Tego dnia nic nie zapowiadało się, że przydarzy się coś takiego. Był ciepły październikowy dzień. Tego dnia wstałam około godziny dziesiątej nie spodziewając się kompletnie niczego. Na dole siedzieli już chłopcy, mama i Maya. Chłopaki pochłaniali tosty wpatrując się w telewizor w którym leciał wywiad z LeBronem Jamesem, z wyjwtkiem Śmieszyło mnie to, że wpatrywali się w niego jak w Boga Koszykówki. Z wyjątkiem Lusia, który najpewniej pisał z Laurą, z którą ostatnio spędzał masę czasu. Odkąd pamiętam Luke, Alex i oczywiście Liam chcieli byś jak LeBron. Od tego zaczęła się ich pasja do koszykówki i ogólnie do sportu. Jak byli młodsi dostali od Brandona piłkę z autografem, jednak największy problem był w tym w jakim pokoju ma ona być. Koniec końców przez wiele lat była u Liama, który jednak z czasem przestał interesować się tym sportem, więc oddał ją Lukowi. Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam obok Luka.
— Brandon? Co ty tu robisz, jeszcze tak wcześnie — Powiedziała Maya wpuszczając go do środka a chłopcy, gdy usłyszeli imię swojego ojca odwrócili się w jego stronę osłupieni. Luis od razu podbiegł do niego i go przytulił, Luke posłał tacie obojętne spojrzenie i poszedł na górę mijając go bez słowa. Mój przyjaciel nie chciał mi opowiedzieć co się między nimi wydarzyło kiedy jego rodzice się rozwiedli
— Hej Maya— powiedział i złapał w tali kobietę, która stała obok niego— To jest Darcy, moja narzeczona— przedstawił kobietę i weszli do środka kierując się do salonu— Gdzie Liam? Nie odbiera ode mnie ostatnio.
— Wyprowadził się niedawno— powiedział Luis siadając obok taty— zaczął pracować w tym warsztacie, w którym często auto naprawiłeś. Dorósł w końcu— pochwalił brata.
— O, tego nie po nim nie spodziewałem. Szkoda tylko że Luke nie chce mnie wiedzieć, ale już dobrze. Chciałem was wszystkich zaprosić na mój— popatrzył na wszystkich a na końcu na Darcy i się poprawił— Nasz ślub. Wiem że to jakoś szybko poszło i mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe Maya. Chcę żebyś pamiętała, że chłopcy są także moimi synami i we wszystkim mogę ci pomagać— uśmiechnął się ciepło. Był dobrym człowiekiem i szkoda że już nie był z Mayą, ale jeśli mają być szczęśliwsi osobno to się z to dobrze, że tak się stało.
— Ale kochanie, zapomniałeś o jeszcze jednej bardzo ważnej nowinie — powiedziała Darcy i złapała swojego narzeczonego za rękę— Spodziewamy się dziecka, to będzie synek. Max— powiedziała z uśmiechem, jednak w jej oczach zobaczyłam coś dziwnego, jednak jeszcze wtedy nie wiedziałam co to było.
— O kurde, tego się nie spodziewałam, powiedziała Maya z wyczuwalnym zaskoczeniem w głosie— Gratuluję. Może będziemy to jakoś świętować? Zarezerwuje stolik w restauracji pójdziemy na obiad, poznamy się bliżej z Darcy, w końcu teraz będziemy rodziną.
— Świetny pomysł Maya— powiedziała mama a Darcy tylko przytaknęła— Mamy wolny pokój więc możecie zostać do jutra nie spiesząc się — uśmiechnęła się.
— Dokładnie — poparła ją jej przyjaciółka, a ja postanowiłam sprawdzić co u Luka. Weszłam po schodach i od razu to jego pokoju, który był od razu przy drzwiach.
— No kurwa, jeszcze tu przychodzi— mówił pod nosem i rzucał piłką do kosza przyczepionego na przeciwko łóżka.
— Już się uspokój nerwusie— usiadłam obok niego— Będziesz miał brata, kolejnego— powiedziałam na co jego kina gwałtownie się zmieniła. Było to coś jak pomieszanie zdziwienia i niedowierzania. Wiedziałam, że Luke tęsknił za ojcem, jednak wiedziałam też, że nigdy się do tego nie przyzna.
— Nieźle — odpowiedział jedynie i posmutniał jeszcze bardziej. Naprawdę było mi go szkoda. Mojego taty nie było praktycznie od zawsze, pamiętam go jedynie ze zdjęć, chodź słyszałam parę razy jak dzwonił do mamy i chciał się z nami spotkać ale mama nigdy wprost nam tego nie powiedziała, a poza tym nie wiem czy ja bym chciała go widzieć. Wiem o nim tyle co mi mama opowiadała. Miał na imię Gabriel, był ideałem mężczyzny dla mojej mamy. Jak przystało na francuza był romantykiem i traktował ją lepiej niż księżniczkę. Po prostu był idealny, do momentu aż ja się urodziłam. Zaczął znikać z domu, olewał nas i mamę, aż po roku od moich urodzin po prostu się wyprowadził składając pozew o rozwód.
— Pogadaj z nim, wiem że za nim tęsknisz, o wiem że on za tobą też. Nie możecie wiecznie się na siebie gniewać, obydwoje wiemy że zabolało cię jego odejście ale nie możesz się gniewać całe życie. Pogadaj z nim— powiedziałam i złapałem go za ramię by na mnie spojrzał— To twój tata, wiem że jesteś zły i sfrustrowany ale daj mi szansę.
— Mam mu dać szansę za to że nas zostawił i sobie zrobił kolejnego dzieciaka? Bez szans— powiedział odwracając wzrok i spojrzał na ścianę.
— Nie pozwolę na to, żeby chłopcy zamieszkali z tobą— usłyszeliśmy z dołu i obydwoje zrobiliśmy zszokowaną minę i rzuciliśmy się biegiem na dół— Chłopcy zostają ze mną i koniec— krzyczała wściekła Maya a Jean próbowała ją uspokoić.
— Maya ale zrozum, że to są też moje dzieci i chce mieć je przy sobie, poza tym chodziliby do najlepszej szkoły w kraju, tu chodzi o ich przyszłość— próbował być spokojny. To nie mogło tak się skończyć. Luke nie mogły się wyprowadzić. I Luis oczywiście też.
— A ktoś zapytał nas o to co chcemy? Oczywiście że nie, jak zawsze najlepiej zdecydować i robić po swojemu— odezwał się Luke patrząc na ojca takim wzrokiem, że aż ja się go bałam— Zostaje z mamą i chuj mnie obchodzi co ty chcesz. Poza tym będziesz miał kolejnego bachora więc nim się interesuj i tą swoją Barbie, która tylko czeka żeby zabrać twoje pieniądze— powiedział zdenerwowany i podszedł do Mayi by ją przytulić. Widać było że jest na granicy płaczu.
— Maya, obydwoje wiemy, że sprzedaż tego domu wyszła by nam na dobrze. A chłopcy mogli by zamieszkać ze mną, lepiej bym sobie poradził z wychowaniem ich, w końcu nikt nie pogadała lepiej z chłopem jak chłop, ty im tego nie dasz— powiedział Brandon dalej próbując być spokojny.
— Nie chcę się wtrącać Brandon, ale nie masz racji. Nikt nie wychowuje lepiej dzieci niż ona. A poza tym najłatwiej jest wychować dziecko, gdy niż nie musisz się nim zajmować, ale ty już coś o tym wiesz bo nigdy cię nie było. To Maya była przy nich, gdy byli chorzy, gdy Liam i Luke leżeli w szpitalu, gdy Luke złamały rękę po tym jak ty go zostawiłeś sam na Skate parku, to ona gotowała gdy wracała z dyżuru zmęczona na śmierć, ale zawsze dbała o was wszystkich. Nie znam silniejsze kobiety niż ona— odezwała się w końcu moja mama próbując przemówić to byłego męża swoje przyjaciółki.
— Dobrze zostawmy tak jak jest, nie chcę się z wami kłócić przed ślubem— powiedział i podał Mayi i mamie zaproszenia. Były one małe z czerwonym sercem na środku. Odrazy było widać że to Darcy je projektowała. Brandon i Darcy stwierdzili, że najlepszą opcją będzie jak już pojadą a my nie protestowaliśmy.
Odkąd oni pojechali minął kilkanaście godzin, był już wieczór a ja zostałam sama w domu. Jean i Maya stwierdziły, że po tym wszystkim muszą iść się rozerwać do klubu, chłopaki natomiast poszli do Claya, naszego sąsiada, którego znałam ze szkoły. Leżałam sobie w salonie zajadając się popcornem i oglądając kolejny odcinek serialu. Nie pamiętałam kiedy ostatnio aż tak mi się nudziło, w domu była nienaturalna jak na ten dom cisza i półmrok spowodowany zachodzącym już słońcem. Nagle z transu wyrwał mnie dźwięk pukania do drzwi. Na zewnątrz padał deszcz, a chłopaki i mama mieli swoje klucze, więc zastanawiałam się kto to mógł być. Zapaliłam światło w salonie i podeszłam powolnym krokiem do drzwi, które po chwili zawahania otworzyłam, na zewnątrz stał Liam, cały mokry wpatrywał się we mnie, i gdy już chciałam się odezwać ten mnie pocałował

CZYTASZ
Broken Promise |ZAKOŃCZONE|
General Fiction16 letnia Léa przeprowadza się wraz z mamą i bratem do przyjaciółki swojej mamy, która ma trzech zupełnie różniących się od siebie synów co z tego wyniknie? Co się stanie jeśli będzie mieszkać z kimś kogo kochała całe swoje życie? Tego się dowiesz c...