Siedziałam właśnie w ławce i przyglądałam się zapisanej tablicy.
Trzy nieczytelne i niezrozumiałe dla mnie działania skupiły moją uwagę, po czym przeniosłam ją na dwa wcześniejsze, aby spróbować zrozumieć coś na ich podstawie.
Pan Mcgregory zdecydowanie nie nadawał się na nauczyciela. Większość zadań i tak musiałam wykonywać sama w domu, a błędy jakie popełniał nauczyciel były wręcz karygodne. Zrezygnowana opuściłam głowę i zerknełam na ekran iPada.
25 minut do końca. Dramat.
Nagle jednak moje spojrzenie padło na powiadomienie z instagrama. Informowało o wiadomości od nowego użytkownika. Kliknęłam w ikonkę, po czym wyświetlił mi się dymek czatu:
j@cob_saint: Dlaczego nie poszłaś na policję?
Przeczytałam wszystko trzy razy, upewniając się, że wszystko dobrze zrozumiałam. Zmarszczyłam brwi i kliknęłam profil osoby, która właśnie zadała mi tak dziwne pytanie.
Jacob...Dopiero widząc profilowe chłopaka, mój mózg połączył go z tą felerna nocą, której nabawiłam się tyle strachu, a której nie chciałam nawet wspominać.
Zdjęcie przedstawiało uśmiechniętego od ucha do ucha blondyna z lekko przymknietymi oczami. Jego jasne kosmyki opadały mu na czoło, a na jego kolanach siedział biały kot, którego chłopak głaskał. W tle widać było jakieś drzewa, których zielone liście dawały znak, iż fotografia pochodzi z letniego okresu.
Powróciłam do wiadomości i po chwili namysłu, odpisałam tylko:
veronica.h: Skąd wiesz, że nie poszłam? A nawet jeśli to po co?
Skąd chłopak wiedział, że nic z tym nie zrobiłam? Dlaczego o to pytał? Właściwie sama nie wiedziałam co miałabym im powiedzieć? Że film mi się urwał jakoś w połowie imprezy? Że w zasadzie jestem cała i zdrowa, ale wydaje mi się, że ktoś mi coś dosypał? Że nie pamiętam twarzy nawet jednego z ludzi, którzy zaprowadzili mnie do tego auta?
W zasadzie nie wiem nic, poza tym jak dostałam się do domu. Co miałabym zgłosić? I tak nie ustaliliby niczego na podstawie wiedzy, jaką mogłabym im zaoferować. Poprostu starałam się żyć dalej i wymazać z pamięci tamte wydarzenia. Jednak odpowiedź, która dostałam na swoje pytanie, zrujnowała cały mój misterny plan, zakładający zapomnienie.
j@cob_saint: Chociażby, aby twoi dobroduszni koledzy zamiast w szkolnej ławce siedzieli w areszcie.
Moje oczy osiągnęły rozmiar piłeczek pinpongowych, a serce przyspieszyło. Przestałam oddychać, a wszystkie myśli powróciły do obrazu dwóch osób, które w tej placówce szczególnie mi wadziły.
Zamarłam...
Moi koledzy. Nie dziwiło mnie, że pierwsze o kim pomyślałam to Mathew i Rill. Byli na tej imprezie, w dodatku mam świadomość, że nie pałają do mnie jakąkolwiek sympatią.
Spojrzałam w kierunku ławki, przy której mieli w zwyczaju siadać. Zajmowali ją również dzisiaj. Rill przysypiał, opierając głowę o ścianę, obok której siedział, a jego rude krótkie włosy były jak zwykle rozczochrane. Za to brunet obcięty na buzzcut, którego duże czoło wyglądało dzięki tej fryzurze na jeszcze większe, zapisywał coś w zeszycie.
Musiał jednak poczuć, że się mu przyglądam, bo zerknął na mnie i chwilę utrzymywał kontakt wzrokowy, po czym spoglądając na nauczyciela, prychnał coś pod nosem i szeroko się uśmiechnął.
Następne dziesięć minut zastanawiałam się nad innymi możliwościami, ale na nic nie wpadłam. W sumie nie miałam nawet pojęcia, czy Jacob mówił prawdę. Może i widział kto mi towarzyszył, ale nie sądzę, aby znał wszytskicg w tym mieście. Skąd mam wiedzieć, czy nie próbuje mnie nastraszyć?

CZYTASZ
We wanted it
RomanceVeronica Hammond- dziewczyna o pozornie idelnym życiu. Wielki dom, nazwisko szanowane w jej rodzinnym mieście od pokoleń, osiągająca zadziwiająco wysokie wyniki w nauce jak i sportach, które przecież przez ambicje rodziców trenowała już od najmłodsz...