2

46 7 30
                                    

-Nie wiem do końca co to miłość, ale...chyba się w tobie zakochałem, Lee Minho- powiedziałem niepewnie, patrząc prosto w oczy chłopaka. A on pierwsze co zrobił, to przyciągnął mnie mocno do siebie i pocałował.

W pierwszej chwili w moich oczach pojawiły się łzy, ale mimo tego położyłem dłonie na karku chłopaka i odwzajemniłem pieszczotę. To tylko trauma, to Minho, chłopak którego kocham, nie ten oblech.

Starszy złapał mnie delikatnie za drobne biodra, i lekko uniósł, kładąc na swoich udach. Nie miał z tym większego problemu. Cały czas nie przerywaliśmy pocałunku, chłopak bez pytania wdarł się językiem do mojej buzi, cały czas będąc mimo wszystko delikatny. To ja pierwszy się odsunąłem, gdyż zaczęło mi brakować powietrza. Nasze usta łączyła cienka strużka śliny, a ja szeroko się uśmiechnąłem, niczym dziecko które właśnie dostało cukierka. Minho mocno mnie objął, a ja wtuliłem się w jego tors.

-Też cię kocham, skarbie- wyszeptał do mojego ucha, przy okazji delikatnie całując jego płatek. Pojedyncza łza szczęścia spłynęła mi po policzku.

-Dlaczego mnie wtedy zablokowałeś?- zapytałem cicho i niepewnie.

-Bo wiedziałem że mnie nie kochasz jako chłopaka, i stwierdziłem, że muszę się pozbyć uczuć jakie do ciebie żywię...przepraszam za to, nawet nie wiesz jak źle się czuje z myślą, że to ja popchnąłem cię do tego co zrobiłeś...- głos bruneta był dziwny. Zmarszczyłem brwi i odsunąłem się od jego torsu, tylko na tyle, by widzieć jego twarz. Twarz po której spływały gorące łzy i usta delikatnie się trzęsły.

-Nie no Minho, chyba żartujesz...nie płacz...poza tym to nie twoja wina, i w sumie to wyszło nam to na dobre- uśmiechnąłem się delikatnie- moje ostatnie słowa przed próbą to „kocham cię Minho"

-Przepraszam- ciałem chłopaka wstrząsnął szloch.- ja tak bardzo nie chciałem...

-Przestań, to nie twoja wina

-Tak bardzo bałem się że cię stracę, Hannie...

-Nie bój się, już wszystko dobrze- zacząłem się bawić jego włosami- żyje, jestem tu z tobą, cały czas mnie przytulasz, i przed chwilą się całowaliśmy, poza tym cały czas słyszysz mój głos. Nie płacz, naprawdę wszystko jest dobrze...no może trochę wkurwia mnie ten wenflon, ale tak to jest okej...

-Nie zasługuję na ciebie skarbie...

-Nie. To ja nie zasługuje na kogoś takiego jak ty- powiedziałem, po czym połączyłem nasz usta w długim i namiętnym pocałunku. Usłyszałem szarpnięcie klamki oraz pisk Felixa. Dlaczego ten głupi komar jest zawsze tam gdzie go nie potrzeba....- odsunąłem się od bruneta, i popatrzyłem na niego wymownie.

-Przeszkadzasz- usłyszałem głos Minho zaraz przy moim uchu. Motylki w moim brzuchu wariowały już podczas pocałunku, a co dopiero jak usłyszałem jego głos przy moim uchu, i do tego poczułem gorący oddech....

-Od początku was shipowałem! I co? Kto miał rację? A uważaliście mnie za debila, i co? Mówiłem że skończycie razem! Jisung nawet dla ciebie przełamał traumę z całowaniem, więc nie zepsuj tego, szanowny panie Lee Mięcho

-Co?- zdezorientowany zmarszczyłem brwi- Felix wyłaź po prostu, to nie dla twoich oczu, młodszy jesteś.

-O moje oczy się nie martw, ruchałem się trzy razy

-A ja siedem, zadowolony?- krzyknąłem ze łzami w oczach. Dlaczego każda wzmianka o tym powodowała, że przypominałem sobie mojego ojca i tych oblechów w klubie? Moje ciało zaczęło się delikatnie trząść. Nie chciałem o tym myśleć, ale nie miałem na to wpływu.

-Hej, skarbie...cichutko...jest dobrze, tak? Nic więcej ci nie zrobią, nie pozwolę na to, dobrze?- zapytał cicho Minho, na co tylko pokiwałem głową. Nie chciałem go martwić. Chłopak położył dłoń na moim policzku i delikatnie cmoknął moje usta.

-Kocham cię Hannie...tak bardzo cię kurwa kocham i jeszcze bardziej nienawidzę siebie za to bo nie powinienem.- uśmiechnąłem się szeroko na pierwszą część jego wypowiedzi, po czym westchnąłem.

-Nie obwiniaj się za to...on pewnie chciałby żebyś był szczęśliwy i sobie kogoś znalazł...może niekoniecznie mnie, ale na pewno gdyby zobaczył, że jesteś smutny przez niego, byłoby mu przykro.- chłopak po chwili namysłu pokiwał głową, i mocno mnie przytulił, jednocześnie uważając na moją pociętą rękę. Felix wyszedł, a raczej został pociągnięty do wyjścia przez Chana, a wtedy brunet znowu mocno mnie pocałował. Kochałem to uczucie. To była jedyna osoba, z którą pocałunki mnie nie obrzydzały, i na której widok motylki w moim brzuchu dostawały nowego życia.

-Jestem z ciebie dumny, Hannie

-Z czego dokładnie? Przecież nic szczególnego nie zrobiłem...

-Z tego że pokonujesz tą traumę i mnie nie odepchnąłeś. Dziękuję że to robisz- uśmiechnął się, co odwzajemniłem, a następnie wtuliłem głowę w jego tors. Chciało mi się spać, a przy starszym miałem poczucie bezpieczeństwa, i ciepło jego ciała wkrótce spowodowało, że odpłynąłem.

PERSPEKTYWA FELIXA

Razem z Chanem wróciłem do naszej sypialni. Aktualnie pracowaliśmy nad nowym albumem, więc wszyscy, a głównie 3 racha, mieliśmy dużo pracy. Bez Hana pisanie piosenek było jeszcze trudniejsze, ale mimo tego to lubiliśmy. Tak, my. To głównie Chan, Changbin i Jisung sajmowali się pisaniem piosenek, ale każdy z nas trochę pomagał.

Spojrzałem kątem oka na gitarę stojącą w kącie mojego pokoju...

Może to już czas? Siedziałem nad tym dużo, Changbin mi pomagał...i tak nie wymyślę nic lepszego...

-Channie...

-Tak?

-Chciałbym ci coś zaśpiewać...

-Naprawdę?

-Tak...masz chwilę, czy robisz coś teraz?- starszy natychmiast zablokował telefon który wcześniej przeglądał, po czym uśmiechnął się szeroko.

-Mam teraz czas tylko dla ciebie, skarbie- westchnąłem i przełknąłem ciężko ślinę. Stresowałem się co na to powie...ale i tak chciałbym mu to pokazać...Wstałem i podszedłem po gitarę, następnie wracając z powrotem na łóżko, i usiadłem, podkładając jedną stopę pod kolano, by było mi łatwiej grać. Popatrzyłem prosto w oczy mojego chłopaka, i zacząłem szarpać piórkiem struny gitary, w odpowiednich momentach zmieniając chwyty na gryfie. Moje ciało działało samo, ja skupiałem się tylko na pięknych, błyszczących od łez oczu starszego.

I just really love you
You're the only reason why I really love you
When I see you smile I just can't get enough and
I can't live without you
Baby I just really love you

To był moment, w którym pierwsze łzy zaczęły opuszczać oczy Chana. Uśmiechnąłem się delikatnie, po czym zaśpiewałem piosenkę do końca i zagrałem zakończenie. Wraz z ostatnim akordem który wybrzmiał, odłożyłem gitarę, i mocno przytuliłem Banga.

-Kocham cię Channie...- wyszeptałem

-Ja ciebie też Lixie...nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo...i dziękuję za piosenkę

-Napisałem ją jeszcze zanim byliśmy razem- uśmiechnąłem się delikatnie

-Następnym razem to ja musze zrobić coś dla ciebie...

-Wystarczy że mnie kochasz...no może ewentualnie możesz mnie porządnie wypieprzyć, ale nie potrzebuję nic więcej

-Boże Lixie, tobie tylko jedno w głowie

**************
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin Minho 🫶🏼

I Dance For You *Minsung part 2*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz