Małe słowo wstępu, które sugeruję przeczytać. Nigdy nie pisałam żadnego omegaverse, więc to pierwszy raz, gdy przyszło mi zmierzyć się z tym gatunkiem. Co wyjdzie? Nie mam pojęcia, ale ci, którzy już znają mój styl pisania, nie będą zdziwieni, że po prostu realizuję swoje dziwne yaoistyczne wizje. Nigdy też nie pisałam niczego z „Blue Lock" i nadal twierdzę, że to, że zaczęłam to wina mojej kumpeli, bo mnie w tę serię wkręciła. Pisałam to tak, żeby nawet osoby nie znające oryginalnej historii, mogły to bez problemu przeczytać i nie mieć zagwozdki. Niemniej jednak bawcie się dobrze, a jeśli się komuś nie spodoba to trudno. Nie jego gusta i tyle. A kanon w jakichś 80% i tak buja się na huśtawce.
Rozdział 1
Znowu wszyscy dziwnie na niego patrzyli. Powinien się już do tego przyzwyczaić, ale nie potrafił. Udawał, że go to nie rusza, gdy był wśród innych. Bo, co miał niby zrobić innego? Załamać się, potulnie spuścić głowę i pogodzić się ze zdaniem innych. Nie było takiej opcji! Zamierzał udowodnić, że drugorzędna płeć nie miała żadnego znaczenia, kiedy chciało się coś osiągnąć.
Wszystkim wydawało się, że będąc jedynym dzieckiem właścicieli korporacji Mikage, Reo jest szczęśliwy. Jego rodzina była wprost bajecznie bogata. Firma rozrastała się, bo jego ojciec miał naprawdę niezłego nosa do interesów. Dzięki temu od zawsze miał wszystko, co tylko chciał w sensie materialnym, ale nie psychicznym. Nieważne, jak bardzo się starał i jak bardzo sobie wmawiał, że rodzice jedna go kochają, to z drugiej strony byli nim jednak bardzo rozczarowani. A wszystko przez to, że był recesywnym omegą.
Na początku wszyscy myśleli, że jest po prostu zwykłym chłopakiem, bo nie widać u niego było żadnych oznak drugiej płci i to chyba byłoby najlepsze w tym wszystkim, ale potem badania pokazywały coś innego. Na koniec podstawówki każdy przechodził testy i właśnie wtedy wszystko się zmieniło. Z początku nie wiedział, co to znaczy. Miał dwanaście lat i jeszcze wtedy tego nie rozumiał. Takie sprawy były wtedy dla niego mało istotne, ale szybko okazało się, że nie dla jego rodziców. To już nawet nie chodziło o to, że był omegą, ale normalnie omegi wyglądały zupełnie inaczej i szczerze znienawidził ten idiotyczny kanon piękna.
Standardowo omega miała być ładna, słodka, najlepiej z sylwetką, gdzie była ładnie zarysowana talia i niezbyt wysoka, żeby wzbudzać w alfach poczucie opieki nad nią. On był kompletnym przeciwieństwem tego kanonu. Zaczął bardzo szybko rosnąć już w gimnazjum, a jego sylwetka była typowo męska. Jego rodzice wzdychali tylko i mówili, że dobrze, że ich rodzina jest bogata, bo żaden alfa nie chciałby się z nim umówić dla jego wyglądu. To było okrutne, ale niestety prawdziwe. Wiedział też, że rodzice na pewno nie przekażą mu zarządzania firmą, tylko zapewne ich sukcesorem zostanie jego kuzyn. Reo mógł mieć najlepsze oceny i robić wszystko, żeby udowodnić swoją wartość, ale w oczach wszystkich wokół był wybrykiem natury.
Na szczęście znalazł coś, co trzymało jego psychikę na powierzchni. Wszyscy mówili, że piłka nożna nie jest dla omeg, że to zbyt brutalny sport, a poza tym ich szkoła była nastawiona głównie na naukę, a nie na sport. Sport był tutaj dla przyjemności i utrzymania dobrej kondycji fizycznej, a nie po to, żeby robić w nim karierę. Jednak Reo chciał właśnie tego. Chciał dotrzeć na szczyt, chciał zdobyć mistrzostwo świata i pokazać wszystkim, jak bardzo się mylą. Nie chciał, żeby całe życie mówiono tylko o nim w kontekście firmy jego rodziców. Od kiedy zobaczył kilka lat temu w telewizji finał mistrzostw świata, chciał być na miejscu tych piłkarzy. Cieszyć się z kolegami z drużyny, że są najlepsi na świecie. Właśnie dlatego w liceum dołączył do klubu piłki nożnej. Może i drużyna była słaba, bo nikt tutaj nie brał gry na poważnie, ale od czegoś przecież musiał zacząć.

CZYTASZ
Skarb
FanficOd kiedy Reo zaczął zdawać sobie sprawę ze swojej pozycji społecznej, jego życie wcale nie stało się łatwiejsze. Nie pomagały mu w tym także komentarze, które słyszał wokół siebie. Dopiero piłka nożna pozwoliła mu uwierzyć w siebie na nowo i znaleźć...