karczmy. To była nasza jedyna szansa na ucieczkę.
CZYTASZ
Krew Następcy
Fantasy„Krew Następcy" opowiada o losach dwojga spadkobierców tronów. Vivianna, szesnastoletnia Następczyni tronu królestwa Veringardu, i Aurelian, dziewiętnastoletni Następca tronu cesarstwa Erdoru, muszą zmierzyć się z losem, który odebrał im to, co im s...